Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2007, 23:04   #8
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Jurgen pośpiesznie przeciskał się przez tłum ludzi oddzielający parking od budynku klubu. Był spóźniony. Jako człowiek bardzo nie lubił się spóźniać, jako wampir musiał do tego przywyknąć. Po przebudzeniu czekała go jakaś godzina poświęcona wyłącznie interesom - a i tak dobrze że na tym się tej nocy skończyło. Potem szybkie odświeżenie i juz mknął w kierunku Blue Velvet. Nie widział tego klubu od jakichś 7lat, pamiętał go jeszcze z czasów z przed remontu i na dobra sprawę rozkwitu tego lokalu, kiedy jako młody śmiertelnik przychodził tu zabawić się.

Ciekawe ile się zmieniło, zapewne wszystko. Tak jak dla mnie od tego czasu zmieniło się wszystko, jak i ja sam.

Na twarzy Jurgena pojawił się lekki uśmieszek kiedy zobaczył że przynajmniej dwójka ochroniarzy pozostała przez te wszystkie lata ta sama. Zapewne ghule, sądząc po renomie tego lokalu wśród kainitów.

Dobry wieczór panowie. Proszę, oto moje zaproszenie. Za odprowadzenie dzięki, znam klub, powiedzcie tylko gdzie czeka moja przyjaciółka?

Ruszył przez tłum ludzi - i zapewne nie tylko ludzi - we wskazanym przez odźwiernych kierunku. Jego nozdrza uderzyła mieszanka woni spoconych ciał i smród nie wyobrażalnej ilości dymu papierosowego, delikatnie tylko zabarwiony tysiącem różnych odcieni perfum.
Poczuł w ustach pewien niesmak. Zatrzymał się na chwilę i wyjął fajkę, napełnił ją tytoniem i po chwili odczuwalną dotychczas nieprzyjemna mieszankę zastąpił bukiet smaków jakie kochał. Niektórych przyzwyczajeń z ludzkiego życie nie planował porzucać.

A oto i stolik. Hm, zajęty? Nie, ci ludzie wyglądają dosyć specyficznie, to nie może być przypadek. Zresztą wątpię żeby mnie tu ściągała żeby pogadać o dawnych czasach...

-Dobry wieczór panom. Przepraszam że przeszkadzam w rozmowie ale byłem tu umówiony z dawną przyjaciółką. Podejrzewam że jesteście jej znajomymi lub też również na nią czekacie gdyż co do stolika pomyłka raczej nie miała prawa zajść. Pozwolą panowie że się przedstawię, Jurgen Hess.

Przed siedzącymi mężczyznami pojawił się średniego wzrostu szczupły mężczyzna. Na pierwszy rzut oka wydawało się że ma około trzydziestki jednak szybko dało się zauważyć że postarzają go przerzedzone już krótkie czarne włosy z sporymi zakolami i nieco zniszczona cera. O ile dobre wrażenie mógł wywołać jego przyjazny uśmiech o tyle cały efekt psuły szare, zimne oczy, których błysk przywodził na myśl mgnienie stalowego ostrza w ciemnej uliczce. Zgromadzeni zlustrowali nowo przybyłego od stop do głów. Czarne, wygodne sportowe buty wystawały spod spodni od garnituru. Rozpięta czarna marynarka odkrywała zapiętą kamizelkę w tej samej barwie. Koszula i krawat stanowiące dobrany komplet - oba w nieco oryginalny deseń gęstych pasków czarni, bieli i różu. w jednej z rąk trzymał dymiąca lekko fajkę, druga kiedy wykonywał lekki ukłon odsłoniła drogi nowoczesny zegarek i gdy dłoń zbliżyła się do klapy marynarki zwróciła uwagę zgromadzonych na srebrny sygnet i broszkę z tego samego szlachetnego metalu. Niewątpliwie obie kryły w sobie jakąś zagadkę, zapewne były czymś więcej niż tylko zwykłymi ozdobami.
 
Ratkin jest offline