Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2013, 23:59   #3
Solarden
 
Solarden's Avatar
 
Reputacja: 1 Solarden nie jest za bardzo znany
Thorgon złapał prawą ręką za szyję, współwięźnia i spróbował go podnieść, następnie przemówił do niego.
- Głupcze, nie masz pojęcia z kim zadzierasz. Następnym razem przemyśl swoje słowa, albo Twoim marnym i wychudzonym ciałkiem będę pocierał o ścianę tak długo dopóki nie będzie płaska jak ziemia na arenie.
-Hahaahaha! - zaśmiał się szaleniec. - Nie boję się śmierci! - zakrzyknął, zaciskając swoje szczęki na ręce Thorgona, który był zmuszony do puszczenia napastnika. - Myślisz że jesteś silny?! To ja jestem mocniejszy! Hahahah! Zabiłem dwanaścioro mężczyzn w jedną noc, a dodatkowo pięć kobiet na śniadanie! Nic mi nie zrobisz!
Thorgon zdecydował się dać lekcję tej imitacji Thorna, przypomniał sobie smutne wydarzenie z ojcem za miejsce współwięźnia wstawił zabójce ojca. Uderzył w twarz zabójcy z całej siły, jeśli ten straci równowagę ma zamiar kopnąć go w twarz, tylko dla upewnienia się czy stracił przytomność lub swój żywot…
Mężczyzna upadł na ziemię, po mocnym uderzeniu zadanym przez Thorgona. Wylądował na podłodze, podpierając się kolanami i rękami oraz brocząc krwią, ulatującą ze złamanego nosa.
- Widzisz nie miłe jest grożenie nie znajomym, chcesz dalej walczyć czy może się za przyjaźnimy bracie z północy? - Thorgon dobrze wiedział, że ten może szykować kontratak więc trzymał swoją nogę w pogotowiu, aby ta odpowiednio wcześniej uderzyła go dokładnie w głowę.
-Silny jesteś! Auuu! - zawył, udając wilka mężczyzna. - Teraz, możesz być mierzony na równi ze mną w naszej sforze! Auuu! - wydał dźwięk poraz kolejny, słysząc tym razem od znajdującego się w pobliżu strażnika jakże miłe i kulturalne “zawrzyj gębę”.
- Haha widzę, że nie będę się tutaj nudził wilku. - Thorgon podał współwięźnowi rękę, aby ten wstał i potem zadał mu pytanie. - To jak się nazywasz i co możesz mi powiedzieć o wojach tutaj walczących?
-Możesz mi mówić “Wściekły Kieł”! A co do innych psów, to są słabe! Pokonałem aż czterech z nich, ale gdy jednego próbowałem zjeść, strażnicy wyprowadzili mnie z areny i podźgali włócznią! Długo musiałem wylizywać po tym swoje rany! - powiedział, odwracając się w twoją stronę i ukazując obrzydliwe, zakażone rany na swoich żebrach.
- Jam jest Thorgon Azra rozumiem, a czy te psy z południa tam walczące zawierają jakieś sojusze między sobą? Jesteś jedynym Thornem? Próbowałeś stąd uciekać? - Thorgon rzucał pytania z zaciekawieniem.
-Nie, są jeszcze inni ze sfory! Auuuu! Ale oni są słabi! Nie tacy jak my! Uciekać?! Wilk nigdy nie ucieka! Dlaczego mam uciekać, skoro jest tutaj pełno żarcia?! Ty też byłbyś dobrym posiłkiem. Na pewno masz twarde kości. Ale chyba będę musiał zapolować na coś innego! - zaryczał ponownie.
- Spokojnie mój drogi wilku pomogę Ci na coś zapolować, kiedy następna walka? Muszę poczuć świeżą krew na mojej twarzy i wyładować swoją nieśmiertelną złość! Masz może jeszcze coś mi ważnego do przekazania na temat walk na tej arenie?
-Tak! Zawsze patrzy na nie ten idiota ubrany w koronę i złote szatki! Ummm… jak ja bym się do nich dorwał to zabawę bym miał przez co najmniej tydzień! Ma on też ładną córeczkę! Świeże mięso! Pachnie konwaliami! Czuć je nawet z areny! I żonę! Starą i pomarszczoną jak skóra dzika! Brzydko pachnieć. Żona cesarz be! Ale córka… - “Wilk” rozmarzył się i z jego ust zaczęła ciurkiem cieknąć ślinka.
Thorgon domyślił się, iż kieł mówił o cesarzu i jego rodzinie.
- Rozumiem drogi wilku, a więc zostało nam czekanie na kolejną bitwę, racja? - Następnie Thorn zaczął dokładnie oglądać celę. Być może uda się wyjąć kilka ostrych kamieni, bądź wypchnąć którąś cegłę i przedostać się do innego pomieszczenia?
Ściany może i wyglądały na niestabilne, ale z pewnością takie nie były. Cele dla Thornów wykuta bowiem w skale. Nie gładzono ich, ani nie wykładano tynkiem. Nie było nawet żadnego okna, którym możliwa była ucieczka. Wilk patrzył na ciebie z dziwaczną miną, gryząc się właśnie w duży palec u nogi.
-Tutaj być za twardo. - przerwał i popukał ścianę, raniąc kostki palców. - Trzeba by było spróbować uciec z walki! Na arenie! Innej drogi nie ma. Wiem, bo ja próbować. Czuć się tutaj jak szczur, nie jak samiec! Ja nie mieć nawet samicy! Szukać, ale tutaj nie być…
- Wilku…, a masz może ochotę na mięso strażnika? Możemy zaczaić się na takiego gdy ten będzie nam dawał jedzenie. - Thorgon się odwrócił w stronę wilka i się szeroko uśmiechnął do niego.
- Ammmm! - Wilk oblizał wargi. - Tak! Mięso takie dobre, mimo że trochę śmierdzieć! Oj, jak ja bym obgryzł świeże kostki! Mniam! Ale kiedy?! - zapytał zniecierpliwiony.
- A więc postanowione, już nie długo wilku powinniśmy dostać jeść i Twojego upragnionego strażnika. - Thorgon zasiadł blisko drzwi i czekał, aż te się otworzą. Gdy tak się stanie złapie za nie z całej siły, aby je jak najszerzej otworzyć. - Wilku gdy drzwi się otworzą rzucisz się na strażnika, dobrze?
-D-dobrze! Będzie jedzonko! Hahahaha! - zaśmiał się szaleńczo, wymachując swoim czerwonym irokezem. - A co lepsze oczy, czy serce, jak myśleć?! -zapytał cię, dziko zerkając na Thorgona.
- Podczas mego polowania na zwierzynę, serce zawsze bardzo mi smakowało. Oczy zjadałem tylko w ostateczności. - Thorgon odpowiedział przypominając sobie swoje młodzieńcze czasy jeszcze sporo czasu przed spotkaniem zgrajy zabójców z, która później podróżował.
- Ty mieć dobry gust! My zobaczyć co dać nam na kolację! Hahahah! - zachichotał Wilk.
Po jakiejś godzinie, pod waszą celą zjawił się strażnik.
-Żarcie! - krzyknął od niechcenia otwierajac drzwi, wraz z dwoma pozostałymi.
Thorgon według planu pociągną za drzwi z całej siły, aby umożliwić wilkowi dostanie się do strażników. Następnie obserwował jak wilk rzuca się na ich z wielkim głodem ludzkiego mięsa.
Szaleniec, skoczył na pierwszego strażnika, rozrywajac mu twarz swoimi zębiskami. Leżący na ziemi mężczyzna zaczął krzyczeć. W tym samym czasie jeden ze strażników, wyciągnął topór i przepołowił nim głowę Wilka. Trzeci wszedł do celi.
- Co tutaj się do cholery dzieje!? - zapytał wściekłym basem.
Tego nie przewidziałem… - Ten tu mnie podgryzał cały czas bałem się go dziękuje, że go zgładziliście. - Thorn pokazał strażnikowi rękę, która była podgryziona przez wilka… Miał nadzieję, że strażnicy uwierzą w jego szybko wymyśloną historyjkę.
-Hahaha! I my mamy w to uwierzyć? - zapytał, robiąc groźną minę. - Idziesz za nami! Krzyknął łapiąc cię mocno za ręce i wyprowadzają w asyście drugiego strażnika i tego, który przed chwilą wstał, a który został obrzydzony przez twojego pozbawionego głowy współwięźnia.
Kurwa to jedyne słowo, które wpadło mu do głowy postanowił zrobić to co kazali strażnicy, a więc podążył za nimi.
Po kilku minutach, nadzorcy doprowadzili go do małej, wyładowanej narzędziami tortur komnaty. Rozebrali Thorna do samego naga, ściągając nawet opaskę zasłaniającą jego genitalia. Przywiązali mocno ręce do długiej, pokrytej drzazgami deski i zaczęli rytmicznie uderzać w jego plecy batem. Po tym jak barbarzyńca zemdlał, przywiązali go do długiego pala, na którym miał czekać jutrzejszego dnia.
 
Solarden jest offline