Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2013, 10:37   #5
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Caecus spokojnie szedł przez korytarze, wystukując rytm laską. Nie utrudniono mu poruszania się, jak większości innych gladiatorów. Niełaska cesarza nie była równa utraceniu szacunku jego poddanych.

Jednocześnie jednak… ślepiec przypomniał sobie słowa wróżbity. Choć Caecus był człowiekiem uczonym, i jako taki wiedział że przepowiednie w wielu wypadkach nie niosą ze sobą prawdy… może faktycznie tym razem przybędą prawdziwi wojownicy. Mogli okazać się użytecznymi sojusznikami, albo potężnymi wrogami. Obojętnie które z tych dwóch miało by być prawdziwe, ślepiec postanowił się im przypatrzeć zanim zaczną walczyć na arenie.

W końcu, czyż niezbadane są wyroki wszechświata?

Caecus przeszedł po niedokładnie wyciosanych, brudnych od błota schodach na piętro znajdujące się niżej. Miało ono przysługiwać Kliferom. Ludziom pustyni.
Przyglądał się, jak wielu z nich wali pięściami w metalowe drzwi, a po korytarzu słychać było dzwonienie krat i lament, zamkniętych w celach.
Mimo to opanowany i pełen majestetu, szedł powoli, wpatrując się w małe dziurki wycięte w drzwiach. Większość z zamkniętych w nich, przyszłych wojowników wydawała się całkiem zwyczajna, lecz rzuciło ci się w oczy dwóch nowych. Jeden, rozglądający się po komnacie i stojący obok dawno już tutaj siedzącego starca i drugi, który rozmawiał przez kratę z jakimś chłopcem. Oni wydawali się emanować czymś niezwykłym. Ślepiec postanowił jednak iść dalej. Zszedł jeszcze niżej, aż do podziemi, gdzie gnieździli się Thorni- barbarzyńcy z północy których były dowódca znał doskonale. Przechadzał się wśród nich i dokładnie im przypatrywał.
Tutaj również wyróżniało się dwóch szczególnych. W pewnej chwili, przez jego umysł przebiegła myśl, by spróbować się skontaktować z jednym z nich. Pomysł ten został jednak szybko zniweczony przez idącego w twoją stronę strażnika.
-Myślę że pora zakończyć już ten obchód. - zwrócił się do ślepca szorstko i bez szacunku, co było rzadkością w jego przypadku.

Ślepiec uśmiechnął się miło.
- Oczywiście, oczywiście… - powiedział miłym tonem - Jestem już starszym człowiekiem, nie mam takiego poczucia czasu jak kiedyś. - dalej się uśmiechał - Pójdę tylko zobaczyć się z synem, i wrócę do swoich kwater, dobrze? - rzucił, ruszając dalej i postukując laską.

-Dobrze! - zakrzyknął za nim strażnik. - Tylko zrób to szybko.

Gdy Caecus wyczuł że był już daleko od strażników, uśmiechnął się ponownie, tym razem z wyraźnie z satysfakcją. Zabawnym było na jak wiele pozwalają ci ludzie jeśli tylko byłeś dla nich miły i udawałeś delikatnie niezręcznego. Idąc z pamięci, trafił w końcu do jednej z pomniejszych sali głównych, w której przybywał jego syn, Ducem.

- Hej, młody. Jak zdrowie? Traktują cię dobrze? - zapytał z uśmiechem.
- Tak, ale pewnie tylo dlatego że jestem twoim synem, ojcze. W przeciwnym wypadku wylądowałbym w mniej dogodniej pozycji. - odpowiedział, nie podnosząc nawet na ciebie wzroku, zajęty bezczynnym dłubaniem patykiem w sianie leżącym pod jego stopami.
- Pewnie tak… - Caecus przysiadł się do niego i rzucił spokojnie - Czterech interesujących ludzi pojawiło się dziś na Arenie. Dwóch Kliferów i dwóch Thornów. - podał synowi numery cel oraz ogólny opis wyglądu poszczególnych osobników. - Nasłuchuj co o nich mówią. Czuję że są ważni. Osadzono ich w strukturze wszechświata i oczekują na swoją kolej by wykonać ruch. Będą grali rolę w przyszłych wydarzeniach, ale nie wiem jaką. Możłiwe że na naszą korzyść. - uśmiechnął się - I postaraj się nie zgniąć. Utraciłem już jednego syna, nie chcę stracić drugiego. Nie na tej przeklętej arenie, w każdym razie.
-Dlaczego my w ogóle musimy tutaj siedzieć?!- zapytał poirytowany Ducem. - Kiedyś byłeś tak ważny, zrób coś! Nie wiem, nakłoń kogoś do buntu czy coś w tym stylu. Proszę cię...ja już tutaj świruję i jeżeli spędzę jeszcze jedną noc na tej arenie, to chyba będą mnie musieli przykuwać do łóżka.
Starszy mężczyzna dał synomi delikatnie po głowie laską.
- Myśl. Wychowałem cię lepiej niż to. Nie po to wpoiłem ci większość mojej wiedzy by teraz musieć wyśłuchiwać jak zachowujesz się niczym rozwyydrzony bachor. - Westchnął - Miałem władzę pochodzą z dwóch źródeł: Naszego rodu, i mojej pozycji. Nex reprezentuje teraz ród. I ma moją pozycję. Głupi bękart. - jego twarz na moment wykrzywiła się w czystej pogardzie - Północne legiony pójdą za mymi słowy, ale są właśnie tam. Na północy, związanae walką. I nie mam jak im przekazać wiadomości… - prychnął ze złością, jak gdyby uświadomiono mu coś nieprzyjemnego - A moja własna moc jest ciągle jeszcze zbyt mała. Więc na razie będziesz musiał wytrzymać. Jesteś młodszy od swojego staruszka, poradzisz sobie. - dodał z delikatnym uśmiechem.
- Ehh… - odetchnął syn mężczyzny. - Ja po prostu chciałbym wrócić do dawnego życia. Wiem że dobrze mnie wychowałeś ojcze i jestem ci za to dozgonnie wdzięczny, ale wiesz również że zawsze prowadził mnie zew wolności. Trudno jest mi usiedzieć w jednym miejscu, a tym bardziej patrzyć jak ktoś próbuje mną dyrygować.
- Wiem, wiem. - powiedział Caecus, ściskając ramię syna - Zawsze byłeś najbardziej dziki z całej trójki. - zaśmiał się krótko, ale niemal natychmiast spoważniał. Są plany które mogę wprowadzić w ruch, ale wszystko wymaga czasu i okazji. Jeśłi będziemy nieostrożnożni, stracimy okazję. Pilnuj tamtej czwórki. - dodał, nadzwyczaj poważnie - Mogą okazać się kluczem do wszystkiego co się wydarzy w nadchodzących miesiącach. - wstał powoli - Muszę wracać. Strażnicy zaczynają być podejrzliwi. Lepiej nie nadużywać ich cierpliwości w takim momencie. - uśmiechnął się szeroko - Poza, czekają na mnie moi partnerzy od kart.
- Więc żegnaj ojcze. Do jutra rana. KOLEJNEGO rana. - powiedział, grzebiąc dalej patykiem w sianie.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline