Naith siedział z uwielbieniem zatopiony w miękkim fotelu teatru. Nigdy nie lubił sztuki, lecz ten spektakl całkiem go zainteresował. Z nieskrytą fascynacją przyglądał się wymyślnym strojom ludzi siedzących obok, a także pięknie i bogato zdobionym ścianom i kolumnom.
Takiego przepychu dawno nie widział na oczy, dlatego też uważał, że sztuka grana w tak pięknym teatrze musi być znakomita, dlatego chłonął każdy ruch aktorów.
Zdziwił się jednak, że sława taka jak hrabia próbując zaimponować wielmożnym gościom skoczył przez okno i zachaczył o lampę oliwną. Chłopak przeczuwał, że takie coś nastąpi, gdyż hrabia znany był ze swojej... nierostropności.
Gdy scena zajęła się ogniem, zapanował chaos. Ludzie wyżsi od Naith’a popychali jego i siebie nawzajem. Kilka razy dostał z barku, raz z pięści a raz się wywrócił na schody. Pomiędzy ludźmi zobaczył hrabię wyprowadzanego przez kilka osób. Popędził przepychając się do wyjścia do którego zmierzała eskorta hrabii i jął torować dla nich przejście. |