Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2013, 00:08   #8
Davout
 
Davout's Avatar
 
Reputacja: 1 Davout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputację
Ci, którzy znali Janisława, zastanawiali się od zawsze, jak jest możliwe aby tak ogromne cielsko było poruszane przez parę krótkich, patyczykowatych nóżek. Przez naturę został on również obdarzony pospolitą aparycją, kartoflanym nosem i paskudną plamą wątrobową na lewym policzku - chociaż to ostatnie to już jego zasługa. Słowem: żywcem sołtys gdzieś spod Jasła (bez obligatoryjnego wąsa i ubrany w świetny garnitur). Na tym wniosku można by zakończyć obserwacje pana Żukowskiego - gdyby nie jego oczy. Małe i przenikliwe, świdrujące każdy obiekt z dokładnością sonarów.

Jego wzrok lustrował i teraz. Oczęta zaszkliły się lekko po - już nie pierwszym dzisiejszego dnia - kieliszeczku, a Janisław odetchnął głęboko. Patrzył z kurtuazją na obecnych w pokoju hotelowym, ale myślami był gdzieś daleko. Nie traktował inwazji umarlaków poważnie, zresztą zawsze z każdego kryzysu wychodził z jeszcze większą ilością mamony w kieszeni. Dlaczego teraz ma być inaczej? Patrząc przez okno na Krakowskie przypomniał sobie jak bardzo nienawidzi lata. Pomasował sobie spocony, opasły kark i - dyskretnie - wytarł dłoń o spodnie.

Kiedy pomieszczenie wypełnił głos młodego Rybnickiego, Żukowski w dalszym ciągu spoglądał na zewnątrz. Ale słuchał. Słuchał, bowiem gotowało się w nim od tego naukowo-logistycznego bełkotu. Ktoś tu znowu myślał o obronie, a on już widział: znowu Warszawa-feniks i Warszawa-przedmurze. Znowu strzelaniny na Powązkach, Polska Walcząca na ramieniu. Nienawidził tego bełkotu, no bo ile można? To idiotyczne pytanie senatora "co panowie na to?" zadziałało jak płachta na byka. Oczywiście, Janisław z klasą eks-agenta nie dał tego po sobie poznać.

- Panie senatorze, ile jednostek broni obecnie Warszawy? Z jakiego powodu to wojsko nie zajmuje się problemem tak strategicznym jak dostawy prądu? Zabraknie węgla i to miasto zniknie z powierzchni ziemi - każde słowo Janisław wypowiadał ze stoickim spokojem, patrząc prosto w oczy rozmówcy.

- Razem z policją, strażą miejską i innymi służbami mamy pod bronią około 5 000 osób. Jest to kropla w morzu potrzeb, panie Żukowski. Dodatkowo, kilkuset żołnierzy i strażaków obstawia budowę obozu dla ludności cywilnej w Puszczy Kampinoskiej. Nie bardzo jesteśmy w stanie przeprowadzić jakiekolwiek akcje poza obroną strefy. Ulice zablokowane porzuconymi samochodami, liczne dezercje... Duże straty.

- Dlaczego w takim razie marnuje się czas Pana, mój, i wszystkich tu zebranych, skoro sytuacja jest tak beznadziejna? - żachnął się Żukowski. Teatralnie wtoczył swoje cielsko na środek pokoju i odsunął się od okna. Śmiało popatrzył na młodego analityka. - Potrzebny nam jest plan jak wydostać stąd tyle ludzkich istnień.. Panie Kubo, z pewnością w swym analitycznym umyśle ma już go pan ułożonego w stu procentach, jak szachista. Prawda?

Pytanie biznesmena ostatecznie pogrzebało wszelką pewność siebie u Rybnickiego. On sam wyglądał jak rażony obuchem - chyba nikt jeszcze nie stawiał sprawy w tak drastyczny sposób. Karwas posłał Janisławowi ostrzegawcze spojrzenie.

- Ostre słowa, panie Janisławie, i zupełnie niepotrzebne. Gramy tym, co mamy. Utrzymaliśmy się w tym miejscu już trzy tygodnie i spokojnie dotrwamy do odsieczy. Najlepsze jednostki chronią w chwili obecnej Juratę, gdzie obraduje sztab kryzysowy pod przewodnictwem pana prezydenta. To tam zapadną decyzje, naszym zadaniem jest utrzymać ludność cywilną w jak najlepszym stanie do tego czasu. - wtrącił się szybko senator Karwas.

- Większym problemem w chwili obecnej jest nadmiar zużycia prądu i zasobów przez ludność cywilną. - Zaczął Rybnicki, byleby tylko mówić coś na pozór sensownego. Młody analityk chciał przy tym bardziej przekonać siebie niż rozmówców. - Większość prądu idzie na działanie Filtrów. Jeśl ewakuujemy niepotrzebnych tutaj ludzi do Kampinosu, wówczas będziemy w stanie bronić się do momentu, aż WHO znajdzie antidotum na zarazę.

- Panie Kubo, przypomina mi to pewną sytuację sprzed kilkudziesięciu lat. - Żukowski ponownie podreptał w kierunku okna, jakby szukać natchnienia. Po chwili odwrócił się do Rybnickiego i wycedził jadowicie - Cóż, nazwę to warszawskim Syndromem Małego Powstańca.
 

Ostatnio edytowane przez Davout : 22-12-2013 o 14:23. Powód: ort
Davout jest offline