Przepraszam, że post nie jest za długi, ale to moje początki z GM, więc proszę o wyrozumiałość
Dochodzi godzina pierwsza w nocy, wszyscy uczestnicy wycieczki już są na miejscu. Był to dość długi dzień dla całej czwórki, ponieważ każdy z nich cieszył się na tą wyprawę. Zwłaszcza John Carol Lewis, który jechał z nadzieją odszukania w starych, klimatycznych murach dworu “sole cadente”, weny. Każdy z czwórki przyjaciól był dość zaskoczony zaproszeniem od starego znajomego, ponieważ nie utrzymywali bardzo dobrych kontaktów. Dziwiło ich też to, że mieli się stawić na zajutrz od otrzymania listu z zaproszeniem.
Kenneth odpalając samochód, warkotem silnika przerwał zgromadzonym zażartą dyskusje.
- Zaraz trzeba wyjechać, pewnie Jack nie bedzie spał całą noc, wyczekując nas więc postaram się dojechać jak najszybciej- uświadomił pozostałych Kenneth.
-Obyśmy tylko dojechali, jak tak się chcesz spieszyć- powiedziała Ruth z lekka uśmiechając się.
Wszyscy zdąrzyli wsiąść do auta, kiedy rozpadało się na dobre. Ładny początek wycieczki, ktoś mrukną żartobliwie. Ale nikt się tym nie przejął, z wyjątkiem zawiedzionego Kennrtha, który bardzo skrupulatnie wymył auto na podróż.
Odpowiedzi do 28 grudnia
Miłego pisania ^_^