Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2013, 03:04   #5
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
A więc, jako temu, któremu udało się "przetrwać to" czuję się w obowiązku, by również napisać konkretny raport.

Od początku

Przyznam się, że byłem przeciwny takiemu typowi sesji. Po wspaniałym HARVESTERZE z Armielem nie mieściło mi się w głowie jak można odpisywać w jednej linijce. Jak można olać wszystkie niezbędne odpisy i rzucać tylko lakoniczne "spieprzam". Mógłbym się nawet szarpnąć na odbieranie takich sesji jako "żenujące". Z drugiej strony... Tylko jedna linijka - a, no i gra Armiel - "a co mi tam!" Tak też się władowałem na ostatnią chwilę w wielkiej fali aż 18 graczy.

Po przejściu całego przetrwaja na szczęście odbiór tego typu sesji zmienił się diametralnie. Anonim nauczył, że w jednolinijkowcach nie chodzi o sam tekst w odpisie tylko o rozgrywkę. A minimalistyczne odpisy nie są objawem ignorancji i zlewania, czy kiepskiego poziomu grających a sposobem na utrzymanie odpowiedniego tempa w tak licznej szarańczy uczestników. Zmiana była na tyle duża, że bez wahania dołączyłem się do jednolinijkowej sesji prowadzonej przez Endrja (BoYoS), który przez niefortunny zbieg wydarzeń przedwcześnie musiał śmiertelnie opuścić sesję.

Postać i jej prowadzenie

Inspiracją było to: "I'm as mad as hell and I'm not going to take it anymore!"(Network - 1976) - YouTube. I na podstawie tego poukładałem wszystko. Gość, którego kręgosłup moralny jest na tyle mocny, że nie wiadomo co - nie zachowa się jak dzikie zwierze ratując własne 4 litery rozpruwając ciała innych. Trzeźwo myślący, zdający sobie sprawę z zagrożenia w jakim się znalazł oraz co są w stanie zrobić inni. Ceniący oczywiście życie innych jak i swoje. Jako staruszek nie jest w stanie walczyć aktywnie. Sam innego człowieka zabić nie byłby w stanie. Esencja człowieczeństwa zamknięta w jednej osobie.

Jako gracz już tak dobrodusznie nie było Wyszedłem z takiego założenia:
- Być z dala od wszelkiego zagrożenia
- Nie robić sobie wrogów
- Być Szwajcarią w każdym konflikcie, co ma związek z punktem wyżej
- Użyć innych postaci do robienia wszystkiego, co mogło być niebezpieczne...
- ...oni zginą a ja przeżyję!

Dla zainteresowanych wrzucam statystyki. Choć sam nie pamiętam, by zmaksowana część przyczyniła się do czegoś ważnego.
Cytat:
Kenneth L. Dupre


Ciało: 8
Umysł: 16
Dusza: 8
Serce: 16

Ciało
- Siła - 1lvl = 3pt
- Zręczność
- Atrakcyjność

Umysł - pakiet = 5pt
- Spryt - 2lvl = 2pt
- Percepcja - 1lvl
- Wiedza - 1lvl

Dusza - pakiet = 5pt
- Siła Woli - 1lvl
- Szczęście - 1lvl
- Wytrwałość - 1lvl

Serce - pakiet = 5pt
- Charakter - 1lvl
- Charyzma - 3lvl = 5pt
- Manipulacja - 3lvl = 5pt
Nauczka

Generalnie przyjęta zasada działała dobrze. Ba! Nadzwyczaj dobrze, bo gdy inni masowo ginęli, staruszek jakoś przemykał między zagrożeniem. Więc: Strategia zlewania wszystkiego i wszystkich działa! No prawie... Wszystko było wspaniale do momentu walki w elektrowni. Tam wszystko się pokiełbasiło. Brody, mając broń, odmówił pomocy w walce przez co zginął Sullivan. W bólach z elektrowni dobrnęliśmy do RED rooma, gdzie wszystkie grzechy zostały rozliczone. Sprawa głosowania była dla mnie jasna: Kto ma największe szanse idzie dalej, kto jest w najgorszym stanie musi odpaść. Sam też tak zagłosowałem: John. Szczena mi opadła jak wyniki głosowania zostały upublicznione. Zrobiłem wielkie oczy, że padło na Brodiego. Chyba z dwa dni myślałem CZEMU nagle tak wszyscy, prawie jednogłośnie? Przecież on jest z tych zaufanych! Budował arkę! Dopiero baaardzo późno dotarło do mnie, że chodziło o akcje w elektrowni. Zdecydowanie za późno, bo w jednym momencie z bardzo komfortowej sytuacji, którą miałem przez całą sesję, olewania wszystkiego i wszystkich, spadłem na sam koniec. Byłem najsłabszym ogniwem. Cały plan zawalił się, co uświadomiło mi, że "nie robienie sobie wrogów" jest równoważne z "nie robieniem sobie przyjaciół".

Końcówka


Miałem przeciwko sobie Johna i Nigela. Obrana strategia odegrała się błyskawicznie. Kapsuła Dupra się nie otwiera - przeje*ane po całości. Tutaj straciłem całkowicie grunt pod nogami i nie byłem w stanie nic zrobić. Zgodnie z charakterem postaci, nie mogłem się rzucić na kogoś innego i siłą zabrać kapsułę. Po informacji braku odpalenia kapsuły Johna miałem słodką satysfakcję, że nie spieprzyłem akcji po całości. Jedyna nadzieja pozostawała w Kamirze (bo też czytał notatkę Dupra), który dysponował siekierą niepotrzebną w sumie w samej kapsule. Zostało tylko poprosić o niezobowiązującą pomoc. Nie "oddaj mi swoją kapsułę", nie "umieraj, bo ja chcę przeżyć", tylko "pomóż mi otworzyć to siekierą". W tym momencie stało się coś kompletnie przeze mnie nie zrozumiałego. Aż napisałem PW do MistrzaKamila, czy na pewno odpisał do dokładnie tej sytuacji - odpowiedzi nie dostałem a deklaracje nie zmieniła się. Ten nie tyle, że coś pomógł ale całkiem rzucił się na Nigela (wtf?!). Jako gracz całkowicie zdurniałem, a Dupre nie mając już sekund do stracenia wskoczył do kapsuły #4, która okazała się działająca.

Notatka Dupra

Dla zainteresowanych wrzucam fragment, który postać zasłyszała będąc w elektrowni w czasie walki. Dla draki stwierdziłem, że zostawię to w mniejszej, bądź większej tajemnicy.

Cytat:
Napisał Anonim
Dupre:
Słyszałeś głosy ludzi zza ściany. Całkiem wyraźnie dwójka mężczyzn.
- Te trzy mutanty to trochę nie za dużo na ich piątke?
- Nie, no co ty. Mają ze sobą Sullivana plus Brody ma topór. No i John dostał dawkę swoich narkotyków. Poradzą sobie, ale mam nadzieję, że choć jeden z nich zginie. Nie będą zadowoleni jeśli mutasy tak po prostu zginą. Będzie trzeba dosłać jednego czy dwóch do mgły. - i po chwili, gdy Sullivan i John przeprowadzili atak ten drugi głos dalej: - No i widzisz? Poradzili sobie we dwójkę. Pewnie obaj zaraz umrą, ale warto było. Dobra scena.
Notatka była mocnym mocnym skrótem słownym z dorzuconym komentarzem o niemówieniu o tym na głos jak i podsumowaniem "JESTEŚMY ZABAWKAMI".

O sesji "po"

Po raz kolejny dałem się wciągnąć. Wielkie emocje jak i parabola feelsów pod koniec. Pozytywne zaskoczenie po rozpatrzeniu propozycji fabularnej dla swojej postaci. Wszystko od momentu, kiedy jakiś zarys powstawał. Na podstawie http://lastinn.info/460149-post135.html ([Przetrwaj to! 4] Koniec podróży) w którym to Dupre miał być sędzią jego brata jak i innych obecnych skazańców.

Chaos na początku był. I był nie unikniony: 18 graczy i brak dokładniejszej mapki - no niestety. Po tym poszło jak po maśle. Niemile byłem tylko zaskoczony chamską i nagłą śmiercią Bloody, jednak jeśli to była kara za nie odpisywanie to wszystko elegancko.

Spodziewałem się na podstawie ulotki pizzy, dialogu, podstawionego ciała z siekierą, tlącego się peta, i gorącej czekolady (o cholera... Podsumowując to sporo się tych poszlak nazbierało), że jest to mistyfikacja. Wiedziałem, że do eksplozji nie może dojść, że będzie coś innego, ale nic nie wybuchnie. Zakładałem, że nie jest to prawdziwy statek kosmiczny, jednak próżnia w arsenale burzyła cały zarys. No i te całkowicie nie sztuczna sztuczna inteligencja Przypał, jednak fabularnie bardzo zacnie odegrane.

Nie mam na tę chwilę niczego więcej, by jeszcze opisać. Wszystkim dzięki za grę. Anonimowi za poprowadzenie. A Kamirze wręczam medal Tanka sesji:


(To nic, że w tej edycji nie mamy ich przyznawanych - Ty dostajesz ekstra )

Pytania?

Ode mnie będzie w sumie jedno:
- Kim do cholery była ta lasia w zamkniętej kapsule na samym samym początku? ;o

P.S.

Jako, że cała teoria Dupra została rozbita już w pierwszych momentach amnezji (pomimo, że na przekór była prawdziwa tylko w jego przypadku )... Myślę, że wygrane pieniądze Dupre przeznaczy na pracę nad TYM projektem: Unreal Tournament Intro - YouTube D

BEST PUENTA EVER
 
Proxy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem