Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2014, 21:31   #1
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
[DnD-PF]"Rychtig fyjderbal" u K.D. i Panicza

Wiosła chlustały wśród spienionych rozbryzgów, mąciły wodę wokół nabierającej tempa knary, wybudzały rozleniwionych pasażerów z poobiedniego letargu. Cel podróży, wyczekiwany bez przesadnego entuzjazmu, objawił się na bakburcie, wreszcie rozfoliowany z kłębowiska mgieł. Brzeg, nieodległy już - wreszcie widoczny bez wyłupiania gał, ile sił starczy - otwierał się gościnnie półokrągłą, zieloniutką zatoczką.

Zbliżający się port, łopocący powitalnie szeregiem flag, chorągwi i na wpół pozwijanych żagli, choć poważnie obstawiony okoliczną flotyllą, prezentował się nader skromnie. Budynki, wyłącznie drewniane i głównie w typie budo-hangarów, kupiły się nieśmiało za wzrastającym powoli ostrokołem, resztę nadwodnej przestrzeni pozostawiając, rozrzuconym na chybił trafił, chatynkom i szałasom. Boldar, świeżo wzrosłe otwarcie prowincji na wielki świat, może i wyglądało skromnie, ale wędrowcy pocieszali się, że to dopiero przystanek w ich podróży, jedynie kolejny etap na drodze do wielkich bogactw Czarcich Sztolni.

Żelazne Wzgórza, kołyszące się na horyzoncie, obrosłe tu i ówdzie turniami i skalistymi wykwitami, zieleniły się świeżo, dawały zdrową nadzieję zmaltretowanej przez wojnę krainie. Tam był cel wagabundów, tam – w otwieranych na nowo kopalniach i żupach solnych – czekały prawdziwe pieniądze. Pieniądze i kiełkujące błyskawicznie, rozrastające się do form najbujniejszych, życie miejskie. Życie, gdzie zdobyty kruszec można było wykorzystać na sto i jeden sposobów. Tam czekać musiało to, co zziębnięci, przemoknięci, zachrypli i zakatarzeni po przemęczonych na pokładzie krypy nocach, podróżnicy wyśnili sobie spoczywając na twardych deskach pokładu. Inaczej być po prostu nie mogło.

* * *

Było inaczej. A zatem być mogło. Mogło i było, widzieli na własne oczy. Buhnburg, rzekome królestwo karnawału i serce rozkoszy, zapowiadane zbawienie dusz i mieszków, był dziurą. Pokraczną, wpitą w lesiste zbocze ciętymi w pośpiechu dechami, brudną, błotnistą i zimną kpiną, rzuconą prosto w pysk rozczarowanych podróżników.

Po pierwszym, drugim i kolejnym, a później i jeszcze paru rozczarowaniach, przyszło wreszcie otrzeźwienie, a schowany wśród lasów grajdołek zaczął odsłaniać swe skarby. Pogłoski, historyjki i plotki, a już i dla podkręcenia efektu dodawane zapewnienia na piśmie hrabiowskich urzędników i wojskowych dygnitarzy, malowały mieścinę jako rozkwitłą w pełni przystań cywilizacji, gdzie złoto leży na ulicach, a pałace byłe gwarków czy węglarzy pną się pod obłoki.

Owszem, każdy odsiewał z gęsto cukrowanej klechdy fikuśne wymysły, ewidentną dla najgłupszych blagę, jednak we własnej rachubie wciąż widział zachwalane Buhnburg jako ziemię obiecaną. Taki był zamysł hrabiowskich agentów, wojskowych regimentarzy, kupieckich ambasadorów i lokalnych żupników, a w końcu i osadzonego na lokacji wójta, który wiernie służył interesom swych możnych protektorów, co w jego mocy robiąc, by skromniutkie sioło puchło każdego dnia świeżym narybkiem.

Potwornie skrwawione, rozbite doszczętnie Ziemie Tarczowe, podnosiły się z popiołów wabiąc migrantów ulgami podatkowymi i obietnicami świeżego startu, także dla tych, którym lepiej było o przeszłości milczeć. Gramolące się z kolan hrabstwo rosło z dnia na dzień, coraz silniejsze, ale sąsiedzi i dalsi jeszcze gracze, w szczególności stowarzyszeni w hanzach i gildiach kupcy, nie mogli nie wykorzystać okazji do ukształtowania świeżego rynku pod własne potrzeby. Żelazne Wzgórza zaś, ze swą mnogością wciąż nie wyeksploatowanych kopalń i mocą rudy czekającej w ich trzewiach, ściągały chętnych do zarobku magnetycznym czarem. Poszukiwacze złota i traperzy, drwale i węglarze, gwarkowie i inżynierowie, budowniczowie wszelkiej maści i takiegoż zróżnicowania handlarze, najemnicy, zbóje, kurwy, złodzieje i kapłani. Wszyscy, każdy z własną wizją rychłego bogactwa i sukcesu, ściągali na Wzgórza, a skromniutkie Buhnburg, brzydkie i biedne, rosło jak na drożdżach. Rosło, a obserwujący ten proces na własne oczy przybysze, początkowo strapieni syfiastością swego Edenu, szybko zrozumieli, że kwestią czasu – i rozsądnie zainwestowanych funduszy – jest wzrośnięcie przez nich w siłę, wraz z tym, jak w siłę wzrośnie środowisko, którym, póki co, pogardzali.

* * *

Witam(y) serdecznie,
To, co tu jest to rekrutacja. Rekrutacja do sesji w systemie DnD-Pathfinder (czyli takie 3.5, ale inne chyba, ja nie wiem), w settingu Greyhawk, a konkretniej w jego zakątku zwanym Tarczowymi Ziemiami. Zakątek dość ponury i zadupiasty, ale obecnie szybko się rozwijający, więc oferujący wszelkiej maści awanturnikom duże możliwości. Tyle musicie wiedzieć. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, służę pomocą, pytajcie. Zerknąć można też tu: Bissel :: Zobacz temat - Tarczowe Ziemie, choć to raczej orientacyjna tylko ramówka.

Prowadzić będziemy z K.D., więc zróbcie dla niego wielki hałas!













Już. Teraz mechanika: DnD, Pathfinder, poziom 1, point buy: 25, rasy i klasy standard. Dziwadłom może być ciężko, bo świat nie jest kolorowy, ale jeśli ktoś czuje się na siłach - proszę o kontakt. Charaktery dowolne, tym razem nie będzie wymagane nożownicze doświadczenie i moralna atrofia. Karty w Myth Weavers (nie wiem, co to, ale K.D. mi powie), albo w PcP, albo na PW. Jak nie dajecie rady z mechaniką, powiedzcie, pomożemy

Podstawowe sprawy:
- Sesja ma być przygodowa, z dużym natężeniem dungeon crawlu, względnie mocno (ale nie ortodoksyjnie) przestrzeganą mechaniką, szybką akcją, krótkimi postami (z Waszej strony; z naszej, mojej szczególnie, może być różnie) i przyzwoitą częstotliwością (tj. 2-3 dni na kolejkę; czasem szybciej, rzadko rzadziej).

- Sesja, choć w świecie bez cukrowej waty i landrynek, ma być w miarę lekka. Stąd nie potrzeba skomplikowanych historii postaci i psychologicznej głębi. Napiszcie krótko, kim jest Wasz/Wasza bohaterka i voil�-.

- Sesja zacznie się zapewne pod koniec weekendu, albo już po nim. W zależności od tego, jak będziecie przesyłać postacie. Postacie zaś przesyłajcie na mój mail: kosa_1988[at]o2.pl, albo PW (preferowana opcja pierwsza). Do mnie i do K.D., który swoje dane poda pewnie za krótką chwilę.


Pytania, uwagi?
Śmiało, można tu, można na moje gg (6387121), albo PW. Można do K.D., który, jak pisałem, zaraz się tu przedstawi. Można wiele rzeczy w ogóle, zobaczycie sami.


No, to atakujcie, pokażcie mi o czym zapomniałem
 

Ostatnio edytowane przez Panicz : 09-01-2014 o 22:01.
Panicz jest offline