Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2014, 22:38   #10
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
- Hmm? - wymruczał staruszek - Czy coś się stało? - zapytał uprzejmie strażnika który obrócił się w jego kierunku. Jednocześnie zacisnął mocniej dłonie na lasce. Coś mu tutaj nie pasowało.
- Stało się stało… - przytaknął mężczyzna. - Tej nocy doszło do wielu incydentów. Wywołanych głównie przez nowych barbarzyńców którzy tutaj przybyli. Jeden ze strażników został zaatakowany, drugi ogłuszony a trzeci zabity. A wszystko to za sprawą dwóch Thornów. Trener jednak, jak to trener jego pokroju ma miękkie serce. Pragnie się zlitować nad jednym z nich, tym mniej groźnym i przypisać mu trenera po tym jak wygra karną walkę ze zwierzętami. Tym, kto go będzie szkolił masz zostać ty. - rzekł, mierząc cię na wskroś wzrokiem.
Caecus otworzył swoje ślepe oczy i roześmiał się głęboko. Wyglądało na to że jest czymś naprawdę rozbawiony.
- Przepraszam… - zdołał w końcu wykrzstusić - W jaki sposób wywnioskowaliście że przypisanie mnie jako jego trenera to łaska? - w jego głosie pojawiły się stalowe nuty tak groźne że nawet strażnicy cofnęli się o krok - Miękkie serce i litość w stosunku do Thornów? Bzdura. Nie uznają tego za łaskę, a za objaw słabości, zachętę by spróbować ponownie. - pokręcił głową - Plus, tępota nigdy nie powinna być nagradzana. A rzucenie wyzwania straży areny bez broni i rozpoznania w sytuacji jest tępotą. Zapewne nie wiedzieli nawet którędy można uciec. Głupcy. - westchnął, i uderzył delikatnie laską w ziemię, wzbudzając mały tuman kurzu - A jaka ma być moja rola, jeśli można spytać?
- Szef powiedział że masz nauczyć go szacunku i respektu co do nadzorców i wszystkich którzy stoją wyżej od niego. Dodatkowo pewnie po tej walce będziesz uczył ich walki bronią. Mnie też się ten pomysł kutwa nie podoba, ale tak powiedział zarządca. Jeszcze na pewno się to zwróci przeciwko nam.
- Hmm… - zastanawiał się na głos Caecus - Ciekawe czy któryś z nich jest dość stary by pamiętać moją ofensywę na północy… pokonałem i zabiłem każdego Thorna który wyzwał mnie na pojedynek. - uśmiechnął się - Potraktowali to jako wyzwanie. Stałem się niemal mityczną bestią dla nich. - westchnął, i spojrzał uważnie na strażników - A co mam do roboty teraz? Zakładam że walka ze zwierzętami jeszcze się nie odbyła, a po coś mnie tu przyprowadziliście… po co?
- A po to, żeby cię o tym co następuje poinformować! - powiedział mężczyzna, uderzając zaciśniętymi dłońmi w stół i opierając się na nich. - Nie jesteś już tym kim jesteś. Zauważ że za coś tu musiałeś zostać wrzucony. Dziwię się, iż trzymają tutaj zdrajcę. Wszystko to mi się nie podoba, więc łaskawie zamilcz i przestań być taki arogancki, albo zaczniemy się z tobą obchodzić na prawdę ostro.

Słowa strażnika przywołały wspomnienia u Caecusa. Wspomnienia dni które prowadziły do jego aresztowania i jak samo jego pojmanie.

*********

- Jak wygląda sytuacja na zachodzie? - zapytał spokojnie ślepy generał, słuchając różnych raportów.

- Spokojnie. Żadnych ruchów wśród barbarzyńców, nie wygląda też na to by planowali jakieś sekretne działania. Torgath nic nie zrobi. Nie chce poświęcać swoich sił by ratować swego rywala.

- Doprawdy? Hmm. Nie ma honoru wśród berserkerów, co? - obrócił się w stronę reszty swego sztabu. - A zatem możemy przystąpić do wykonywania naszej operacji, nieprawdaż? - patrząc na swoich dowódców, prychnął delikatnie - Gdyby byli zdolni do zjednoczenia się przeciw nam, to kto wie… Może byliby w stanie stanowić zagrożenie. Choć przewaga w dalszym ciągu byłaby po naszej stronie. - stary generał westchnął - Cenią sobie wolność bardziej od życia. Romantyczna idea. I głupia. - machnął dłonią - Znacie swoje cele. Znacie plan działania. Ofensywa rozpocznie się jutro o świcie. Rozejść się. - po krótkiej przerwie dodał - Wasza piątka zostaje. - rzucił, a piątka dowódców zatrzymała się od razu. Atos, zastępca Caecusa, Tytus, dowódca artylerii i główny kwatermistrz północy, Augustus, dowódca piechoty legionów, Arteriusz, dowódca kawalerii oraz Septimus, arcymag legionów północy i najpotężniejszy mag cesarstwa. Każdy z nich normalnie byłby bohaterem o którym śpiewa się pieśni i pisze legendy. Los zechciał jednak inaczej i zgromadził ich wszystkich pod sztandarem Caecusa, który dzierżył tytuł zarówno najlepszego generała w historii Cesarstwa, oraz pierwszego miecza legionów, tytuł nadawany najlepszemu wojownikowi wśród legionów cesarskich.

Cała szóstka była bezwględnie lojalna wobec siebie, służyli ze sobą bowiem od początku swych karier. Byli najlepszym zespołem dowódców posiadanych przez Cesarstwo. Dowodzili największą, najlepiej wyszkoloną armią w Cesarstwie. Pod względem liczebności, ich legiony przekraczały liczebnością całą resztę armi Cesarskiej.

Stanowili najpotężniejszą siłę militarną w kraju.

- Co wydarzyło się w tym obozie, trzy dni temu? - zapytał spokojnie Caecus, przenikając piątkę spojrzeniem swoich ślepych oczu. Jego dowódcy spojrzeli po sobie.
- Nic specjalnego, Sir! - nadeszła zbiórcza odpowiedź.
- Kohorta Pretorian, wsparta przez magów, znaleziona martwa o świcie. - odezwał się w odpowiedzi Caecus - Ciężko nazwać to niczym, nieprawdaż? - zapytał, w dalszym ciągu używając niezwykle przyjemnego tonu głosu. Atos wystąpił przed resztę
- Kohorta popełniła zbiorowe samobójstwo. Nie było potrzeby by pana informować, Sir. - rzucił formalnie. Caecus westchnął w odpowiedzi.
- A więc to tak… - powiedział. W jednym momencie cała sytuacja stała się jasna. Termin ten, przynajmniej w północnych legionach, miał również inne znaczenie: Oznaczał atak na wrogie siły w sposób uniemożliwiający zwycięstwo.

Jednostki z północy znane były z tego iż samobójstw nie popełniały. Ale dlaczego kohorta osobistej straży cesarza miałaby zaatakować czołowo dziesięć legionów...?
- Czasami wasza lojalność jest niemalże irytująca - wymruczał - Atos… - powiedział głośniej - Jeśli miałoby się to powtórzyć… poślij po mnie. Zrozumiałeś? - zapytał znaczącym tonem, który został właściwie zinterpretowany. Przedmioty w pomieszczeniu zadrżały delikatnie. Wiadomość była jasna: Dalsza samowolka nie będzie tolerowana. Legiony były mieczem Caecusa, a miecz nie powinien sam decydować w kogo uderzyć. Cała piątka wyprężyła się jak struny.
- Tak jest! - nadeszła błyskawiczna odpowiedź.
- Rozejść się. - rzucił tylko Caecus. Gdy reszta wyszła, generał westchnął i wrócił do studiowania map. Inwazja miała się zacząć jutro, i czekało go jeszcze dużo pracy.

*********

Następnego dnia, wszyscy gracze byli rozstawieni, legiony gotowe do wymarszu. Caecus stał na czele, gotów dać sygnał do rozpoczęcia akcji… gdy wtem z lasu na wschód od jego pozycji uniósły się ptaki. Generał, słysząc trzepotanie ich skrzydeł, przykląkł na jedno kolano i dotknął palcami ziemi. Nie minęła nawet sekunda, gdy uniósł się ponownie.
- Formować szeregi i przygotować się do walki. - rzucił spokojnie. Mimo tego że nie wykrzyczał rozkazu był on słyszalny dla wszystkich żołnierzy w okolicy. I też ci żołnierze rzucili się do wykonywania jego rozkazów. Jedyną osobą która zachowała względny spokój był Atos.
- Co się dzieje? - zapytał. Większość dowódców zrugałoby go za spoufalanie się z wyższym stopniem, ale Caecus nie dbał o to w tej chwili.
- Wojsko. Równowartość czterech kohort i maszerujące zbyt równym rytmem by mogli to być barbarzyńcy. - spojrzał uważnie na Atosa - Kogo zabiliście żeby zwrócić na nas taką uwagę? - w odpowiedzi jego zastępca odwrócił wzrok.
- Atos… - powiedział groźnym tonem Caecus
- … Cesarskiego wysłannika. - nadeszła odpowiedź po chwili milczenia. Caecus był tak mocno zaskoczony że na moment zapomniał co chciał powiedzieć. Przez moment wyglądało na to że wybuchnie prawdziwym gniewem, a przez okolicę przeszło drżenie. Po ułamku sekundy opanował się.
- Co, powiedz proszę, podkusiło cię żeby uczynić coś takiego? - zapytał niepokojąco spokojnym głosem - Powiedziałem żeby wszystkich cesarskich wysłanników z głupimi rozkazami kierować do mnie. - Taki rozkaz był niestety konieczny. Szaleństwo cesarza powodowało że często wydawał on dość irracjonalne polecenia.

Najgorsze były jednak momenty gdy szaleństwo ustępowało. Władca mógł być wtedy niepokojąco inteligentnym i przebiebiegłym człowiekiem.

- On… - Atos zawahał się na moment - Miał rozkazy by cię aresztować. Za zdradę stanu.
Słysząc to Caecus był prawdziwie zaskoczony.
- Aresztować mnie za zdradę? Czy on już całkowicie oszalał? - zapytał z niedowierzaniem - Podejrzewan że wiem jaka była reakcja żołnierzy… - dodał. Atos tylko się uśmiechnął - O tak. Gdy tylko usłyszeli oskarżenie roznieśli kohortę na mieczach. - wskazał dłonią na otaczających ich żołnierzy - Legiony północy to twój miecz. Tylko ty możesz nim władać. Nie cesarz. - Dodał, a w jego głosie pojawiły się delikatne nuty pogardy. Cesarz nie cieszył się zbytnim poważaniem wśród swoich żołnierzy.

W czasie gdy rozmawiali, kohorty wyłoniły się z lasu. W rzeczy samej, były to oddziały cesarskie. Atos zmrużył oczy, przypatrując się jej, a następnie otworzył je szeroko.
- Będziesz miał okazję go zapytać o powód… - rzucił z delikatnym zaskoczeniem w głosie.
- Cesarz odwiedził nas osobiście? - Caecus prychnął - Więc jego reakcją na brak wieści jest osobiste przybycie? Kretyn. - coś takiego zakrawało na żart, ale generał nie powinien spodziewać się zdrowych przy zmysłach działań swego władcy - Legiony są na pozycjach? - zadał pytanie na które znał już odpowiedź.
- Tak. Wystarczy jedno twoje słowo… - Atos nie dokończył zdania.
- Miejmy nadzieję że do tego nie dojdzie. - kohorta zatrzymała się centralnie przed pozycjami Caecusa. Stary generał wystąpił przed szereg swoich żołnierzy.
- Hail! - rzucił - Co sprowadza cesarską gwardię tak daleko na północ? - zapytał, jak gdyby nie wiedział co się stało. Z szeregów Pretorian wystąpił centurion, któremu wyraźnie nie podobała się jego rola.
- Z rozkazu cesarza, Caecus, dowódca północy, ma zostać aresztowany za zdradę… - jego oznajmienie przerwał dźwięk tysięcy mieczy wyciąganych z pochew. Gdyby nie obecność Caecusa, sześćdziesiąt tysięcy legionistów rozniosło by kohorty na strzęp. Generał jednakże uniósł dłoń, zatrzymując ich.
- Sądzę że powinniśmy to dokładnie przedyskutować w moim namiocie. Tytus, mój kwatermistrz, państwa zaprowadzi. - rzucił, a gdy ruszył dłonią, legiony rozstąpiły się przed kohortami niczym brama. A raczej niczym potężne szczęki, gotowe w każdym momencie ich pożreć.
- Jaki masz plan? - zapytał Atos.
- Jeśli zabijemy go teraz, skończy się to wojną domową. Każdy z tych skurwysynów w stolicy będzie chciał odgryźć kawałek cesarstwa, a my będziemy musieli posprzątać bałagan. - westchnął ciężko - Nie chcę tego robić, ale… Plan Gloria. - Atos cofnął się o krok na te słowa.
- Oszalałeś… - rzucił, a następnie cofnął się o krok pod wzrokiem Caecusa - To znaczy… cholera, dobrze. Wiesz że jesteśmy z tobą, ale mimo wszystko… Gloria miałaby projektem ostatecznym. Sądzisz że to naprawdę najlepsze rozwiązanie? - zapytał.
- Jedyne jakie nam pozostało. A teraz chodź, Cesarz czeka.

Caecus wszedł do wnętrza namiotu dowódczego niczym władca, którym tutaj na północy faktycznie był.
- Panowie. - rzucił do pretorian i cesarza - Przejdźmy do sedna. Wiem że oskarżenia przeciwko mnie zostały sfabrykowane. Moi żołnierzy również to wiedzą. I niczego więcej by nie chcieli jak zmasakrować was wszystkich i pomaszerować pod moją komendą na stolicę. - Generał uśmiechnął się krzywo - Niemniej jednak ja jestem zdania że będzie to działać na niekorzyść Imperium. - zaczął przechadzać się po namiocie - Przedstawię wam teraz moje warunki. Możecie się na nie zgodzić, albo zobaczyć jak pójdzie wam przeciwko najstraszliwszej sile tego Imperium. - pretorianie cofnęli się o krok pod ciężarem jego wzroku - W zamian za moją “zdradę” - jego głos ociekał sarkazmem - zostanę uwięziony na arenie. Moi ludzie zostaną wyłączeni z tego oskarżenia. Na arenie będę traktowany dobrze, oraz posiadać będę immunitet od strażników. Oznacza to że będę mógł się przed nimi bronić i traktować jak traktowałbym żołnierzy mojego legionu. Jeśli zaś któryś z nich chciałby wykorzystać swoją władzę nade mną, zostanie skazany na najniższy poziom areny. Będę brać regularnie udział w walkach, i współpracować ze strażnikami, ale nic więcej. Żadnych tortur, głodzenia, i tego rodzaju bzdur. Jeśli moi dowódcy dowiedzą się o złamaniu któregokolwiek z fragmentów tej umowy, a dowiedzą się, wypowiedzą posłuszeństwo cesarstwu. Razem ze wszystkimi legionami północy. To są moje warunki.
- Oszalałeś!? - wykrzyknął centurion - Żeby w ten sposób dyktować warunki cesarzowi…
- Mediocris zostanie umieszczony na arenie wraz z tobą. Jako gwarant. Jeśli podejmiesz próbę buntu, zgładzimy go. Dopóki tego nie zrobisz, otrzyma takie samo traktowanie jak ty. Bez tego gwaranta, możesz mnie zabić i radzić sobie z wojną domową. Zrozumiałeś, Caecus? - odezwał się po raz pierwszy cesarz.
Generał skinął głową.
- Zrozumiałem. Zgadzam się.
- Dobrze. Pożegnaj się ze swoimi żołnierzami. Już nigdy ich nie zobaczysz. Zaczekam na ciebie przed obozem. - rzucił Cesarz, wychodząc z pomieszczenia.

Atos zbliżył się do Caecusa.
- To poszło lepiej niż myślałem. - zawahał się na moment - Mediocris wie o Glorii?
Generał pokręcił przecząco głową
- Nie. I nie dowie się. Mógłby to komuś wygadać. Zawsze najpierw mówił a potem myślał. - Caecus spojrzał na Atosa - z twojej strony wszystko gotowe? - zapytał
- Tak. Septimus odnowił czary i powiadomił naszych ludzi. Będziemy mieć obserwatorów na trybunach, a na ciebie nałożone jest dość czarów obserwujących twój stan by przetrwały pół wieku. Jeśli którykolwiek z tych czynników zostanie zakłócony, uderzę. Ale mam nadzieję że to nie nastąpi.
- Dobrze. A zatem, do zobaczenia. Gdy ujrzymy się następny raz, będę stać na szczycie… albo leżeć w grobie. - zatrzymał się jeszcze na moment - I upewnij się by żołnierze zrozumieli. Wszystko. Dobrze? - dodał jeszcze, wychodząc z namiotu.

Gloria. Plan który miał zmienić wszystko. Zwycięzcy areny byli traktowani niemalże niczym bogowie. Jeśli Caecus miałby połączyć to ze swoją olbrzymią reputacją wśród legionów, zyskałby dość siły politycznej by obalić cesarza w sposób pokojowy. Udział jego syna nie był częścią planu, ale nie dało się z tym nic zrobić.

Poprzez chwałę do władzy. Taka była ostatnia myśl Caecusa gdy odjeżdżał z północy.

*********

Wracając myślami do teraźniejszości, Caecus zaśmiał się głośno.

- Widać że jesteś tu nowy, chłopaczku. Zapewne nie dostałeś notki, więc udzielę ci dobrej rady: Nie waż się mnie tknąć. Nie jestem zwykłym więźniem. - A cesarz dotrzymywał umów. Zwłaszcza takich od których zależała jego władza. Jeśli cokolwiek przytrafiłoby się Caecusowi, Septimus wiedziałby w przeciągu godziny. A cesarz nie mógł uderzyć w Septimusa, ponieważ nie posiadał nikogo kto byłby wystarczająco dobry, a w przypadku jego śmierci Atos uderzyłby na cesarstwo. Był to bezbłędny plan. - A jeśli nie wierzysz, popytaj. Dowiesz się o losie pozostałych strażników którzy myśleli że mogą mi grozić. Większość z nich wylądowała na najniższym piętrze tej areny. Wygląda na to... - uśmiechnął się, wstając i zaczynając odchodzić - Iż mam anioła stróża. - opuścił pomieszczenie.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline