Po przybyciu na miejsce i wysłuchaniu sołtysa Jakert zszedł z konia by zrównać się z tymże Jegomościem i nie prawić doń z góry.
Do ogółu: - Ależ się robota trafiła, niedźwiedź jaki, myślałby kto że taki ZASZCZYT nas trafi. No ale cóż, jakieśmy już tu przyjechali to nie na darmo, trza z broni pożytek sprawić. Ogniem go nie wypłoszym, chyba że młodego i przy okazji uwędzić chcemy.
Kierując się w stronę sołtysa: -Panie Kawka, widły mnie będą potrzebne ino naostrzone!, sznura spory kawał.
Ściszonym głosem tak aby tylko ów go słyszał. -no i może rybki jakiś tyci kawałek by się znalazł? Co by na głodnego nie zmierzać się z miśkiem. |