Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2014, 15:37   #6
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Lucas "Książe" Lang - wytworny sługa


Lucas wcale nie był zachwycony tą sytuacją. Od wielu lat wiernie służył w obejściu hrabiego i to służył dobrze. A wcale nie było łatwo dostać tę robotę. No ale wtych dziwnych czasach pan go odprawił a właściwie nakazał za wojowanie się wziąć. Z każdym tygodniem Lucas miał nadzieję, że to ostatni jego tydzień w tej psiej służbie i znów wróci na dwór. Zwłaszcza w tak pieską pogodę te całe "wojowanie" w taki deszcz, wiatr, ziąb i błoto w ogóle mu się nie podobało. Czemu nie mogli wojować z kimś przy piecu albo jeszcze lepiej stole? No ale służba nie drużba pan Hrabia kazał więc sługa Lucas musiał. A było tak pięknie...


Początkowo nie odzywał się nie pytany. Dał się poznać w oddziale jako człowiek o dość stonowanym i ostrożnym zachowaniu. Nigdy nie pchał się do niebezpiecznych sytuacji i wielce ważył swoje słowa. Zwłaszcza jeśli mówił z obcymi na służbie. Prywatnie był bardziej jowialny i dał sie lubić. Jego kamraci z oddziału zawsze mogli liczyć na jego pomoc i dobre słowo. Zwłaszcza jeśli była szansa wykpić się od jakiegoś niebezpiecznego numeru.


Tak i teraz w końcu zabrał głos. Podszedł do smarków co to niby z tym zaginionym byli i zagaił. - Pochwalony moje dziatki, pochwalony. Idziem na ratunek waszego kolegi. Powiadacie, że kiedy to wszystko się stało co widzieliście? - by ich nie straszyć ukląkł by nie wydawać się taki strasznie duży i dorosły. Zdaje się, że tylko te smarki widziały co się stało i chciał to wiedzieć. W końcu to wcale nie musiał być niedźwiedź... Nie wiada co się właściwie w tych lasach i bagnach kręci... (Przekonywanie, Gadanina?)


Gdy wysłuchał opowieści malców podszedł z powrotem do sołtysa. - No panie sołtys o pomoc prosicie to i sami okażcie. Dajcie jeszcze jakieś psy, a mężne i głośne. I dudy jakieś i po pochodni na wszelki wypadek też weźmiem. A i przygotujcie coś na ząb jeśli łaska to i po powrocie szepniem łoficerom a może i hrabiemu jakich tu ma sprytnych i uczciwych ludziów. - teraz nie było czasu ale po powrocie najeść się zamierzał choć trochę. Poparł więc zdanie kolegi. Ogień jednak wolał zabrać bo zwierzyna nie powinna się tak kwapić do głupich pomysłów gdy człek czeronego kura dzieży. A jak to nie niedźwiedź to i nie zaszkodzi. Najwyżej zostanie na zewnątrz. Dudami zamierzał wystraszyć potworę by wylazła na zewnątrz psy zaś... Cóż lepiej niech szpony potwora psa poszarpią niż człeka a zwłaszcza kogoś od nich. Po dordze zamierzał się jeszcze tego kuternogę wypytać o samą jaskinię a zwłaszcza o jakieś inne z niej wyjścia jeśli nie dla nich to dla dymu chociaż dobre. (Przekonywanie?)
 
Pipboy79 jest offline