Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2014, 18:14   #30
Gargamel
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Faktycznie Vel był spokojnym człowiekiem, a jak sobie popił to już całkowicie był opanowany i spokojny. Tylko czasem odzywała się w nim Ciemna Strona Mocy. Teraz Ciemna strona pałała nienawiścią to tego skurwysyna, który śmiał ukatrupić jego ukochanych podopiecznych. Nie było przebacz. Co, jak co, ale krzywd wyrządzonych rodzinie się nie przebacza, a gówniarze byli dla niego jak rodzina. Dobrze im było razem. Oni mieli wolną rękę w zarabianiu na swoje utrzymanie, on pracował nad artefaktami typu mikser czy coś w tym stylu, zdobywał jedzenie i alkohol. Sielaka. Tyle, że teraz została ona brutalnie przerwana. Gdyby Rysiu powiedział o misji ratowania świąt Vel być może, dla swoich podopiecznych przyłączyłby się do tej akcji. Teraz nie było o tym mowy. Trzeba było dorwać zwyrodnialca i to było motywem numero uno.
- Czy pomogę? - pomimo szoku o bólu jakiego niedawno doznał ukazał znów ponure, zacięte i złe oblicze Dartha Vela. - Zajebie skurwysyna tymi rękoma. Tymi palcami nauczę go bólu, że będzie błagał bym go szybko zajebał - To powiedziawszy głosem nie kryjącym jego zamiarów wyciągnął ku ryśkowi swoją prawicę na zbak przymierza jakie zawierali.

Tym czasem w willi Wiesława na górnej pryczy, boqiem Wiesiek zmontował łóżko piętrowe dla swoich podopiecznych, ktoś brudny, niewielkiego wzrostu poruszył się niespokojnie. To było trzeci podopieczny, najmłodszy imieniem Roman. Romuś przeciągnął się i rozejrzał zaspanym wzrokiem. Po wczorajszej libacji Wieśka panował tu nieopisany bałagan. Co gorsza gospodarza ani pozostałych chłopaków nie było. Jako iż romuś był uczniem Dartha Vela więc majsterkowanie i kombinacje alpejskie nie były dlań kłopotem. Prawie, bowiem próbując podgrzać wodę na butelce zachomikowanego denaturatu niechcący zapruszył ogień. Biedaczysko nie miało szczęścia. Drewniana altana zapłonęła niczym sos, na którym Romuś spłonął niczym wiedźma jakowaś. Pożar objął i wychodek więc Vel praktycznie nie miał do czego wracać.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 17-01-2014 o 18:40.
Gargamel jest offline