Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2014, 23:53   #2
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Grunald to był chłop na schwał. Rosły niczym sosna, a w barach dorównywał niedźwiedziowi. Mało kto we wsi i w powiecie mógł się z nim równać w siłowaniu na ręce. I nic w tym sumie dziwnego. Jak ktoś od dzieciaka macha młotem i wykuwa podkowy, to ma parę w łapach jak mało kto. Siła i odwaga to były jedne z niewielu atutów, którymi Grunald mógł się poszczycić. Nie był ani piękny, ani zbyt mądry, ani nawet rozsądny. Gdyby był to trzymał by się ojcowego interesu i żył w miarę spokojnie, a i o codzienną strawę martwić, by się nie musiał.
On jednak wolał ruszyć na szlak i wzorem spotykanych co dzień w kuźni awanturników przeżywać niesamowite przygody, ubijać potwory i ratować księżniczki.
Życie jednak szybko zweryfikowało młodzieńcze marzenia i wyobrażenia o świecie. Grunald poznał brutalną stronę życia i musiał sobie jakoś poradzić w tym niegościnnym świecie. A że jego jedynym walorem była siła nic dziwnego, że rychło przyłączył się do bandy rabusiów, co na szlaku kupców łupy brała.
Siła i brak hamulców moralnych sprawiły, że Grunald szybko zyskał w oczach herszta bandy. Niestety syn kowala nie mógł tego samego powiedzieć o swym szefie. Cenił jego spryt i umiejętność planowania, ale faktu że jest oszukiwany żadną siłą nie mógł przełknąć.
Porzucił, więc bandę oprychów i począł się imać różnych zajęć. Był ochroniarzem, strażnikiem na bramie w jednym z większych miasta, a przez krótką chwilę nawet pomocnikiem kat. Grunald kochał jednak swobodę i wolność i nader szybko wrócił na szlak. Tułał się od miasta do miasta i od wsi do wsi. Najmował się do przeróżnych drobnych prac na których zarabiał tylko tyle, że starczało aby napełnić żołądek, zalać się w trupa i zapłacić ulicznej kurwie za jej wątpliwe wdzięki. W czasie tych wędrówek Grunald poznawał kolejnych podobnych sobie najmitów i tak po miesiącach tułaczki trafił do Buhnburga, gdzie przyjął wraz z kompanami zlecenie na ubicie stwora, co w kopalni się jakieś zalągł.

Grunald potworów się nie bał, choć po prawdzie żadnego w życiu nie widział. Dlatego też bez lęku i obaw wkroczył w mroczne czeluście kopalnianych korytarzy. Idąc w środku grupy, niczym mały dzieciak podziwiał z zadartą głową wyciosane ludzką ręką korytarze i sztolnie.
- Sie chłopy musiały narobić, nie? - zagadał w pewnym momencie nie wiadomo do kogo konkretnie - Ja to bym se tu rade dał. Parę w łapach mam, a i ciężkiej pracy się nie boję. Po co się jednak przemęczać, nie? Stwora ubijemy i znowu będzie można się w zamtuzie zabawić, tydzień, abo i dwa.
Filozoficzne rozważania syna kowala przerwał Duda, który nagle krzyknął:
- W nogi, kurwa! Wszyscy, biegiem! Wiejemy!
Grunald nie bardzo wiedział, co się dzieje. Nie należał jednak do ludzi, który debatują i zastanawiają się nad każdą sprawą. Słowa krasnoluda były na tyle proste, że umysł Grunalda bez problemu je przyswoił i rychło począł wdrażać w czyn.
Biegł, więc osiłek ile sił w nogach i płucach. Ocalenia mu to jednak nie przyniosło i gdy tylko ze stopu poczęły sypać się kamienie, coś go zaatakowało. Takiego obrotu sprawy Grunald się nie spodziewał. Jakaś żylasta, oślizgła łapa wpiła mu się w grdykę i ścisnęła, jak imadło. Syn kowala poczuł, jak powietrze ucieka mu z płuc. Rozpaczliwie próbował złapać oddech. W momencie odrzucił ciężki bojowy młot, który trzymał w dłoniach. Na nic mu się teraz jego ulubiona broń nie przyda. Pochwycił oburącz mackę, która zacisnęła się wokół jego szyi, naprężył mięśnie i próbował poluźnić uścisk. Gdy tylko złapał trochę powietrza, nie zastanawiając wbił zęby w oślizgłą mackę. Wgryzał się i szarpał ją, licząc że maszkara puści go lub chociaż zluzuje uścisk, coby mógł on się wyswobodzić z jej śmiertelnego uścisku.
 
Wojan jest offline