Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2014, 21:11   #6
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Słoneczko ledwo zaróżowiło okolicę, kiedy dało się słychać mlaskanie buciorów w błocie i ciche kurwienie pod nosem. Czujny wartownik obchodzi swój rewir? Zalany gwarek usiłuje w pijackim widzie i szarówce trawić do swego baraku? Nic bardziej mylnego. Agrad Frost zwany Dudą, stary wiarus, gwarek, najemnik, kupiec i niezrównany muzyk idzie się odlać ...

Co za zasrana i parszywa dziura to całe Buhnburg. Miasto możliwości mówili. Zainwestuj, mówili a będziesz srał złotem. Nie wahaj się mówili, tylko ruszaj do tego raju na ziemi... Taki chuj. Zacisnął zęby i zaraz syknął z bólu, kiedy odezwało się tępe pulsowanie pod pokrwawionym bandażem zamotanym na łbie. Skończył wreszcie szczać, potrząsnął przepisowe trzy razy i poprawił gacie. Mokro, brudno, gotowizna się kończy. Przyjdzie kurwa na żebry iść i gadać jak stary Ozimek. „Chłopcy, chłopcy dajcie mi trochę piwa, bo chce mi się siku a nie mam czym...” Co za zasrana dziura...

Skończył się użalać nad sobą i usiadł przy ognisku. Łypnął okiem na śpiącą jeszcze Netkę i wykrzywił się w źle wróżącym, wrednym i parszywym uśmieszku. Sięgnął po swoje dudy, nabrał metr sześcienny powietrza w płuca i zadął! Ale bracie, zadął tak pięknie i tak głośno, że tylko umarły pozostał by obojętny na tak cudowną muzykę...
- Zamilknij gnido przebrzydła albo ci te płuca gołymi ręcami wypruje z piersi - jęknęła Netka, skacowała jeszcze po poprzednim wieczorze i łeb nakryła wyliniałą derką, ale Agrad przymknął oczy i oddał się swojej muzyce. Kto by tam durnej baby słuchał...

***

Robota spadła z nieba. I to taka akuratna. Pasująca. Nawet nieźle płatna. Dlatego też Duda siedział grzecznie i słuchał jak dziadyga o wyglądzie sukinkota zdechłego przed rokiem, którego ktoś zapomniał zakopać gada i gada bez końca. Nie wtrącał się, nie dogadywał, nie klął tylko grzecznie i pokornie głową kiwał. Widno nie ufał sobie na tyle, by otworzyć gębę bo na docinki tej kreatury mogłoby wyskoczyć jakie grube słowo i umowę szlag by trafił. Dobra robota, prosta. I dobrze kurwa płatna.

***

Pod ziemią, aż mu się w kaprawych oczkach coś zaszkliło. Ehh, osiąść znowu w kopalni, do uczciwej roboty się zabrać. Urobek w wózku pchać i złote do kabzy. Może jakąś fuchę złapać jako sztygar jak za dawnych lat. Zawiesić Słomkę na haku... W rozmarzeniu pogłaskał drzewce swojego wielkiego topora bojowego. Nie miał ci on napisów co prawda cyzelowanych jak każe khazadzki obyczaj, choć kusiło go sprawienie sobie jakiejś sentencji tak jak ten krępy brodacz, koło którego szedł na przodku. Zdążył już mu się przyglądnąć, jemu i jego kurduplastemu kompanowi. Ej kusiło nadąć dudy i zawtórować konusowi w pioseneczce, ale on to na szpicy szedł. Baczenie miał dawać z racji doświadczenia, a nie szutki odprawiać jak na jarmarku. Ehh szlag, to jak nie dudy to choć se pogwizdam do taktu.

No i się zaczęło. Ledwo co poczuł drgania, odwrócił się do khazada. Ich wzrok spotkał się w niemym zrozumieniu i zaraz poczęli ryczeć, ponaglając kompanów do ucieczki.
- Netka! W dyrdy psia mać! Bo nas tu zasypie! – Sapał jak miech kowalski ale przebierał nogami, podzwaniając kolczugą i obijającym się o nią rukzakiem. Chwycił mocniej Słomkę i oglądnął się bo nie usłyszał odpowiedzi. – Netka?! Co do stu grubych...
Wyhamował i odwrócił się po czym puścił biegiem bark w bark z pobratymcem. Macka jakaś, ni cholery nie widział reszty ani nie mógł rozpoznać co właśnie stara się zadusić dziewczynę. Generalnie to każdy po jednej modlitwie znajomości z Netką chciał ją dusić, ale niedoczekanie tego ukrytego w ćmoku kurwiego syna! Nagle zrobiło się jaśniej, ani chybi od wszawej magii, ale nie było czasu ani splunąć z dezaprobatą, ani nic. Szarpnął za troki plecaka by nie ograniczał ruchów i ruszył do ataku. Nie wywijał toporem, nie brał dużego zamachu, wiedząc że podczas walki w wąskich tunelach łatwo może w ten sposób przerzedzić szeregi kompanów. Po prostu wzniósł ostrze nad głowę i rąbnął w mackę, pilnując by nie zahaczyć siniejącej na twarzy Netki.
 
Harard jest offline