Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2014, 22:19   #7
Karmelek
 
Karmelek's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znanyKarmelek wkrótce będzie znany
Zabrali Siobhan po drodze, a paplająca cały czas Oria prowadziła ich do celu.
- Wiecie. Bo nasz król to cudowny człowiek jest. Jak niemal pół roku temu go koronowano, to niemal cały czas przesiadywał w kuchni z tymi swoimi Mieczami. Ja wiedziałam, że coś z nimi jest nie tak, oj wiedziałam - mówiła, kiedy szli. - Ale! Co ważniejsze! Już pal licho te zamachy na jego wysokość! Było włamanie! Ale jakie włamanie! Bo mieśiąc przed śmiercią poprzedniego króla, bogowie miejcie go w opiece, zatrudniła się tu przemiła dziewczyna! Zarządca dawał jej cały czas najgorsze prace. Mycie górnych pięter, które od wieków były nieużywane, to nie przelewki. Tym bardziej w pojedynkę. Wiem, co mówię, oj wiem… no więc pracowała tu długo. Sue, ją nazywaliśmy. No i okazało się, że tak naprawdę chciała okraść króla! Doprawdy! Nie wiem, co sobie myślała! Ale! Król wiedział, że nie jest tym, za kogo się podaje! Ona była magiem! Magiem! A magom nie wolno pracować, jak nam, oj nie wolno. Magowie siedzą w tej swojej akademii i pożerają książki, jak to kiedyś Renri powiedział. Ja tam nie wnikam w ich dietę, ale wracając do Sue, albo, jak się później okazało, Lysy.
Niedługo po koronacji naszego małego księcia, postanowiła w końcu zrobić ów wypad. Usiłowała ukraść jakiś tam stary pierścień… ale mniejsza z tym! No i jak pewnego wieczoru, kiedy Miecze wpadły do kuchni, zabierając strażnikom wino, które im podała Sue, to już wiedzieliśmy, że coś się kroi. No ale! Kazano nam wracać do pracy. No to pracujemy, a potem idziemy spać. I tu nagle trzask jaki, w środku nocy!
Okazało się, że nasza kochana Sue walczyła z królem! Z samym królem! Ona go wodą, on ją ogniem. Najprawdziwsza walka magów! Fira, chowaniec króla, jak wiecie, ponoć czekała pod drzwiami, bo chłopiec chciał się pobawić. Doprawdy… kiedy on się nauczy…
No i nagle doszło do wielkiego wybuchu, po czym wszystkie okna we wschodnim skrzydle poszły w kawałki. Nie wiem, czy to prawda, ale Sue uciekła królowi i wpadła dopiero w ręce Inkwizytorów.
Ale to nie jest najlepsze w tym wszystkim! Oj nie jest! -
Oria przerwała na chwilę spoglądając, czy jej słuchają. - Bo nam się młodzieniec zadurzył! Oj wiem, co mówię, wiem! Po prawdzie Dera uważa inaczej, jednak ja jestem przekonana, że nasz kochany Maris stracił głowę dla naszej drogiej Sue… znaczy Lysy.
Ach! Bo nie wiecie!
- kobieta klepnęła się w biodro.
- Ano nie wiem - uprzejmie właściwie wyrwało się wojownikowi, przysłuchującemu się paplaniu kucharki. zadowolony, że tyle rzeczy się dowiedział, zachęcał ją do dalszych wyznań.
- Ona uciekła! - kontynuowała entuzjastycznie. - Nie wiem, czy to prawda, ale ponoć poprzedniego króla, bogowie miejcie go w opiece, zamordował jeden z Mieczy! Psubrat, przepraszam psinko - zerknęła na Alfreda, który wzruszył ramionami… co nieco dziwnie wyglądało - chciał przejąć władzę w królestwie! Ale całe szczęście reszta Mieczy pozostawała wierna… ale nie o tym! To są niepotwierdzone plotki, a takich tu nie chcemy, prawda? A więc… na czym to ja… - Zamilkła na momencik.
- Na tym, że Sue to tak naprawdę nazywała się Lysa - podsunął uprzejmie. - Właściwie skąd to wiadomo?
- Ach! Bo nie skończyłam! Chodzi o to, że po prawdzie ją zamknięto, jednak nie uwięziono! Dziwna sprawa. Król nakazał, żeby mu towarzyszyła przy śniadaniu! Wiem to od Myry, której kazano się zająć Sue! No więc udekorowały ją z osobistą pokojową naszego Marisa i posłały!
Sue nie mogła uciec, bo król miał jej chowańca. Taki, mały, dziwny ptaszek… Myra powiedziała, że Hellie, która go kiedyś widziała, powiedziała, że zwisał głową w dół z żerdzi! Nie wiem, czy nie był chory…
- zastanowiła się na głos.
- Tego także nie wiem, ale istnieją zwierzęta, które tak właśnie dziwacznie się zachowują. Nazywają się nietoperze, więc możliwe, że to był on, albo faktycznie jakiś dziwaczny ptak.
- Ach! Możliwe, możliwe! Ale daj mi skończyć, skarbeńku! - przytaknęła mu, ochoczo kontynuując swoje wywody.
- Proszę wybaczyć - przeprosił za swoje wtrącanie się wojownik.
- No więc to był czas, kiedy zaczynały zjeżdżać się wszystkie te możne panny, żeby kusić biednego Marisa. A on co rano śniadał z naszą Sue. - Zaśmiała się głośno, wyraźnie zadowolona, po czym westchnęła ze smutkiem. - No i ten Miecz, który to chciał zamordować naszego kochanego Marisa, namawiał Sue, żeby go otruła. Tak mówiła Myra, bo ponoć król zdradził to Hellie, która jej to powiedziała… No i Sue wlała mu truciznę do kieliszka, mówiąc cicho, co robi. No ale dziewczyna nie pomyślała, że ten Miecz będzie ją obserwować. No i się rzucił, żeby sam dokończyć dzieła! Ach! To musiał być widok!
Sue jakoś uciekła. Ha! Sama widziałam, jak wyrywa wodze jednemu szlachcicowi z rąk i w sukni wskakuje w siodło! Nie miałam pojęcia, co się dzieje! A potem wybiegł z ogrodów zakrwawiony Maris, w towarzystwie kilkunastu Mieczy! Kilkanaście Mieczy w jednym miejscu!! Byłam przekonana, że dziewczyna targnęła się na jego życie! Król kazał szybko osiodłać konie i ruszyli za nią…
- westchnęła głośno, kręcąc głową. - Ale wrócili sami. Niektórzy mówią, że zabili ją i zostawili na drodze, inni, że jej nie znaleźli… ale ja wiem swoje. Nie po tym jak, król się zachowywał później. I w stosunku do innych dam.
Myślę, że nie mogli być ze sobą, bo ona jest z niskiego stanu. Ale mógł ją chociaż na kochankę wziąć! A tu nic… nasz kochany król jest wielce honorowym człowiekiem. Ech… a byliby taką ładną parą. Jestem ciekawa, co się z nią stało…

Kiedy tak paplała, dotarli do dzielnicy szlachciców, gdzie zakręcili w uliczkę między domostwami. Kierowali się do zdecydowanie gorszej części tej dzielnicy, bliżej murów.
 
__________________
"Większość niedoświadczonych pisarzy Opowiada zamiast Pokazywać, ponieważ jest to łatwiejsze i szybsze. Trenowanie się w Pokazywaniu jest trudne i zajmuje dużo czasu."
Michael J. Sullivan
Karmelek jest offline