Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2014, 12:42   #2
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Wichacz był miasteczkiem jakich na całym świecie było bez liku. Zresztą może była to kwestia licznie osiadłych tu Flamandów, lub po prostu kaprysu właściciela tego miasteczka, jednakże w tym miejscu tak oddalonym od centrum Europy, miało ono jak najbardziej europejski charakter.

Nawet te kolorowe tłumy wylegające na ulicy, nie burzyły za bardzo tego uczucia. Mogły zresztą przywodzić na myśl jedno z tych małych miasteczek na drodze do Rzymu stojących, gdzie zawsze można było spotkać tłumy pielgrzymów i kupców.

Gdy już udało im się dostać do miasteczka i zająć końmi szlachcic zasiadł przy studni dającej cień. Właściwie był trochę zmartwiony zastaną w miasteczku sytuacją. Nie przewidział, że może odbywać się tutaj jakieś święto. Cóż na całe szczęście, nigdzie mu się nie spieszyło. Słońce Burgundii pozostało daleko w tyle, więc cóż mogło znaczyć kolejne parę dni, w tym ogólnym rozliczeniu?

-Peterze, sprawdź czy uda ci się znaleźć dla nas jakąś kwaterę - zwrócił się do swojego sługi po francusku, przechodząc na ten język przede wszystkim dla swojej wygody. Nikt nie zwracał na nich uwagi, być może mieszkańcy byli przyzwyczajeni do kakofonii języków.

Młody sługa kiwnął głową i zniknął gdzieś w tłumie, pozostawiając Jerzego sam na sam ze swoimi myślami.

Minęła godzina gdy jego sługa powrócił uśmiechnięty, co już świadczyło o jego trumfie. Zresztą szlachcic nie wątpił, że obrotny towarzysz wróci z tarczą. Rossowski cenił sobie spryt i inteligencję, a w podróż którą od pewnego czasu odbywał, nie wybrałby się z byle ułomkiem.

-Panie krewnym moim jest rajca Hieronim Morsten. Nie zastałem go, ale z jego żoną rozmawiałem i chętnie nas przyjmie - szlachcic również uśmiechnął się chwaląc młodego towarzysza i powstając z miejsca. Nie dość, że kwaterę znaleźli, aby święto przeczekać, to jeszcze Jerzy mógł swoją sprawę załatwić.

Sługa poprowadził go do jednej z kamienic przy rynku, i po podstawowych, grzecznych przywitaniach, udał się aby zająć się końmi.

Jerzy w tym czasie podziękował swojej gospodyni, która chyba nie za bardzo nawykła do dworności z jaką szlachcic starał się do niej odnosić, ale która wyglądała na zadowoloną, że ktoś znaczny jest jej gościem. Nie wątpił, że będzie chciała się pochwalić swoim przyjaciółkom. Pamiętał, że to samo odbywało się w Paryżu podczas koronacji Henryka. Gospodynie cieszyły się, gdy mogły ugościć "królewskich ludzi", chociaż zapewne złoto cieszyło je równie mocno.

Rossowski był jednak zadowolony z pokoju, cieszył się, że będzie mógł odpocząć w komfortowych warunkach i spokoju, jaki przecież żadna karczma nie mogła zapewnić. Tak, wszystko układało się jak najbardziej pomyślnie ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline