Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2014, 19:57   #8
Porando
 
Porando's Avatar
 
Reputacja: 1 Porando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputację
Charles zerknął na swoją śmiertelną towarzyszkę i szepnął jej do ucha: - Emily my dear, please take care of the Charioteer. Make sure he does not eavesdrop us. - Dziewczyna wyszła na zewnątrz, usiadła obok woźnicy i robiąc minę damy w opałach zaczęła swą słodką gadkę. Zagadując tymi kilkoma włoskimi słowami jakie znała, próbowała pochwycić całą jego uwagę, tak by nie podsłuchiwał siedzących w karocy Kainitów. Po paru Wortham chwilach zwrócił się do Kainitów:
- Z racji zagrożenia ze strony Lupinów odczytam ten oto list i go zniszczę, gdy tylko pojawią się wilkołaki, by w razie naszej śmierci nie dostał się w ręce wroga. Gdy odszukamy księcia Modeny zacytuje mu go z pamięci. Myślę że w tej sytuacji doża nie będzie miał nam tego za złe, i tak wiemy co w nim jest. Ktoś jest przeciw?-
nikt nie oponował
Starzec złamał pieczęć wyjętego zza pazuchy listu i odczytał na głos:

LIST DOŻY WENECJI DO KSIĘCIA ROLANDA
Drogie Rolandzie
osoby, które wręczą ci ten list przybywają do Twego miasta z mojego polecenia. Dziwne plotki dochodzą do nas na temat tego, co się dzieje w Twojej domenie. Plotki na tyle niepokojące i groźne, że wraz ze starszymi wszystkich klanów postanowiliśmy sprawę zbadać samodzielnie. Z informacji jakie posiadamy wynika, że na Twoim terytorium działa śmiertelnie groźny łowca. Wiemy o kilku potwierdzonych ostatecznych śmierciach Kanitów. Sposób w jaki tego dokonano sugeruje, że łowca nie tylko czuje się bezkarny, ale i rzuca nam wyzwanie.
Jeżeli nie radzisz sobie z problemem, który wszak może dotyczyć już wkrótce także nas wszystkich, nie ma nic złego w tym, aby zwrócić się o pomoc lub choćby radę. Twoje miasto znajduje się na ruchliwym szlaku, więc łowca stanowi potencjalne zagrożenie także dla przyjezdnych Kainitów, a przecież Twoja rolą jest dbanie o bezpieczeństwo w mieście.
Jeżeli masz jakiekolwiek informacje na temat łowcy przekaż je proszę wysłanym przez nas ludziom. Są to osoby zaufane i wyznaczone do tego, aby sprawę dogłębnie zbadać i rozwiązać w należyty sposób.
Nie traktuj tego jako ingerencję w Twoją domenę, czy też naruszenie interesów. Nasze zainteresowanie wynika tylko i wyłącznie z troski i świadomości zagrożenia, jakie może nieść ze sobą lekceważenie tak poważnej sprawy.

Z poważaniem Agrypa
doża Wenecji.


Oddał list Gerardino.

- Moim zdaniem ci Lupini nie zjawili się tutaj przypadkowo. Powinniśmy rozważyć dwa warianty działania:
pierwszy - jedziemy tak jak mieliśmy jechać, zatrzymujemy się w zajeździe, wpadamy w pułapkę i walczymy z Lupinami. Obijamy im mordy, wiążemy ich krwią i dowiadujemy się kto ich nasłał. Później sami nasyłamy ich na zleceniodawcę. A jak nikt ich nie nasłał to wyślemy ich na to zagrożenie w Modenie. Dobry plan, tylko jest jeden problem. Moją bronią jest pióro, nie miecz. Nie widzę siebie walczącego z wilkołakiem. Umiem strzelać z łuku, każdy Anglik musi umieć, ale co zrobię takiej bestii naostrzonym patykiem? Me klanowe dary, wejrzenie w duszę i wpływ na nią też są bezużyteczne wobec ich pełnej gniewu natury. Mamy naturalną broń, moc krwi i kły, ale oni również je mają i są dużo lepiej wprawieni w ich używaniu. Jeśli uważacie że dacie rade kilku wilkom, bo ja wiem że nie dam, to możemy spróbować.
drugi wariant - olewamy karczmę, jedziemy do Bolonii albo Parmy, oba miejsca są oddalone od Modeny o mniej niż noc drogi pieszo. Zatrzymujemy się tam, czekamy do zmierzchu i maszerujemy do Modeny, dostając się do miasta poprzez wspinaczkę na mury. Tak tak, olewamy tego książęcego pachołka. Rozsądek wskazywałby na Bolonię, studiowałem i wykładałem na tamtejszym uniwersytecie i swego czasu znałem tam wszystkie zaułki. Było to jednak dawno temu, gdy mogłem jeszcze nauczać medycyny za dnia. Teraz wykładam tylko astronomię, gdyż każdy wie że w gwiazdy można się gapić tylko w nocy. Ciągle tam bywam, ale profesorowi nie wypada szlajać się po zaułkach, a na uniwerku ciężko będzie ukryć aż tylu Kainitów. Zresztą myślę że istnieje prawdopodobieństwo, małe ale wciąż duże na tyle by brać je pod uwagę, że nasz wróg kimkolwiek jest, to przewidział i może czekać na nas z zasadzką w Bolonii. Doba dłużej nie zrobi nam różnicy, dlatego proponuję pojechać okrężną drogą, przez Weronę, Brescię, Cremonę i Parmę, zatrzymując się na noc, przepraszam dzień w każdym z tych miast. W mieście, nie w lesie czy zajeździe. Wejdziemy do Modeny wtedy, gdy nasi, powtarzam nasi nie książęcy, śmiertelni słudzy przygotują nam tam schronienie. Rozumiem że macie kogoś takiego?
Gdybym miał tyle mocy w swoich rękach, wybrałbym pierwszy wariant. Niestety nie mam, więc jestem za drugim. A wy? -


Charles jako uczony zawsze przed podjęciem decyzji miał nawyk przeanalizowania i przedyskutowania wszystkich "za" i "przeciw", starał się też myśleć kilka kroków do przodu. Często urządzał podobne dyskusje ze swoimi studentami na uniwersytecie. To jednak nie byli posłuszni studenci a wampiry, w niektórych przypadkach niczym dojrzewający nastoletni młodzieńcy mocno podkreślające swoją niezależność. Nie miał nad nimi żadnego autorytetu, nie doczekał się też zbytniego odzewu. Nie było też czasu na dyskusje - Wszegniew wrócił i opowiedział im o liczbie Lupinów. Wortham poczuł strach, ale ku jego zdziwieniu bardziej o życie Emily niż o swoje. Już miał wygłosić wykład o tym że najrozsądniej byłoby ukryć się w najbliższej wiosce, o tym że wilkołaki zaatakują w dzień i przewrócą karocę oraz że karczmarz-pogański kapłan pewnie jest w zmowie z wilkami, jednak ugryzł się w język. Zdał sobie sprawę, jak bardzo zaczyna popadać w PARANOJĘ. Dopadało go szaleństwo. Nie mógł na to pozwolić! Dała też o sobie znać jego wrodzona naukowa ciekawość - nigdy nie widział wilkołaka, a z chęcią by zobaczył, pomierzył, porobił testy i dokładnie wszystko poopisywał.

- Po namyśle stwierdzam jednak że powinniśmy odwiedzić ten zajazd. All in favor?
 

Ostatnio edytowane przez Porando : 18-01-2014 o 20:08.
Porando jest offline