Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2014, 19:52   #8
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Nie byłem tutaj jeszcze - przyznał oglądający się dookoła wojownik. - Natomiast co do tamtego, mam podobną opinię, co pani. Dwójka czarodziejów byłaby naprawdę mocna parą, dobrze stojącą na czele królestwa. Oraz wedle tego, co pani powiada, kochającą się. Wprawdzie stan jest ważny dla powagi panny młodej, ale są cechy oraz umiejętności, które pozwalają je przeważyć. Widzi pani, pochodzę właściwie z bardzo daleka, mój szanowny rodziciel posiada tam niewielki majątek ziemski, wedle więc pani oceny, byłaby to szlachta. Ale cóż, miast wracać, wybrałem przygodę oraz odnalezienie swojej ścieżki. Wierzę jednocześnie, że król pewnie także mógłby taką odnaleźć. Szczególnie własnie z czarodziejką. Ponadto powiedziała pani, że wspomniany łajdak namawiał ją, by otruła króla. Jednak przecież nie wiadomo, czy się na to zgodziła. Albo raczej inaczej, wiadomo, że odegrała scenkę. Przynajmniej tak wynika z pani opowieści. Kto właściwie wie, jak było … - zawiesił na chwile głos. - Szczęśliwy zaiste jest - powiedział jakby do siebie - kto odnajdzie drugą osobę, ktorą pokocha ze wzajemnością pełną - rzucił półgłosem w ciepłe, miejskie powietrze. Trudno było wywnioskować, czy myślał o kimkolwiek, czy po prostu tak zwyczajnie usiłował zgrywać mądralę. Tonacja jednak głosu wkazywała na zadumanie prędzej, niżeli popisywanie się. - Może jeszcze żyje ta ukochana króla, może, któż wie, może uciekła gdzieś, może straciła pamięć, może milion innych możliwości - mówił powoli, dumając jakby młodzieńczymi, niepewnymi słowy. - A wiadomo pani coś o Waellosie? spotkałem go niedawno oraz zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, jesli prosty gwardzista może tak się odnieść do takiej istotnej persony.
- Ach! Znam też wiele historii o naszym kochanym Waelu! - zawołała uradowana Oria. - Wiecie, bo on to taki znowu grzeczny nie jest, jak się wydaje… Słyszałam kiedyś, jak Krist opowiada Dery o tym, że słyszała od Urii, której powiedział to Palo, że nasz mały magik zalecał się Hellie! Chociaż jak Myra próbowała wypytywać o to Hellie, ta zaprzeczyła… ale wiecie, jak to jest, co nie? - zapytała z uśmieszkiem.
- Ależ kontynuuj - usłyszeli za sobą znajomy głos.
- A z miłą chęcią! - powiedziała nieświadoma Oria. - No więc słyszałam jeszcze, jakoby Wael zalecał się do pewnej damy dworu… uwierzycie…? - zerknęła na nich i dopiero teraz zauważyła, kto idzie za nimi. - Eee…
- To bardzo ciekawe, co mówisz - odparł Waelleos. - Jakie to jeszcze plotki krążą na mój temat?
- Takie, o których grzeczne kobiety nie rozmawiają za dnia… - odparła zadziornie.
- Witaj Waellosie - podał magowi rękę wojownik - Miło cię znowu widzieć oraz słyszeć, że, jakby to powiedzieć, ów twardy, odpowiedzialny przywódca, ma także delikatniejszą stronę - lekko zaśmiał się faktycznie ciesząc się wspólnym spotkaniem, gdyż rzeczywiście miał do Waellosa szacunek, ale trochę uważał go za taką posągową postać. Nieco jakby nierzeczywistą, tymczasem siedzący wewnątrz serca magika podrywacz nadawał mu całkiem sympatycznych rumieńców. - Jednak pozwoliłem sobie odwiedzić cię dla nieco innej przyczyny. Masz trochę wolnego, żeby nieco pogadać - spytał konkretnym tonem wskazującym, że nie ma na mysli jego erotyczno - romantycznych przygód.
- A i owszem. Jednak pragnę zaznaczyć - spojrzał wymownie na Orię - że żadne z owych pogłosek na mój temat nie są prawdziwe. To, że nie mam damy mego serca, nie oznacza, że pytam wszystkie napotkane kobiety o rękę. - Przewrócił oczami, wzdychając.
- Haha wobec tego jesteśmy pod tym względem podobni - wtrącił Stephen.
- A mógłbyś zdradzić, dlaczego? - dopytywała kobieta, podchodząc do Inkwizytora. Zabrała Stephenowi koszyk i wręczyła Waelleosowi. - Nooo? Wszystkie damy się zastanawiają, dlaczego taki przystojny jegomość nie ma wybranki…
- Oria, wystarczy. - Przerwał jej mag. - Dziękuję za te specjały z królewskiej kuchni, ale musimy teraz omówić pewne sprawy z tą dwójką. - Spojrzał na Siobhan i Stephena, na co pies się oburzył i szczeknął głośno, domagając się uwagi. Puścił nawet kość!
- Trójką Waellosie, trójką - wyjaśnił spoglądając na szczekającego Alfreda - przypuszczam, że zaraz zobaczysz, dlaczego. Rzeczywiście, mamy cos ważnego do obgadania, może nawet będziesz zainteresowany tym, co usłyszysz - uśmeichnął się, ale tak jakoś bardzo konkretnie, wojownik, jakby istotnie miał istotną kwestię do omówienia ze świetnym przedstawicielem magowskiego stanu.
- W takim razie do zobaczenia - westchnęła Oria, ruszając w drogę powrotną.
- Tymczasem zapraszam w moje skromne progi… - mruknął mag, ruszając przodem.
Doszli do jednego z domostw blisko muru. Inkwizytor otworzył drzwi i zaprosił ich do środka. Spodziewali się jakiegoś.. godniejszego lokum, a nie zapuszczonego budynku z dwoma, może trzema pokojami i kuchnią. Może i był to wyższy standard, niż w slumsach, jednak poziomem nie zachwycało.
- Cóż Waellos, skromnie, ale wygodnie - uznał wchodzący do domku wojownik - Ale sprawa tak naprawdę jest prosta jak drut. Chciałbym cię prosic, żebyś ruszył z nami na kolejną wyprawę. Wiem doskonale, że masz wolne od króla, ale pozwolił spytać cię oraz pozostawić to do twojej decyzji - zaczął wstęp Faeruńczyk oraz przeszedł do konkretów opowiadając wydarzenia wczorajszego oraz dzisiejszego dnia całkiem szczegółowo. - Przy okazji, Alfredzie, mógłbyś już się odmienić - spytał pieska, który ani myślał wcześniej wymienić czterech łap na bardziej normalna formę. Jednak ten dalej zapamiętale przygryzał swoją kość.
W końcu jednak, jakby westchnął i podniósł gnat z ziemi, niosąc go do okna, po czym cisnął nim na dwór. Wyglądałoby to komicznie, gdyby chwilę potem nie przybrał swojej ludzkiej formy.
- Dzień dobry - powiedział, podchodząc do stołu, przy którym wszyscy siedzieli. Usiadł na wolnym krześle. - Ależ, panie Shadobow, proszę nie robić takiej zdumionej miny.
Waelleos zamknął usta i potrząsnął głową.
- Ach… - mruknął.
 
Kelly jest offline