Gdyby to był zwiastun powieści to dzieło trafiłoby na mój prywatny Indeks Ksiąg Zakazanych. :/
Styl jest dla mnie zbyt groteskowy, zbyt krotochwilny - po prostu niestrawny na dłuższą metę. Nie lubię i tyle.
Na początku mamy scenę z nie do końca zdefiniowanym osobnikiem. Z jednej strony przedstawiony jest jako przedstawiciel inteligentnego i sprawnego gatunku (wytrawione zdobienia w żelazie? znajomość kwasów i ich produkcji? wow!) a jednocześnie posiadającego własny mistycyzm (a więc rozwiniętego) gatunku. Z pobieżnego opisu możemy najwyżej wywnioskować, że gadopodobnego. Nie wiemy nic o tym dlaczego zginął i dlaczego został zhańbiony i on i jego wierzenia? Dlaczego tak bardzo jest nienawidzony? No cóż może to zabieg celowy.
Po drodze obserwujemy zupełnie nielogiczne zachowanie Słoika (to nie jest super-ksywka i z czego się wzięła? czy w świecie już były słoiki???) - czego on się drze? Po co czekali tutaj w zasadzce? Czy obawiali się zagrożenia i woleli skrytobójczą akcję - w takim wypadku krzyk mógł ich zdradzić (wytrawni żołdacy, ech...). Jeżeli nie było zagrożenia - to nie rozumiem po co siedzieli w zasadzce tyle (tydzień?!?) czasu - nie prościej było tropić przeciwnika? W każdym razie - niech im będzie. Tak i tak - wsadzam ich w bohaterów negatywnych.
Po chwili dochodzimy do bardzo (czyt: nadmiernie) szczegółowego opisu gejdowódcy. Nie wiemy jak wygląda Słoik (poza tym, ze jest gruby), nie wiemy gdzie dzieje się akcja (poza tym, ze "na pustyni"), ale wiemy, że facecik farbuje włoski i ma kremowo-żółty mundur...
Tych podstawowych informacji o bohaterach brakuje, zwłaszcza, ze Autorka raczy bawić się w "zmiany w kanonie" - nie kojarzę żadnego utworu w którym elfy mają szpiczaste zęby...
Dalej akcja biegnie już niewiadomo jak i po co. Pojawiają się coraz nowe i niewytłumaczone nazwy i postacie... Kalejdoskop. Jakiś awans, jakaś rodzina, jakiś Korpus... Czeski film jednym słowem. :/
Wszystko byłoby do zniesienia (jakoś) gdyby nie słownictwo. I nie mam ty na myśli kurew jako znaków przestankowych - może wykształcony mag cierpi na zespół tego czy owego...
Mam na myśli wyskakującego zza rogu "komandosa" i "snajpera". Obaj panowie doskonale rozłożyli i tak wątły klimat "fantasy". Nawet "'kamuflaż" wydaje mi się nie na miejscu. Znacznie lepiej prezentowałoby się "maskowanie" na "wojowniku", "żołdaku", czy "strzelcu"... |