Profesor kazał zatrzymać wóz i wyszedł na zewnątrz. Podszedł szybko do wiszącej dziewczyny, przyjrzał się jej twarzy i poczuł ulgę. To nie ona, jest za młoda. Z daleka zdawało mu się że ta rozbójniczka wyglądała podobnie do jego córki. Charles nie widział jej od wielu lat i wyobrażał sobie potworne scenariusze. Miał nadzieję że nie skończyła tak jak ta tutaj. Skoro już był na zewnątrz, przyjrzał się dokładnie temu wypalonemu symbolowi. Wyjął z torby kartkę i szybko go przerysował, po czym powtarzał na głos swoje obserwacje, które zapisywał. W swoim życiu wykonał dziesiątki sekcji zwłok, więc wystarczył tylko rzut oka by stwierdzić że został on wypalony dobrowolnie, na długo przed śmiercią. Jest to najprawdopodobniej znak ochronny, symbol przynależności i oddania, mający też na celu wzajemną identyfikację członków jakiegoś tajnego bractwa czy stowarzyszenia. Ta osoba nie mogła być wysoko w hierarchii, pracowała "w polu", najpewniej był to szpieg, zabójca lub goniec, który wpadł podczas swojej roboty... Obserwację przerwał mu Girardino, który odciął wisielca tasakiem i oświadczył że ma zamiar go pochować po chrześcijańsku. Szerszych wyjaśnień udzielić nie był łaskaw.Charles nie miał tu już nic do roboty, więc wrócił do karoty.
================================================== ========
Charles wziął gwizdek od Lupina. - Wilkołaku, jak się nazywasz? Jesteś przewodnikiem stada? Ja jestem Charles Wortham. -wyciągnął rękę w przyjaznym geście - Zanim pójdziesz może przybliżysz nam trochę problem? Jakie to oddziały? Przed czym ostrzegaliście księcia Modeny? I jak ten ktoś zalazł wam za skórę skoro jak rozumiem mieszkacie w lesie? Szkodzi wam również w świecie duchów? Czy wiesz co oznacza ten symbol? - zasypał pytaniami Lupina
Mężczyzna popatrzył lekko kpiarskim wzrokiem na swego rozmówcę, ale po chwili namysłu odezwał się tym samym spokojnym i rozważnym tonem.
- Jestem Paulo. Zostałem wyznaczony do roli dyplomaty i staram się ją wypełnić zgodnie z zaleceniami mojej sfory. Wasz przywódca zlekceważył nas i nie chciał słuchać ostrzeżeń. Trudno, jego strata. W Modenie dzieją się dziwne rzeczy. Łowca, który zaczął tam grasować musi być bardzo potężny i mieć poparcie władzy. Patrole o których mówię, to nie zwykła straż miejska. Są to ludzie nie tylko świadomi, ale także umiejący wykryć zagrożenie. W mieście ponoć nie ma już żadnego potomka Kaina. My jednak myślimy, że część z waszych po prostu ukryła się. Łowca jest coraz bardziej zuchwały i coraz bardziej rozszerza swoje wpływy. Jego ludzie zaczynają także patrolować okolice miasta, a to oznacza wielkie niebezpieczeństwo dla wszystkich. Tym bardziej, że nie wiemy kim on jest i jaką dysponuje mocą. Jednak fakt, że zabił kilku z waszych dobitnie świadczy, że jest człowiekiem nietuzinkowym i bardzo silnym.
Gdy Charles pokazał przerysowany znak, wilkołak przez chwilę mu się przypatrywał. Z jego twarzy trudno było coś wyczytać.
- Nie znam się nam tym, jakoś wyjątkowo. Wygląda mi to jednak na jakiś ochronny run. A skąd to pytanie?
Wortham nie zdążył odpowiedzieć, ktoś wtrącił się do rozmowy.
Ostatnio edytowane przez Porando : 27-01-2014 o 13:38.
|