Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2014, 00:48   #20
Narib
 
Reputacja: 1 Narib nie jest za bardzo znanyNarib nie jest za bardzo znanyNarib nie jest za bardzo znanyNarib nie jest za bardzo znanyNarib nie jest za bardzo znany
Pazury natychmiastowo zacisnęły się na ladze. Giacomo machnął nią w finezyjnym acz prostym młyńcu, raptownie zatrzymując obity metalem koniec przed nosem Girardino.
-Wystaw sobie, iż jako Boże stworzenia, nie jesteśmy zwierzętami, nie trzeba nam nikogo do pilnowania. Twoje słowa były wysoce nietaktowne, przyjacielu -wycedził przez zęby. Tymczasem, w rękach gimnastyka, z rękawu dubletu niepostrzeżenie wydobył się wyważony sztylet, jakim zwykł zadziwiać plebs rzucając do tarczy. Czubek rzutki celował w Wszegniewa - Nie waż się mnie tknąć, barbarzyńco. Rzucam całkiem celnie. Widząc spojrzenia innych wampirów, Giacomo opuścił broń i nieco zażenowany swoim zachowaniem, poprawił koszulę uporczywie zwijającą się pod dubletem i westchnął.
-Cieszę się że to sobie wyjaśniliśmy. Czas na mnie.

Ulice Modeny

Żelazna wola Giacomo wybrzuszała się i gięła pod naporem Bestii jak rycerski kirys ustępujący ciosom bojowego młota. Mężczyzna nasunął kaptur na głowę, by utopić w nim twarz, a ręce wsunął za pasek. Podążał, starając się chodzić bokiem ulicy, ku biedniejszej części miasta. Wzmagający się smród i obdarte mury zwiastowały cel jego wędrówki.
Gdy jakiś oprych potrącił go ramieniem, Giacomo nie miał siły wykrztusić "chędoż się", ostatecznie zasyczał jak rozwścieczony kot, i cudem powstrzymał się przed rozłuczeniem łba rzezimieszkowi.
Jeszcze nie teraz, kochanie, bądź cierpliwa, zaraz dostaniemy to czego nam trzeeeebaaa.... obiecuje cii...
-...zabiorę cię tam, gdzie żadna inna nawet nie była, przystojniaku - oko Kainity natychmiast, jak u gada zlokalizowało postać jawnogrzesznicy opartej o ścianę jakiejś zatęchłej speluny. Ręce na pasku zacisnęły się , a pochylone plecy wyprstowały się niczym włócznia wbita w ziemię.
Te mięsiste, czerwone jak krew usta, burza czarnych loków, rozmazany, niestaranny makijaż i podcięta ponad kolana spódnica...
-Szszszszuuuukam... paaartneerki, na dzisiejszszszą nooocccc... - zaczął się trząść, czując jak pokarm eksponuje swoje wdzięki tuż przed jego nosem. Sięgnął do kaletki, i wyciągnął zdrewniałymi palcami kilka dukatów.
Oczy dziwki zmierzyły klienta pogardliwym wzrokiem, uznając dziwne zachowanie za objaw niesamowitego podniecenia.
-Jeszcze dwa, kochasiu i jestem twoja..
Warknął cicho i dorzucił dwie monety, które prostytutka zręcznie wsypała do mieszka ukrytego między piersiami.
Weszli razem w ciemny zaułek. Giacomo poczuł jak ciemność obleka ich oboje, w śmierdzącej fekaliami szczelinie między budynkami. Przywarł do niej w namiętnym pocałunku, przyciskając do zimnej i wilgotnej ściany. Podciągnął spódnicę i...
Przygotowana na rutynę kurtyzana, zaskoczona była celnym ciosem w skroń. Stęknęła, straciła równowagę. Giacomo złapał ją w czuły niemal uścisk i szybkim ruchem skręcił jej kark. Rozkoszował się obrzydliwym dla zwykłego człowieka chrupnięciem przekręcanych dysków i rozrywanego rdzenia.
Dysząc z podniecenia, rozdarł jej spódnicę i z ekstatycznym jękiem wbił kły w udo kobiety, na wyczucie starając się przebić arterię. Zalał swoje usta ciepłym, metalicznym narkotykiem, czując rozlewające się po jego nieżyjącym już dawno ciele ciepło i mrowienie. Oblizał okolice ugryzienia, po czym rozorał je sztyletem, czyniąc szeroką bliznę. Następnie, sięgnął ku swojej torbie, wyjął bandaż i powstrzymując histeryczny chichot zawiązał opatrunek. Czuł się jak największy dowcipniś na całym bożym świecie, dokonujący wybornego żartu. Wydobył także spory kawałek liny, którą podwędził niegdyś sam nie pamiętał już gdzie, z myślą, że na pewno mu się przyda.
Skrupulatnie zawiązana pętla objęła czułym uściskiem wykrzywioną groteskowo szyję dziwki i napięła się, gdy Giacomo przerzucił resztę sznura przez belkę, powstrzymując się z całych sił, by nie krzyczeć ze śmiechu. Wydobył mieszek z dobytkiem denatki i schowałdo torby. Rozpłynął się w ciemnościach gdy usłyszał że ktoś się zbliża.
Poruszając się pod osłoną nocy, starał się odnaleźć kogokolwiek z towarzyszy, przy okazji czujnie wypatrując, czy nikt nie podąża za nim.
 

Ostatnio edytowane przez Narib : 01-02-2014 o 21:17.
Narib jest offline