Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2014, 17:29   #21
Porando
 
Porando's Avatar
 
Reputacja: 1 Porando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputację
Charles chciał zostać razem z grupą, ale każdy poszedł w swoją stronę. Skinął więc na Emily, po czym dziewczyna zaczęła porządkować bagaże profesora. Narzucili na siebie podróżne, nie wyróżniające się odzienie. Zanim ruszyli na ulicę, profesor podszedł do koni i mimo protestów woźnicy upił z każdego z nich kapkę krwi, uzupełniając wydatek z dzisiejszego dnia - Nie zaszkodzi im, nie martw się - rzekł na odchodne. Wortham nigdy nie dopuściłby do sytuacji która spotkała Huberta i Giacomo. Zawsze utrzymywał w swoim ciele tyle krwi ile tylko się dało.
W mieście było zadziwiająco spokojnie. Dało się wyczuć jakieś podniecenie wymieszane ze strachem. Ludzie chodzili ulicami dość szybkim krokiem, nie było praktycznie żadnych burd, czy głośniejszych zabaw. Nawet karczmy i zajazdy wydają się jakieś zduszone i ciche. Para doszła na zachodni kraniec miasta, niedaleko bramy miasta, która prowadzi do Reggio Emilia. Minęli portal w niewysokim murku, który wyznaczał teren kampusu i skierowali się do głównego wejścia do uniwersytetu. Zaraz natknęli się na znajomą twarz. - Bruno! - na twarzy Emily pojawił się uśmiech. Opalony, krzywo przystrzyżony, ubrany w niskiej jakości kaftan, dobrze zbudowany mężczyzna podszedł szybkim krokiem, uścisnął dłoń swojego mistrza i przejął bagaże od dziewczyny - Wszystko gotowe Czarls. Dziewuchy bezpieczne. Po prawdzie nie zastalim profesora Costello, ma ważne sprawy i wróci niedługo, ale nie zgadniesz kogośmy spotkali! -rzekł wiejskim akcentem, który Charles bez skutku starał się wyplenić. I tak było lepiej niż parę lat temu, pomyślał. Dozorca wpuścił ich do środka gmachu, po czym ruszyli na wschodnie skrzydło, do głównej biblioteki. Bruno zapukał do drzwi. Otworzył im drobny, blady człowiek z ostrymi rysami twarzy, ubrany w prostą szarą tunikę. Na oko miał koło czterdziestki, wyglądał trochę jak szczur, tak też brzmiał. -Kogo moje oczy widzą! Charles! wejdź, zapraszam, zapraszam! - prawie wykrzyczał swoim piskliwym głosem - Mimo że profesora Costello nie ma na uczelni to znajdzie się dla ciebie pokój w skrzydle dla gości, ale możecie zatrzymać się u mnie. Przygotowałem wam już nawet miejsce. Jestem tutaj głównym stacjonariuszem! - wypiszczał z dumą. Gratuluję Ambrogio - odpowiedział Charles. Nie spodziewał się że ten biedny mieszczanin którego profesor przygarnął lata temu i nauczył pisać, zostanie stacjonariuszem, czyli jednocześnie wydawcą, kopistą, bibliotekarzem i księgarzem. Weszli do środka, do sali wypełnionej zakurzonymi woluminami. Minęli regały i przeszli głębiej, przez drzwi za ladą do części niedostępnej dla żaków i doszli do pracowni. To tutaj tacy jak Ambrogio przepisywali ręcznie księgi i zwoje. Usiedli przy stole i zaczęli rozmowę, a Bruno i Emily przygotowali posłania w osobnym pomieszczeniu w którym trzymane są mniej używane woluminy. Pomieszczeniu bez okien, żeby karty nie wyblakły. Przegadali tak dwie godziny, a ciągle było mało. Wortham dowiedział się że zdecydowana większość ludzi których tu znał odeszła z tego świata podczas wielkiej zarazy dziesięć lat temu. Od tamtego czasu uniwersytet przędzie coraz gorzej. Nie ma komu studiować i czytać tych woluminów, kadra też już nie ta, gdy tyle oświeconych umysłów zgasiła czarna śmierć. Ich odejście otworzyło jednak drzwi dla takich ludzi jak Ambrogio. Stacjonariusz lubił pracować w nocy, w dzień żacy zbytnio go rozpraszają. Nieraz do świtu, przy świetle kaganka mozolnie przepisywał przeróżne księgi. Na szczęście pokrywało się to z godzinami pracy Charlesa, który wykłada teraz astronomię. Nikt nie będzie nabierał podejrzeń że profesor pracuje tylko po zmroku. Wreszcie Charles wstał, spojrzał przez okno i na podstawie układu ciał niebieskich błyskawicznie wyliczył że czas już na niego. Wstał, przeprosił i rzekł że niedługo wróci. Emily poszła odpocząć i zagrzać pokój przygotowany dla niego w skrzydle dla gości, zaś Wortham i Bruno opuścili uniwersytet i udali się tam gdzie mieli się spotkać z innym Bruno, inkwizytorem oraz resztą Kainitów, by razem udać się na spotkanie z nadawczynią tajemniczego listu.
 

Ostatnio edytowane przez Porando : 01-02-2014 o 17:46.
Porando jest offline