Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2007, 00:00   #2
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Głuchy łoskot rozległ się na podwórku jednej z toruńskich kamienic. Kilka kotów kręcących się obok śmietnika właśnie wywaliło jeden kontener. Adam stał przy trzepaku i przyglądał się im z politowaniem. Znał je dobrze, przychodziły tu dzień w dzień i zawsze sprawiały kłopoty. Od niechcenia udał, że do nich podbiega.Uciekały aż się kurzyło, ale anioł nie miał ochoty ich ścigać. Szybko skręcił w bramę prowadzącą na ulicę. Poczuł delikatny powiew wiatru. Rześki, letni poranek.
~Prawe...lewe...prawe..lewe~ Powtarzał w kółko dwa słowa, żeby jak zwykle się nie wywrócić. Chyba nigdy się nie przyzwyczai.
Szedł szybkim, miarowym krokiem lawirując między przechodniami. Ci zdawali się nie zwracać na niego uwagi. Wczesny poranek. Kupcy otwierali swe sklepy, wykładali towar, wszyscy spieszyli się do pracy. Co bardziej rozbudzeni omijali go szerokim łukiem, ci mniej szturchali lub wręcz wpadali na niego. Jak bardzo tego nie lubił. Skręcił w prawo w uliczkę zaraz za mięsnym. Minął wielki samochód dostawczy i przystanął z boku patrząc na ludzi wnoszących świeże mięso do chłodni.
-Co tak stoisz?-odezwał się jeden z mężczyzn-Zjadłbyś coś pewnie, a tu nie ma dziś nic dla Ciebie. Nie tym razem
Pokiwał ze zrozumieniem łbem, ziewnął i położył się nieopodal drzwi. Obserwował skrzynkę, którą właśnie wnosili, gdy wielkie pęto kiełbasy ześlizgnęło się i spadło na ziemię. Na to czekał. Pochwycił je szybko i znikł w głębi alejki zostawiając zdumionego dostawcę. Jak na małego, rudawego jamnika miał szczęście. Nie było dnia, żeby coś nie spadło...z mniejszym lub większym udziałem sił nadprzyrodzonych. Szybko zjadł "śniadanie". Musiał się spieszyć, ktoś już czekał na niego.

Nieopodal kilka ulic dalej chodnikiem szedł mężczyzna w średnim wieku. Kierując się na przystanek w pośpiechu poprawiał jeszcze niechlujnie założony krawat, wygładzał źle doprasowaną, jasnoniebieską koszulę, takież same brązowawe spodnie. Co jakiś czas gładził się po brodzie klnąc przy tym, że powinien był się ogolić. Choć nie było jeszcze tak gorąco, od szybkiej wędrówki na jego twarzy pojawiły się kropelki potu. Wyciągnąwszy chusteczkę wytarł przesadnych rozmiarów nos i czoło, które zasłaniały kosmyki czarnych rozczochranych włosów.
Pewnie nie zdawał sobie sprawy, że jego malutkie mieszkanie od jakiegoś czasu było obserwowane. Mały jamnik zdołał dobrze poznać swego przyszłego pana. Samotny, być może rozwiedziony, wiódł spokojne i dość schematyczne życie. Codziennie na przystanek, po drodze gazeta, dosłownie 5 minut czekania na autobus i w końcu przyjazd na budowie do pracy. Zebranie dalszych informacji stanowiło nie lada wyzwanie dla zwierzęcia: Był inżynierem budowlanym, jego firma budowała nowe osiedle na obrzeżach miasta. I tyle, jednym słowem kandydat idealny.

Spotkali się na następnym skrzyżowaniu, gdy stał właśnie w kolejce do kiosku z gazetami.
-Zwierzak ma swoje zalety-stwierdził Adam sikając w tym czasie na parkometr.-ale już czas zająć się czymś na poważnie.
Podbiegł do mężczyzny i zaczął go radośnie obszczekiwać. Człowiek przez chwilę wydawał się zdezorientowany. Nie wiedział co się dzieje, chyba zrobiło mu się słabo, bo zamknął oczy i chwycił się nieporadnie lady.
Anioł czuł jak miliony wspomnień przepełnia jego świadomość. Gdy otworzył oczy, spoglądał na świat z zupełnie innej perspektywy. Udało się. Przez kilka dni znów będzie człowiekiem.
-Dziękuje-odparł odbierając gazetę z rąk kioskarki. Chwiejnym krokiem powędrował na przystanek. Czekając na autobus co chwila spoglądał na zegarek. Chciał sprawiać pozory normalności, chociaż od dziś człowiek znany jako Allan Koening będzie miał inne priorytety.
 
Glyph jest offline