Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2014, 15:01   #1
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
[WFRP 2ed] Potępieniec

Słońce, i tak słabo widoczne zza grubej zasłony chmur, chyliło się już ku zachodowi barwiąc krwawą czerwienią ciężkie ołowiane chmury, z których nieustannie już od kilku dni leciał ulewny deszcz a ziemia raz po razie rażona była piorunami. Robiło się coraz ciemniej, a barka niespokojnie bujała się na wzburzonej rzecze, fale jedna za drugą przelewały się przez pokład moczą członków załogi oraz pasażerów i ich dobytek. Sternik rozpaczliwie starał się utrzymać barke w głównym nurcie rzeki tak, żeby gwałtowne fale nie zrzuciły jej na mielizne lub nie roztrzaskały o brzeg, Według słów kapitana, już tylko ze dwie mile zostały do zajazdu nazywanego "Człowiek w Kapturze" pasażerowie jednak, przemoknięci i zziębnięci niezabardzo dawali wiarę jego słowom a w ich umysłach już rysował się obraz noclegu na barce przycumowanej na brzegu, bez ciepłej strawy i możliwości ogrzania się i wysuszenia dobytku. Sytuacji nie poprawiało to, że z lasu rosnącego na brzegach co rusz dało się słyszeć nienaturalne wycie, które mogło być odgłosami zarówno dzikich zwierząt, jak i mutantów i zwierzoludzi zamieszkujących okolicę, dzwięki te, przerywane tylko hukiem grzmotów, nie nastrajały do pozytywnego myślenia. Szczególnie ostatni, nienaturalny kwik jakiegoś zwierzęcia, które najprawdopodobniej zostało zaszlachtowane przez źródło wycia.
Po pewnym czasie, kiedy ziąb i przemoczenie osiągnęły już apogeum, a wizja noclegu w terenia na stałe wyrysowała się przed oczami załogi i pasażerów barki, w oddali dało się ujrzeć nikłe światło, starające przebić się przez zasłonę stworzoną przez lejącą się z nieba wodę. Kiedy kolejna błyskawica przecięła niebo i rozświetliła okolice, było już pewne, przed sobą mieli zabudowania, wizja noclegu pod gołym niebem szybko rozwiała się a w umysłach wszystkich obecnych na barce zaczęły się rozmyślania o ciepłej kąpieli i posiłku.

~***~

Sternik używał wszystkich swoich umiejętności żeby utrzymać barke w nurcie rzeki, a następnie doprowadzić ją do przystani. Podróżni mieli dużo szczęścia że przystań znajdowała się na tym samym brzegu co zajazd bo jak się szybko okazało, lina, służąca do prowadzenia promu była przecięta, a sam prom został porwany przez nurt wzburzonej rzeki. Kiedy postawili nogi na przemokniętych deskach zobaczyli budke przewoźnika, w której nie paliła się nawet świeczka w oknie, właściciela budynku w zasięgu wzroku nie było widać. W odległości kilkunastu jardów majaczyły światła zajazdu o wdzięcznej nazwie "Człowiek w Kapturze".

 

Ostatnio edytowane przez piotrek.ghost : 09-02-2014 o 21:44.
piotrek.ghost jest offline