Charles wszedł do karczmy i zanim jego uczeń Bruno zdążył zamknąć drzwi rozległo się bicie dzwonów. Profesor szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, spostrzegł znajomych Kainitów i podszedł do Wszegniewa. -Gdzie reszta? - rzekł cicho po anglo-sasku
Tymczasem Brunon podszedł do karczemnej dziewki, uśmiechnął się szeroko i zagaił: - Garniec mjodu i dwa kufle proszę. O co chodzi z tymi dzwonami? Odpust jest? - Dziewka uśmiechnęła się i powiedziała że dzwony zwiastują niebezpieczeństwo. Trzeba się kryć.
Profesor podszedł do lady: - Ah przyjacielu, udało ci się nająć pokój. Który? Pierwszy od schodów od strony podwórza na ostatnim piętrze? Pozwól zatem że najmę ten obok i udam się na spoczynek, dzisiejszy dzień był ciężki. Karczmarzu, poproszę czegoś mocnego, na spokojny sen - rzekł Charles do Giacomo z mocnym niemieckim akcentem, poczekał na zamówienie, po czym ruszył po schodach. Gdy dotarł na ostatnie piętro zastanowił się chwilę nad rozkładem pomieszczeń w budynku i wybrał pokój który ma okna na ulicę i być może wejście na dach. Nie patrzcie na mnie przez chwilę - wyszeptał do towarzyszy. Zapukał i spojrzał w dziurkę od klucza. Gdy zobaczył że osoba w środku robi to samo, powiedział: - Przepraszam, pomylił pan pokoje. Karczmarz przydzielił ten pokój dla mnie. Panu należy się ten naprzeciwko - mówił spokojnie
-Naprawdę? Przepraszam musiałem się pomylić. Jestem dzisiaj naprawdę zmęczony... Zaspany mężczyzna otworzył drzwi, Charles pomógł mu spakować swoje rzeczy i poprowadził go do pokoju który sam wynajął. - Proszę, łyknij sobie gorzałki. Zaśniesz szybciutko. Nie martw się, wszystko będzie dobrze - Charles mówił jak rodzic do małego dziecka, powtarzając spokojnie sugestie. Gdy wypił gorzałkę położył się na łóżku i zasnął. Wortham zamknął drzwi i gestem pokazał towarzyszom pokój który zajmował wcześniej mężczyzna. Gdy weszli zamknął drzwi i zasunął zasuwę. Uchylił lekko okiennice by zobaczyć co się dzieje na ulicy i zaplanować drogę ucieczki. Następnie podszedł do drzwi i przystawił głowę do dziurki od klucza, podglądając co dzieje się na korytarzu. - A teraz panowie, proponuję chwilę poczekać i zobaczyć kto przyjdzie do “naszego” pokoju. Jakby co to uciekniemy przez okno lub na dach.
Tymczasem na dole Brunon opróżniał garniec miodu, gapiąc się na karczemną dziewkę - Pamiętaj, tylko obserwuj. Zapamiętaj twarze. Nie mieszaj się i uciekaj jak zrobi się gorąco - przypomniał sobie słowa mistrza. |