Wortham był przyzwyczajony do śmierci i taka atmosfera nie robiła na nim wrażenia. To nic w porównaniu do setek, jeśli nie tysięcy trupów których nie miał już kto grzebać, a które były dosłownie wszędzie podczas Czarnej Śmierci. Podziwiał za to kunszt rzymskich budowniczych, których dzieło przetrwało ponad tysiąc lat w dobrym stanie. Gdy był młody sporo czasu spędził w takich miejscach razem ze swoim mentorem, badając i opisując sposób życia mieszkańców największego z imperiów. Wyjął kartkę i narysował prowizoryczną mapę tego miejsca. Ot na wypadek gdyby musiał sam wracać na powierzchnię. Gdy drużyna była w komplecie, przedstawił im swojego ghula. - To jest Bruno, mój uczeń. Dla rozróżnienia od tego oto Kainity będę go nazywać Brunonem, niby to jedna literka a będzie wiadomo o kogo chodzi. Rozmowa z Kapodocjanką -Witaj Serafino. Jestem Charles Wortham - zaczął grzecznie. Gdy odkryto kotarę, Charles wstał, podszedł do trupów i przyjrzał się ich twarzom. Na szczęście nie był to nikt kogo znał. Wrócił na krzesło i rzekł: - Wybacz, mam w tym mieście paru znajomych i przez chwilę miałem wrażenie że to oni. Ja podziękuję za krew, niedawno się posilałem - po czym odsunął kielich
Na ten gest kapodocjanka skrzywiła się i zmierzyła Worthama spod przymkniętych powiek, ale nic nie powiedziała. - Masz rację, przysłał nas Doża. Jest zaniepokojony tym że Kainici zniknęli z miasta. Krążą plotki o łowcach i władca Wenecji obawia się że gdy skończą tutaj, mogą odwiedzić również na inne miasta w regionie. Jeśli chodzi o nasze plany, to chcemy po prostu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi, jak realne jest to zagrożenie dla Wenecji. Nie chcemy natomiast mieszać się do lokalnej polityki. Jeśli pytasz czy wiemy coś o tych łowcach, to powiem że niewiele i że to pytanie bardziej do moich towarzyszy. Ja mam za to mnóstwo pytań:
Czy książę jeszcze żyje i jeśli tak to gdzie przebywa?
- Nie czas na pytania, drogi panie - przerwała mu bezpardonowo Serafina i machnęła ręką, jakby odganiała muchę.
Tym razem to Charles się skrzywił. Spodziewał się czegoś więcej po Kapadocjance. Sytuacja z łowcą jest poważna, a ona obraża się o to że odmówił poczęstunku, jak jakaś rozpuszczona Toreadorka na salonach. A po tym jak z góry potraktowała Giacomo, najwidoczniej Malkaviana, profesorowi przeszła ochota na rozmowy. Nie miał zamiaru się tłumaczyć. |