- Ten mój - rzekł pierwszy z nowo mianowanych strażników podchodząc do zdrowego gniadoszka. Poklepał go po pysku i podsunął ogryzek pod nos.
- Hans Apfel jestem, możecie mi "Kieska" mówić - powiedział ochrypłym głosem do czekających jak krowa na rzeźnika pozostałych. - Mytnikiem byłem, ale los rzucił tutaj.
Ubrany w poznaczoną rdzą koszulę, spodnie i znoszone buty Hans nie był już młody, wyraźnie przekroczył już wiek który określano jako "średni", choć nie wkroczył w starczy. Widać też było zmęczenie na jego twarzy, oraz lekko czerwony nos świadczący o niechybnym umiłowaniu do trunków. Twarz był ogolona dość niechlujnie i z pewnością nie dziś. Na głowie Hans miał poobijany, podrdzewiały morion, spod którego wystawały rzednące siwe włosy związne w krótką kitkę. U pasa zaś sztylet i nabijaną guzami pałkę. Trzy noże w pochewkach przyczepił do bandolieru po ładownicach muszkietowych, który przepasywał mu pierś.
Tarczę z dębowych desek (na której wydać było resztki farby po barwach jakiegoś feudała) i włócznię umocował już do siodła. I jedno i drugie wyglądało jakby pochodziło z jakiegoś magazynu rezerw na zapyziałym zadupiu.
- Wybaczcie, że tak mało bojowy jestem, miecz i kirys w lombardzie zastawiłem. I pistolet zacny...- tu poklepał się po boku - ...z piękną prochownicą. Ale bez kieski trudno żyć. A was jak zwą? I skąd was tu przywiało?
__________________ Bez podpisu.
Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 15-02-2014 o 14:51.
|