- Hans jestem.. - burknął tylko młodzik na zaczepkę dawnego mytnika, mytnika!
- ..ale mówcie mi Viktor. - dopowiedział przyglądając się z bliska wyraźnie chorowitemu gniademu młodzikowi starając się ocenić stan zdrowia zwierzęcia, a być może i przypominając sobie jakieś remedium ziołowe na widoczne zmiany skórne. Nie żeby był jakim specjalistą. - Biorę staruszka.. - powiedział poprawiając rzemienie płaszcza i przerzucony przez ramię łuk. Siekierka przewieszona u pasa zwisała wzdłuż uda. Skórzana czapka przykrywała niesforną fryzurę która starała się wydostać spod niej.
Spojrzał pustym spojrzeniem szarych oczu i dokończył.
- ..no, chyba, że kto z was jest wytrawnym jeźdźcem co tą bestię utrzyma w ryzach. |