Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2014, 23:15   #9
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Potężny Gunther dziarsko ruszył na narowistego konia, gotów pokazać mu, który z nich dwóch był w tej grupie dominującym samcem. Można było sądzić, iż zwierze instynktownie poczuje bezwzględność i siłę nowego właściciela i ulegnie jeszcze nim dojdzie do rękoczynów.

Gunther s. przetrwania d20= 15 porażka


Niestety nie tym razem. Koń wyczuł rzucone mu wyzwanie i miast ulec, wyrwał się potężnym szarpnięciem do góry, młócąc ostrzegawczo powietrze potężnymi kopytami.

Koń WW= 7 porażka
Gunther WW = 6 sukces


Inny pewnie straciłby zimną krew i trwożnie odskoczył w obawie o zęby i integralność własnego czerepu, Gunter jednak natarł na zwierzę, chwytając jego łeb i kark w silnym i stanowczym uścisku, gotowy w razie czego dopomóc sobie orężem. Koń zaszamotał się gniewnie. Mocno.

Gunther sprawność d20=2 sukces


Chwile trwali w pierwotnym, surowym boju siłaczy, aż ogier w końcu nie ochłonął i nie poddał się woli potężnego mężczyzny.

***

W tym samym czasie Brath Cuthbert próbował zupełnie innego podejścia, planując zaprzyjaźnić się ze zlęknioną klaczą.

Cuthbert s. przetrwania d20(+1 łatwy)=12 porażka


Gwiazdka mimo spokojnego tonu głosu i ostrożnych ruchów kapłana nie wyglądała na przekonaną. Co prawda dała się dotknąć, ale świętobliwy mąż wyczuwał jej przyspieszone bicie serca i widział w dużych, poczciwych oczach poza zrezygnowaniem i chwilową kapitulacją również głęboko zakorzeniony strach.

Chwilowo najwyraźniej pozostało mu zaakceptować taki stan rzeczy i przyjrzeć się uważnie gniademu wierzchowcowi, trawionemu tajemniczą chorobą

Cuthbert medycyna d20(-3 za inny gatunek)= 11 porażka


Niestety, nawet przygotowanie kapłańskie do posługi u Pana Leśnych Ostępów nie wyposażyło go w tym przypadku w potrzebną tu wiedzę.

***

Gdy tak konferowali, dywagowali i badali, w magazynie niespodziewanie pojawiła się nowa osoba. I rzec można było, że była to niespodzianka raczej przyjemna. W tym przypadku chodziło bowiem o całką urodziwą, choć wyraźnie zdyszaną i roztrzęsiona mieszczankę. Na oko można było rzec, iż liczyła nie więcej niż dwadzieścia pięć lat.
- Oh... mości dobrodzieje... ooh - poprawiła burze opadających jej na twarz czarnych loków. - Taka rada jestem, że jeszcze zdążyłam, nim wyjechaliście!
Oddychała ciężko, tak, że wyraźnie widać było zarysy falujących gwałtownie, niemal rozsadzających gorset piersi.
- Ponoć do faktorii jedziecie, ooh! - rzuciła cała pokraśniała z wysiłku. - Małżonek mój, kochany Paulik, się tam zatrudnił zeszłego lata do srogiej harówki, by mnie i córki nasze wśród biedy wszechobecnej wyżywić! - zaczęła opowiadać z przejęciem, nadal ciężko oddychając. - Wrócić miał przed zimą z zarobioną gotowizną, jednako do dzisiaj nic o nim nie słyszałam! - zaszlochała, jakoby wspomniała i szlachetnego męża i trudy ostatnich miesięcy - Każdego dnia do bogów się modlę, coby nie okazało się, że jacyś nikczemnicy go w drodze do domu napadli!
Spojrzała na nich dużymi, błyszczącymi oczami, w których pojawiać się już zaczęły pierwsze łzy.
- Zaklinam wasi błagam, dobrzy panowie! - padła teatralnie na kolana. - Jeśli w waszych sercach dobro gości, zechciejcie na miejscu o niego wypytać! Na imię ma Paul, Paul Kentner, pewnie go będą kojarzyć, bowiem jakiś czas temu stracił przy wyrębie część prawego ucha. Miejcie litość dla opuszczonej małżonki i porzuconych dzieci!
 
Tadeus jest offline