Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2014, 23:12   #3
Demoon
 
Demoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodze
Przy barze siedziała, jak co dzień, znana dobrze wszystkim tubylcom postać. Piła piwo, jak co dzień, a właściwie to opróżniała już n-ty kufel. Postać wzrok miała mglisty, mimo to rozwaliła się wygodnie na swym zydelku, opierając się na łokciu o ladę baru. Karczmarz nawet nie zwracał na nią uwagi. Pucował kieliszek szmatą brudną jak podeszwy butów, rozmazując jedynie na nim syf.

Wtem zgromadzonych dobiegł dźwięk pierwszego połamanego krzesła. Na wcześniejsze krzyki i bluzgi nikt nie zwracał uwagi, było to codziennością, jednakowoż burda była już czymś, do czego należało się ustosunkować. Karczmarz przerwał wykonywaną czynność, omiótł wzrokiem wnętrze pomieszczenia, zawieszając go na czwórce młokosów rozpoczynających awanturę. Pokręcił z niesmakiem głową, po czym przeniósł spojrzenie na postać przy barze.

- Vlad?
- Hmmppff?!
- Nadeszła okazja żebyś uregulował poprzedni miesiąc. Wczoraj przyszła nowa dostawa wina, nie chcę tego stracić...
- Się wie, szefie, ale jedno jest moje! - Krzyknęła postać, poderwawszy się z zydelka. Wyglądało to jak nagłe otrzeźwienie, wzrok Vlada przestał być mglisty, w momencie stając się przenikliwym jak trochę wcześniej tego dnia. Ręka drgnęła, odruchowo szukając rękojeści rapiera, jednak Vlad się wstrzymał. Miast tego chwycił swój kufel i, opróżniwszy go do cna, chwycił pewnie prawą ręką, lewą zaś podnosząc w górę.

- Ty! Tak ty, skurwegosynie, do ciebie mówię! Takiś twardy? To chodźże tu, obszczymurze, chędożony przez małpy, sprawdź się ze mną! - Ostatnie słowa wykrzykiwał już idąc w kierunku awanturnika.
Ten zaś najwyraźniej stracił ochoty do burdy, gdyż rozejrzawszy się po towarzyszach zaczął się cofać. Zza niego wyskoczył jednak jeden z kompanów i z okrzykiem na ustach oraz nogą od stołu w ręce popędził na Vlada. Awantura się rozpoczęła.

Cassian już nie patrzył, komu daje w ryło. Kufla już dawno nie miał, przez jego ręce przewinęły się nogi od wszystkich mebli jakie Gross miał w swojej karczmie, prawdopodobnie przez owe ręce przewinął się także Gross osobiście - Vlad nie umiał tego dokładnie ocenić. Był w swoim żywiole, nie przeszkadzało mu ani podbite oko, ani najwyraźniej uszkodzona noga. Bił obiema rękami, kopał, skakał, gryzł no i używał swojego ulubionego ciosu głową. Nie czuł bólu, był tak pijany (jak co dzień) że takie błahe bodźce już dawno przestały do niego docierać.

Jednak w końcu nadeszło zjawisko, które nakazało mu się skupić. Jeden z obecnych nie tylko nie padł od pierwszego ciosu, ale na dodatek wcale go nie przyjął. Uniknął także drugiego, trzeciego, piątego i dziesiątego, aż w końcu do Vlada zaczęły dochodzić inne dźwięki niż ryk obecnych. Jego przeciwnik najwyraźniej próbował mu coś powiedzieć.

- Vlad? Vlad, uspokój się, to ty? Vlad!

Awanturnik wreszcie skupił wzrok. To, co zobaczył, zaskoczyło go jak dawno, dawno nic.

- O, kurwa, Hugo!?
 
Demoon jest offline