- Hrabio... Antonio- zaczął elf, zbliżając się powolnym krokiem w kierunku szlachcica- Znasz pieśń napisaną przez moje życie jak nikt inny. Pomogłeś mi w chwili, gdy nikt nie pomógł i nie mam zamiaru skrywać tego za zasłoną dumy czy spokoju. O cokolwiek chodzi, pomogę ci.- powiedział i zatrzymał się jakby w pół kroku.
Myślał o czymś, każdy to widział. - Jednak byłbym wdzięczny, hrabio, gdybyś rzekł chociaż parę słów więcej. Jak wiemy, Znany Wszechświat pełen jest tajemnic. Mógłbyś nam przybliżyć i tą?
Dopiero po tych słowach spojrzał znowu w kierunku lodowego elfa, spojrzeniem pełnym dezaprobaty spojrzał na jego dwa ostrza. Nie chodzi nawet o ich ilość, godną raczej siepacza, nie lodowego elfa, ale o sam sposób ich dzierżenia- przy rękach? Skąd takie dziwne, barbarzyńskie obyczaje? Miecz powinien spoczywać w pochwie i być wyjąty w momencie podjęcia walki- nie wcześniej i nie później. Chyba nowospotkany elf potrzebował kilku lekcji manier przestrzeganych w dawnej koterii Lathariasa.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |