Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2014, 13:20   #4
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Niech cię diabli wezmą! - Rudowłosy osiłek walnął pięścią w poznaczony licznymi szczerbami blat, aż podskoczyły stojące na stole kufle, dzbanki i talerze. - To moja dziewczyna! - wrzasnął.
Sękatym łapskiem wskazał na dziewczynę siedzącą na stołku obok Hugo i ze spokojem popijająca wino.
Zaczepiony spojrzał najpierw na dziewczynę, która pokręciła głową.
- Ona ma inne zdanie - odparł spokojnie Hugo.
- Co ty sobie myślisz? - Osiłek podniósł głos i pochylił się w stronę Hugona. Jego dech zawierał ilość alkoholu zdolną zwalić z nóg wołu. - Sądzisz, że na mnie robi wrażenie twój fircykowaty wygląd i wielkopańskie maniery? - żeglarz coraz bardziej się nakręcał. - Ty i te twoje koroneczki... Pewnie chłopców wolisz, lalusiu - dodał, wbrew oczywistym faktom.

Na Hugonie niewiele rzeczy robiło wrażenie, a z niepochlebnych epitetów - prawie żaden. Są jednak rzeczy, których nie należało tolerować.
Hugo chlusnął zawartością kufla w oczy osiłka, a potem błyskawicznie zerwał się na równe nogi. Celny kopniak... i jego oponent na dobrych parę godzin mógł zapomnieć o jakichkolwiek niewiastach. Celne uderzenie kantem dłoni w szyję posłało zwiniętego w kłębek przeciwnika do krainy snów.

- Pani wybaczy - rzucił Hugo do swej towarzyszki, po czym zręcznym ruchem posłał stołek pod nogi nadbiegających kompanów powalonego osiłka.
Jeden potknął się i zwalił jak długi. Nim zdołał się podnieść, któryś z kompanów nadepnął mu na dłoń.
Jeden z pozostałej czwórki oberwał celnie rzuconym, w połowie niemal pełnym, dzbanem i, zalany piwem, dołączył do leżących na niezbyt czystej podłodze.

W karczemnej bójce warto pamiętać o paru zasadach. Po pierwsze - nie należy wyciągać broni. Ostrej. Trup nie sprzyja uzyskaniu porozumienia, a i ze strażą trudniej się dogadać.
Po drugie - trzeba uważać, bowiem zazwyczaj każdy walczy z każdym.
A po trzecie - dobrze się odgrodzić od pozostałych czymś solidnym. Taki barman, na przykład, ma o tyle dobrze, że między nim a walczącymi znajduje się szeroka lada.
Hugo lady do dyspozycji nie miał, ale przewrócony stół częściowo spełnił swoje zadanie, powstrzymując napór nacierających wrogów.
Być może napastników zrobiłoby się więcej gdyby nie to, że jakiś dureń, zapewne pragnący zagarnąć dla siebie całą zawartość butelek i baryłek, wszczął awanturę, mająca na celu pozbycie się konkurencji.
Ktoś wyleciał przez okno, ktoś wyturlał się przez drzwi, paru ktosiów legło na podłodze, a na przeciw Hugona stało już tylko dwóch rozsierdzonych pijaczków.
Pierwszy padł, gdy na jego czaszce roztrzaskała się butelka, drugiego trzeba było walnąć pięścią w nieogoloną szczękę, a potem poprawić po raz drugi, solidnym hakiem. Potraktowany w ten sposób pijaczek zrobił malowniczego zeza i zwalił się na podłogę.

Ze znajdujących się na stole trunków nic nie zostało - wszystkie naczynia znalazły się na podłodze w chwili, gdy przewrócił się stół.
Hugo zaklął pod nosem gdy zorientował się, że nie tylko diabli wzięli jedzenie, ale i zniknęła towarzysząca mu dziewczyna, najwyraźniej niepewna, jak zakończy się awantura.

Jak się okazało, dotarcie do lady i uzupełnienie zapasu trunków okazało się ciut utrudnione. Egoista, broniący dostępu do kontuaru, nie zamierzał ustępować, uparcie zwalczając wszelkie próby podejmowane przez spragnioną konkurencję. Ale w postawie i twarzy miotającego się przed barem jegomościa było coś znajomego.

Hugo uniknął jednego i drugiego ciosu, uchylił się przed kolejnym, aż wreszcie do tamtego dotarło, że coś jest nie tak.
- Vlad, uspokój się! - powtórzył po raz kolejny Hugo i zobaczył, jak na obliczu tamtego pojawia się pełen zdziwienia i rozpoznania uśmiech.
 
Kerm jest offline