Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2007, 20:10   #3
Alien_XIII
 
Alien_XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 Alien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie coś
Dwoje postaci których ciała opinały długie szare szay stały nieruchomo spoglądając na to co oświetlały ich pochodnie wśród ciemności.
-Przechodzą mnie ciarki przez to miejsce - powiedział pierwszy wystraszonym głosem rozglądając sie nerwowo dookoła ,a światło pochodni zamigotało nad zwłokami.
-Moze twoją matkę by to obchodziło ,ale nie mnie więc stul dziób - powiedział ostro drugi spod kaptura jaki zasłaniał jego twarz.
-Obawiaj sie bardziej Pana ,który obedrze nas ze skóry dowiadując sie ,że przesyłka nie dotarła
-Skoro tu jej nie ma to one ją zabrały - odpowiedział wciąż wystraszonym głosem modląc się w myślach by jego towarzysz nie wpadł na pomysł szukania jej w jaskiniach tych bestii.
-Więc przepadła. Nie uda nam się jej odzyskać - powiedział spokojnie drugi jakby odczytując jego myśli
-Te stworzenia znane są z tego że zakradają się po cichu i całą chmarą atakują bezbronnych -
Nim skończył z krzaków wypełzł jakiś cień. Oboje odwrócili się nerwowo napinając każdy mięsień złapali za miecze ukryte pod szatami gotowi rzucić się na istotę
-Nerwowi jesteście - odpowiedział im cień - I zbyt łatwo dajecie się podejść. Nic dziwnego ,że zostaliście wysłani na stracenie
-Na co? - zająknął się chowając miecz ,lecz postać z cienia ignorując jego pytanie kontynuowała
-Na szczęście dla was przeżył i to on osobiście powie Panu ,że zgubił przesyłkę. Miejsce go na oku. Ja sie jeszcze pokaże - powiedział beznamiętnym głosem znów niknąc w mroku jakby naprawdę był tylko cieniem
Dwaj tylko przełknęli głośno ślinę.
-alez ja nie znosze tego typa. Wynośmy się stąd ,bo to zaczyna śmierdzieć - powiedział wskazując na rozszarpane zwłoki w kręgu światła
***
Otworzyła oczy.Słońce było już w zenicie. Las ,który w nocy przerażał wyglądał teraz niczym z bajki ,a czaru dodawało mu światło słońca przebijające sie przez poszycie niczym strzała przez płótno.
"Strzała?" Rozejrzała się dookoła nerwowo.
"Na Bogów!Nie!" Nie było go. Przysnęła wyczerpana całym dniem podróży. Nawet gdy znalazła jego wiedziała ,że zmęczenie w końcu powali ją ,lecz przecież nie mogła go zostawić. Wstała prędko aż zakręciło się jej w głowie. Prowizoryczne posłanie wyglądało tak jakby po prostu wstał i o własnych siłach odszedł stąd ,lecz to przecież było niemożliwe. Przecież widziała w jakim był stanie i jeśli dzisiaj mógłby choć przerzucić się z boku na bok bez spazmów bólu uznałaby ,że jest albo wyjątkowo twardy albo ona myli się w ocenianiu zdrowia. Sytuacja wskazywała jednak ,że to ona myliła sie i rany które uznała za śmiertelne były niczym.
"Dość!" powiedziała sobie w myślach "Może resztkami sił wstał i odszedł gdzieś. Może bał się ,że jest więziony i uznał to za sposób na ucieczkę....och jak ja bredzę"
Zrobiła kilka kroków nie zbierając nawet swoich rzeczy. W myślach miała istny huragan mniemań. Zganiła samą siebie w myślach za to ,że ucieszyłaby się widząc jego zwłoki.
"Wczoraj chciałaś mu uratować życie ,a teraz chcesz zastać go martwego? Oj Lindis coraz gorzej z tobą"
Zaczęła iść przez zieloną polane rozrzucając wokół siebie zebrane na butach krople rosy. Nie przypominała sobie tej trasy z wczoraj ,lecz gdy mysli sie tylko o tym by pomóc człowiekowi nie zważa sie na przyrodę dookoła ,chyba ,że miałaby zatrzymać się we wnętrzu wulkanu. Roześmiała sie do swojego wyobrażenia chodzenia teraz po szarych skałach wśród tryskających wzwyż strumieni wrzącej lawy.
Myśli przerwał jej szmer z oddali. Szybko wskoczyła w krzaki obawiając się ,że być może jest to któreś z tych stworzeń. Chciała zacząć ubolewać nad uderzeniem się kolanem w wystający kamień ,gdy ujrzała mężczyznę zza nich. Wydawało jej się ,że to ta sama twarz. Ubranie było także to samo oraz krwawe ślady w miejscach gdzie miał rany. Chwilę się zawahała po czym wyszła spomiędzy krzaków.
Pochylał się nad czymś co wyglądało jak wielka poszarpana sterta mięsa z wystającymi gdzie nie gdzie kośćmi. Tak zapatrzyła sie na mężczyznę i zamyśliła nad tym czy może to być naprawdę ten sam którego uratowała ,że nie dostrzegła tego w pierwszej chwili. Gdy już dotarł do niej smród mięsa oraz krwi wydała z siebie odpowiedni dźwięk niezadowolenia i raczej było to kiepskie powitanie.
Mężczyzna odwrócił się nerwowo łapiąc za coś co powinien był mieć u pasa. Był zbrojnym bo tylko oni mają takie przyzwyczajenia będąc zaskoczonymi - dobyć jak najprędzej broni ,lecz tym razem nie miał żadnej przy sobie choć odruch pozostał. Zmierzył Lindis szybko wzrokiem po czym powiedział spokojnym głosem
-Parszywe stworzenia. Zobacz jak zmasakrowały mojego rumaka -
Zasłaniając usta i nos starała się nie spoglądać na resztki i tylko mruknęła. Miała tak wiele pytań ,że nie wiedziała od którego zacząć.
-Dobrze ,że przesyłka sie zachowała. Pan nie byłby zadowolony -
-Jak ty... - zaczęła ,lecz gdy spojrzał na nią odebrało jej mowę ,gdy znowu chciała zada milion pytań
-Dziękuje za zajęcie się mną - powiedział i lekko sie uśmiechnął łapiąc za skórzaną ,pokrwawioną torbę z wyszytym znakiem którego w życiu na oczy nie widziała
-Ale jak ty... - znów zaczęła nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Nie przerywał jej zarzucając torbę na plecy z której dało sie słyszeć metaliczny odgłos.
-Jakim cudem możesz chodzić. Twoje rany były... - zająknęła się
-...bardzo poważne - dopowiedziała ,gdyż nie chciała powiedzieć śmiertelne
-Poważne? Co ty opowiadasz. To były ledwo draśnięcia.- zaśmiał się i zaczął iść w stronę polany
To zbiło ją z tropu. Przecież widziała ,że ciężko oddycha. Widziała powbijane strzały i poprzecinaną skórę ,gdy leżał w kałuży własnej krwi ,gdy go znalazła. O mało nie uciekła stamtąd wystraszona ,że to co go tak załatwiło przyjdzie po nią. Dobrze pamięta jak po wielu trudach udało sie jej przywrócić mu oddech oraz zatamować liczne krwawienia. Miała marną nadzieje ,że on to przeżyje i w najśmielszych snach nie podejrzewałaby ,że następnego dnia będzie mogła usłyszeć od niego ,że były to tylko "Ledwo draśnięcia" ,a on sam będzie chodził i śmiał się w najlepsze.
-Chodź. Pójdziemy tam ,gdzie mnie zostawiłaś i coś zjemy. Te okolice są bardzo niebezpieczne ,a ja winien ci jestem chociaż ochronę za twoją pomoc -
Nic nie mówiąc udała sie za nim. Wiedziała ,że nadejdzie pora kiedy dowie się wszystkiego.
 
__________________
Great men are forged in fire
it is the privilege of lesser men to light the flame
Alien_XIII jest offline