Omnis rozejrzał się po gabinecie i wszedł zamaszystym krokiem. Czarny prochowiec narzucony na czarny kombinezon rozdął się niczym skrzydła. Uchyliwszy kapelusza rzekł: - Tak jesteśmy - czarna maska zasłaniająca twarz lekko tłumiła jego słowa. - Widzę, że rozpacz nie odbiera panu chęci do pracy, to dobrze, nie wolono tracić nadziei. - rzekł rzucając okiem na biurko i usiadł zakładając nogą na nogę.
- Skoro burmistrz panu obiecał to sprawa jest jasna. Nikt nie da panu tyle ile potrafi obiecać polityk. Obiecał najlepszych, a przyszliśmy my. Coś mi mówi, że chyba nie traktuje pana poważnie. - Dobra, dosyć żartów. Dowiedzieliśmy się o sprawie półgodziny temu. Więc nie traćmy czasu, nie lubi pan nas, a my pana, ale pańska córka jest po za tym wiec bez obaw dołożymy starań. Ale potrzebujemy rzetalnej pomocy z pana strony, proszę opowiedzieć dokładnie, gdzie i jak zniknęła, kto to zgłosił, światkowie... |