Wkroczył do sali jako ostatni ciągnąc za sobą charakterystyczny zapach południowoamerykańskiego tytoniu. Powitał wszystkich skinięciem głowy. Odwiesił płaszcz, pogrzebał chwilę w jego przepastnych kieszeniach i wyciągnął papierosy i małą, szmacianą laleczkę.
Posadził ją przed sobie na kolanach, tak, jakby też bardzo pragnęła słuchać co ma do powiedzenia Serwitz. Christian zapalił wyjętego z wymiętolonej paczki papierosów i chuchnął
Mrugnął zalotnie do Natalie, i wysłuchał przedsiębiorcy.
-
Mów za siebie, Omnis. Ja uważam, że tą sprawą nie może zająć się nikt inny, jak MY. A pan Serwitz zawsze może zdać się na możliwości tutejszej policji, która, jak widzimy tu, za oknem - wskazał końcówką żarzącego się szluga -
ma problemy ze zwykłym odpompowaniem wody. Sądzę, że wybór jest jasny.
Półgodzinne opóźnienie było niezbędne, a każda minuta, którą poświęca pan na marudzenie i zgrzędzenie, oddala nas od pozytywnego rozwiązania sprawy. Dlatego, jak pan Omnis, proszę o konkret.