Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2014, 23:49   #3
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Wjeżdżając do Kiel Drzazga nie mogła pozbyć się natrętnego wrażenia, że widziała już wcześniej tą wiochę. Może to układ ulic, a może nieprzychylne spojrzenia jakimi obdarzali ją miejscowi obudziły niechciane wspomnienia. Potrząsnęła głową, odganiając widma przeszłości. Burza poprzetykanych siwizną, płowych loków zatańczyła na wietrze, pchając się jej do oczu i przesłaniając widok. Klnąc pod nosem, chwyciła dyndający przy siodle rzemień. Po chwili niesforne kędziory zostały okiełznane kawałkiem wyprawionej skóry i bez dalszych protestów dały się upchnąć pod kołnierzem ciemnozielonego płaszcza.




Lena nie należała do najmłodszych. Czas odcisnął na niej swe piętno, rozciągając sieć zmarszczek dookoła brązowych oczu. Z roku na rok pokrywał też srebrem kolejne pasma jasnych włosów, dodając kobiecie powagi. Obrazu dopełniał wielokrotnie łamany nos, ogorzała od słońca cera i drobne piegi, rozsiane po policzkach. Mogła mieć ze trzydzieści lat, ciężko było stwierdzić dokładnie. Spytana o wiek stawała się agresywna, a pytający zwykle szybko zmieniali temat, zachęceni do tego wymierzoną w ich kierunku lufą pistoletu.
Nie żeby lubowała się w przemocy...po prostu były rzeczy, którymi nie lubiła się dzielić.

Tawernę będąca celem jej podróży otaczał spory tłum ludzi. Zmarszczyła brwi, widząc ogrom konkurencji chętnej na szybki zarobek. Czas naglił, jeśli człowiek chciał coś ugrać to musiał się pospieszyć. Ścisnęła więc piętami boki karego konia, zmuszając go do przejścia w lekki kłus. Vincent, nazywany wymiennie przez właścicielkę Rozkapryszoną Chabetą, parsknął z wyrzutem, lecz polecenie wykonał. Skurczybyk musiał wyczuć owies i świeże siano, inaczej bez fochów by się nie obeszło.

Kilka chwil później przekazała lejce chłopcu stajennemu i za srebrną monetę zapewniła zmęczonemu rumakowi dokładniejszą opiekę. Zadowolona skierowała się ku wejściu do lokalu.
Pierwszym co zarejestrowała po przekroczeniu progu był harmider i specyficzny smrodek kiepskiego piwa. W duchu dziękowała opatrzności za to, że na miejsce werbunku wybrano karczmę. Gdyby wybór padł na świątynię, bądź podobny przybytek, musiałaby zachowywać się z godnością i, z szacunku dla domu bożego, stać jak ten kołek o suchym pysku nie wiadomo jako długo, a tak bez większego problemu zaopatrzyła się w miskę kaszy i kufel złocistego. Skoro kilka najbliższych godzin przyjdzie jej spędzić w kolejce, równie dobrze może ten czas umilić sobie posiłkiem. Przykucnęła pod ścianą, talerz opierając o kolana i zapałem zaatakowała coś, co karczmarz zachwalał jako “specjalność zakładu”. Smaczne to nie było. Po części przypalone, po części niedogotowane, ale przynajmniej ciepłe i pożywniejsze od nieśmiertelnych sucharów z wędzoną kiełbasą, na które Lena nie mogła już patrzeć bez ataku paniki.

Tłum gęstniał z każdą minutą. Najemnicy, łowcy nagród, zadłużona drobna szlachta, podejrzani osobnicy o twarzach naznaczonych brutalnością, chłopi z naprędce zaostrzonymi widłami i mieszczanie dumnie prezentujący świeżo nabyte miecze. Do tego przypałętali się zwykli obwiesie, ulicznicy, pospolite oszołomy - trzysta dasselowych koron przyciągnęło iście kolorową menażerię. Nie było się co dziwić. Taki majątek każdego przyprawiał o szybsze bicie serca, głowę wypełniał marzeniami, w których życie nabierało intensywniejszych barw i smaków, a codzienność nie była już boleśnie monotonna i szara.

Na szczęście ogonek petentów poruszał się żwawo. Widać zleceniodawca miał jednak jakieś normy i kryteria doboru. Lena skrzywiła wargi, celując uśmiechem w plecy kolejnego odrzuconego kandydata. Czego u Joricka szukał pogięty artretyzmem żebrak jeno bogowie raczyli wiedzieć.
Opróżniony kufel wylądował grzecznie na talerzu, świat stał się bardziej znośny. Gdyby tylko nadeszła teraz jej kolei.
Chciała już mieć tą rozmowę za sobą i wiedzieć na czym stoi.
Jeszcze tylko kilka osób...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline