Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2014, 12:28   #6
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Karczma, jeśli tak można to było nazwać przygarnęła pod swoje nieprzyjemnie pachnące ramiona wiele osób. Zdecydowaną większość tworzyła grupa miejscowych, którzy jak co wieczór swego kiepskiej jakości, szarego życia przychodziła do przybytku trwonić z trudem zarobione miedziaki, na piwo, wino i co ino. Złoty knur, przyciągnął też zupełnym przypadkiem kilku podróżników. Osoby obce w tych okolicach, bardziej lub mniej. Między innymi też i rosłego Norsmena o rudych, miedzianych wręcz włosach. Trudno było go nie zauważyć. Miał prawie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Był barczysty i dobrze zbudowany. Co prawda nie było tego tak widać, kiedy spity drzemał z głową na drewnianym stole. Tuż obok niego o ścianę stało oparte spore toporzysko. Broń, którą z całą pewnością wymachiwanie było nie lada wyzwaniem. Mężczyzna przebudził się gdy jeden z miejscowych, już pod wpływem któregoś kufla piwa zataczając się zahaczył o Tyra. Rudzielec otwarł oczy, podniósł głowę i przetarł dłonią twarz mlaskając przy tym jak małe dziecko szukające maminego cycka.

~Trzy dni temu~

Wiatr wył niby stara księżniczka zamknięta gdzieś w wieży, w oczekiwaniu na swego wymarzonego księcia. Śnieg wesoło skrzypiał pod ogromnymi buciorami Tyra. Norsmen kpił sobie z takiej zimy, albowiem w jego rodzimych stronach zima potrafiła w środku dnia zabić niską temperaturą dzikie zwierze porośnięte grubym futrem. Pogoda tego dnia oszczędziła podróżników i tym razem śnieżyca nie postraszyła nikogo na trakcie. Tyr maszerował przed siebie dziarskim krokiem, bez żadnego, konkretnego celu. Ot zwykły awanturnik, kluczący od wioski do wioski szukając sposobności na łatwy zarobek.
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy...- zachrypnięty głos wydostał się zza sporego dębu. Sekundę później na pokrytą śniegiem ścieżkę wytoczył się przeciętnej postury człek odziany w potargane, dziurawe i znoszone łachy. Tyr zmierzył cherlaka od stóp do głów i jego największą uwagę przykuł mały toporek, wciśnięty za pas.

-Spójrz tylko kuzynie, kto zawitał w nasze strony.- nieznajomy rzucił w kierunku drzew, po drugiej stronie ścieżki. Po chwili oczom Tyra ukazał się drugi mężczyzna. Zgarbiony i zarośnięty kilkutygodniowym zarostem osobnik z jednym okiem. Osobnik zarechotał głupawo przyglądając się z ukosa norsmenowi.
-Taaa. Skąd wędrujesz wielkoludzie?- spytał. Tyr uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami.
-Z krainy skutej lodem, gdzie wataha wygłodniałych wilków to najmniejszy po za domem problem.- odrzekł dumnie.
-Tu też wilki to nie problem.- syknął jednooki osobnik.
-Dokładnie. Można tu spotkać zwierzoludzi, orków, kultystów i wielu banitów.- dodał drugi z mężczyzn.

-Ale na szczęście od tych drugich strzeżemy tej okolicy, pobierając przy tym drobne opłaty od takich wędrowców jak ty.- rzekł uśmiechając się szeroko ukazując olbrzymie braki w uzębieniu.
-Taaa? A jakie to opłaty pobieracie strażniku dróg? Ja nie tutejszy więc nie znam się zbytnio.- Tyr udał przejętego.
-Daj złocisza i możesz maszerować dalej.- rzekł jednooki.
-Złocisza na łeb oczywiście.- dodał drugi z mężczyzn. Tyr skinął głową i sięgnął ręką po skórzaną sakwę, gdzie brzęczało kilka monet.
-Mam. Proszę.- rzekł wyciągając rękę z dwiema monetami do człowieka, który jako pierwszy wyłonił się zza drzew. Osobnik spoważniał i wejrzał na swego druha który tylko wzruszył ramionami. Człek wyciągnął rękę po złoto i w tej samej chwili Tyr złapał go swoją prawicą za nadgarstek z łatwością go wykręcając.

Głośny krzyk bólu poprzedziło przerażające chrupnięcie łamanej kości. Tyr energicznym ruchem przyciągnął obezwładnionego banitę do siebie traktując go łokciem lewej ręki w nos. Mężczyzna upadł na ziemię w momencie zalewając się krwią. Widząc to jednooki chwycił za mieczyk wciśnięty za pas i skoczył w stronę Tyra. Norsmen popisał się kocią gracją. Błyskawicznie złapał za drzewiec swego topora, zawinął nim i celnym ciosem w ostrze miecza, wybił broń z ręki drugiego banity. Ten w ogromnym szoku powędrował wzrokiem za swoim mieczykiem, co skrzętnie wykorzystał Tyr doskakując do osobnika. Wielkolud złapał banitę lewą ręką za potylicę mocno do siebie przyciągając, zaś kciuk prawej ręki wcisnął w jedyne zdrowe oko nieszczęśnika. Paskudny mlask stał się symbolem nowego etapu życia pechowca, który teraz miał nie lada problem.

Tyr wejrzał na przerażonego banitę z zmiażdżonym nosem, który widząc jak norsmen oślepia jego kuzyna, począł panicznie odczołgiwać się do tyłu. Rudzielec uśmiechnął się nieznacznie i podążył za osobnikiem by po chwili stanąć mu buciorem na piersi. Wielkolud wyciągnął bez żadnego problemu toporek banity.
-Marna robocina...- rzekł z politowaniem spoglądając na broń po czym wziął zamach i ukrócił cierpienia mężczyzny wbijając mu żelezieniec toporka po sam, drewniany trzonek w głowę.
Tyr wziął głęboki wdech, złapał swój topór w garść, oparł go drzewcem na barku i ruszył dalej, jak gdyby nigdy nic...

~Dzisiaj, Złoty knur~

~Hm... Ta ruda to zdrowa kura...~ pomyślał obrzucając nowo przybyłą kobiecinę wulgarnym i chamskim wzrokiem. Dawno nie pieprzył żadnej zdrowej kury. Dopił resztkę piwa, które miał w drewnianym kuflu i przeliczył zawartość sakwy. Przez chwilę walczył z myślami, czy aby nie pokusić się na postawienie nieznajomej kielicha wina, ale szybko się zreflektował i zrezygnował z tego pomysłu, licząc na to, że sama sobie zafunduje alkohol, spije się i wtedy będzie łatwiejszym kąskiem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 09-03-2014 o 19:01.
Nefarius jest offline