Po przeczytaniu ogłoszenia Jortana opadły wątpliwości. 'Niskie ryzyko, wysoka płaca; nie to by było zbyt piękne jak na nasze czasy' pomyślał spluwając na drogę. Jednak pusta sakiewka nie pozostawiała wyboru więc zdecydował że spotka się jutro z baronem. Tymczasem niebo na zachodzie przybrało barwę czerwoną. Powoli odwrócił się od drzewa, do którego przybito ogłoszenie i ruszył w kierunku dużej karczmy, którą dostrzegł w czasie wędrówki przez miasto z zamiarem posilenia się, znalezienia noclegu, a także usłyszenia jakichś nowin. 'Muszę dowiedzieć się czegoś więcej o tym baronie' powiedział do siebie, mijając jakiegoś człowieka w wejściu. Karczma była zatłoczona, więc musiał przepchnąć się do szynkwasu ścigany licznymi przekleństwami. Karczmarz wydał mu się miłym, acz mało rozmownym człowiekiem, więc zamówiwszy piwo i ciepłą strawę zaczął rozglądać się w poszukiwaniu innego towarzystwa, które mogłoby udzielić mu jakichś informacji. Szybko wypatrzył w dalszym rogu izby wolne miejsce na ławie, usiadł więc tam, oparł się wygodnie o ścianę ukrywając twarz w półmroku i zaczął przysłuchiwać się rozmowie, nie mógł jednak usłyszeć niczego, co by mogło być w jakiś sposób powiązane z misją barona. Mimo to czekał wytężając uszy. A nuż coś się trafi – i tak nie miał nic lepszego na dziś do roboty.
__________________ "Znaleźli się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Oczywiście zostali bohaterami." |