- Huh... taki z ciebie twardziel aby pchać się na skałę? Za mała masa, chopie. - rzekłem krzyżując ręce na piersi i napinając muskuły tak że koszula na rękawach pękła - Cholera, znów.
Wstałem od stołu. Piwo wypite - czas iść siać prawo i porządek wszędzie gdzie tylko można. W lochach też. Nikt nie ucieknie przed prawem, którego pilnuje Mbutu. On jest bowiem długą, czarną... ręką sprawiedliwości.
- Dobra. Dosyć gadania. Trzeba zarobić na następne piwo. - rzekłem wstając i uderzając okutą pałą w swoją tarczę na znak poparcia dla Byka. |