Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2014, 21:53   #3
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny

Mag obudził się nagle. Pod powiekami wciąż widział zniszczony most. Ten sam koszmar nawiedził go po raz. Koszmar? Nie... Raczej wizja. Sfery... Patrzenie w sfery było niebezpieczną rzeczą. Krainy poza tym światem pełne były pełne Mocy przewyższających najmożniejszego ze śmiertelnych. A teraz? Były puste? Strawione przez nienazwane. To samo miało zdarzyć się tutaj. Czy już się zdarzyło? Quelnatham rozważał znaczenie znaków aż niebo zaczęło szarzeć. Wstał.

Przy prastarym ołtarzu Seldarine jak co świtu zbierali się strażnicy Semberholme. Wspólnym śpiewem odnawiali zaklęcia wplecione w starożytne mury, w drzewa, kamienie i chmury. Gdy rytuał się zakończył Tassilar przerwał ciszę:
- Po raz trzeci śniło mi się to samo. Chaos. Niepojmowalny, niszczący wszystko byt. Ciągle zmienny. Trawił sfery, tak że widziałem je nagie. Dotarł tutaj. Widziałem wojnę i zamęt i zniszczenie w Ferunie. Chaos... ten byt też mnie widział.
Jego przyjaciele spoglądali po sobie. Wreszcie odezwał się Ellindaen, sędziwy kapłan Corellona, wyrażając myśl wszystkich zebranych:
- To niepokojące znaki. Kolejne z wielu... Sny pozbawione wskazówek... Czy...?
- Żaden zwój i żadna księga nie wspominają o niczym podobnym. Jednak we śnie rozpoznałem most. Księżycowy Most w Silverymoon, nie był zbudowany z kamienia, ale z ciemności -odpowiedział pytany.
- Mrok zastępuje księżyc? Shar? -szepnął ktoś.
- Czemu Silverymoon? Alustriel jest córką Mystry... -mruknął inny.
- Myth Drannor Północy! -półkrzyknął najmłodszy ze zgromadzonych.
Cisza zaległa nad strażnikami. Wątpliwość zniknęła z serc nieprzekonanych. W Myth Drannor obudził się Moander. Wizja, niezależnie od pochodzenia i znaczenia, była śmiertelnie ważna. Ukazywała coś co może się wydarzyć.

***

Quelnatham z żalem opuszczał Semberholme. Czuł się jak zdrajca. Teraz także on udawał się na zachód. Zostawiał za sobą miejsca, którym poświęcił całe życie. Nowe zadanie było przynajmniej równie ważne jak stare, ale serce elfa nie było przekonane. Czy to możliwe by uchodźcy z Myth Drannor wraz ze swą wiedzą przynieśli Północy niebezpieczeństwo? Nawet jeśli to nie mogło być tak ważne jak to w Cormathorze. Głębiej w jego duszy czaiły się inne źródła niechęci. Będzie musiał podróżować przez krainy ludzi. Zostawi za sobą historie, spokój i ostatnie resztki wielkiego elfiego dziedzictwa. Wejdzie w zdominowaną przez kłótliwych i uciążliwych barbarzyńców Północ.

***

- Mam nadzieję, że podróż minęła dobrze? - odezwał się słoneczny elf, który wstał zza biurka i podszedł bliżej Quelnathama. - Ilidath Onmeren.
- Tak, dziękuję. - odparł przybyły. - Pogoda była bardzo przyjemna. Wiosna jest ciepła tego roku. Quelnatham Tassilar - skłonił lekko głowę przedstawiając się. - Niestety - zasępił się - sprawa z którą tu przybyłem nie pozwala mi się cieszyć pogodą. W ostatnim miesiącu nawiedzał mnie niepokojący sen, którego ani ja sam ani znani mi kapłani i wieszcze nie potrafili wytłumaczyć.
Obaj zajęli miejsca na fotelach, a kiedy Quelnatham opowiadał o swej wizji, jego gospodarz nalał dla nich wina do kielichów. Wysłuchał w ciszy tego, co gość miał do powiedzenia wyraźnie zamyślony.
- Faktycznie to… Niepokojąca wizja, szczególnie, że nie pojawiła się ona raz, co można by zrzucić winę na zwykły sen. Czy specjalizujesz się w sztuce wieszczenia? I czy kiedyś wcześniej miałeś inne wizje?
- Mhm. Magia poznania jest dziedziną, w której staram się uzyskać perfekcję- odparł Tassilar. - Jednak moje widzenia zawsze były przygotowane, nigdy spontaniczne i zawsze na jawie.
Elf zastanawiał się dłuższą chwilę najwyraźniej coś rozważając zanim ponownie zabrał głos.
- Ostatnio nachodzą niektórych niewyjaśnione sny. Nie rozpowiadamy o tym, bo mieszkańcy Krain mogliby to źle odczytać. - zasępił się. - Musimy jednak pamiętać, że takie wizje nie muszą być brane dosłownie… - dodał, chociaż bez widocznego przekonania. - Niemniej wygląda na to, że z jakiegoś powodu te wizje skierowały cię do Silverymoon. - westchnął. - Jaka siła mogłaby tak zniszczyć miasto? Musiałaby być to cała armia, a z tego co wiem nie gotuje się na wojnę.
Quelnatham wyprostował się, jego twarz stężała. Pochylił się do swego rozmówcy i przemówił cicho, ale stanowczo.
- Poeci zwą czasem Silverymoon Myth Drannor Północy. Rzeczywiście, wszystkie rasy żyją tu w zgodzie i harmonii, magowie kształcą się w Sztuce, artyści znajdują wytchnienie. Miasto Pieśni też upadło niespodziewanie. Znaki zaś ostrzegają. W zeszłym roku obudził się martwy Moander, teraz sny pokazują zburzony Księżycowy Most. Lepiej być nadmiernie ostrożnym niż żałować.
- To prawda, to prawda. Ostatnio znaki zrobiły się przynajmniej niepokojące, co także jest utrapieniem rządzących, szczególnie że, z tego co mi wiadomo, znaczenia umyka także kapłanom, a to już nie jest pocieszające. - zamilkł na chwilę, po czym spojrzał uważniej na Quelnathama. - Jaśnie Pani Alustriel dziś urządza spotkanie w tej sprawie. Z moim słowem mógłbyś tam też się zjawić.
Przybysz uniósł brwi w uprzejmym zdumieniu. Nie sądził, że jego rozmówca cieszy się takim wpływami. Zbieg okoliczności, czy kolejny znak?
- Wyjątkowo szczęśliwie się zdarzyło. Pani Silverhand na pewno zna sytuację w Dolinach i Cormanthorze, ale bardzo chętnie podzielę się nowymi wiadomościami.
- Wszelkie nowe wiadomości są mile widziane, jak i słowa ostrzeżenia, które niosła za sobą wizja. Czasami łatwiej jej się przyjrzeć sprawę w grupie, niż samotnie, jako że co jednemu może umknąć, drugi zauważy.
Tassilar pokiwał głową. - Tak, tak. Gdzie zatem odbywa się ta narada? Ty także się na nią wybierasz?
- W Wysokim Pałacu. I tak, wybieram się. - potwierdził elf.
- Będą inni goście spoza Północy? Któraś z Sióstr?
- Wiem, że ma być ktoś z Waterdeep, co do Sióstr nie jestem pewien.

- Dziękuję raz jeszcze. Wyświadczyłeś mi wielką przysługę Ilidathie Onmerenie. Spotkamy się w Wysokim Pałacu. Tymczasem, wybacz, ale muszę przygotować się na spotkanie z tak możnymi osobami.- Quelnatham skłonił się uprzejmie, odstawił kielich wina i zaczął schodzić po wielu stopniach wieży.
 

Ostatnio edytowane przez Quelnatham : 04-06-2014 o 23:42.
Quelnatham jest offline