Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2014, 19:20   #2
Izydir
 
Izydir's Avatar
 
Reputacja: 1 Izydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znany
Obudziła się nagle i krótko. Usiadła i rozejrzała się, niepewnie. W głowie nadal jej lekko szumiało po wyczerpującej podróży. Nie zdążyła ocalić nic. Nawet swojej siostry, która....

- Nadia! - zapiszczała i zerwała się z łóżka, szybko jednak w bolesny sposób zetknęła się z podłogą. Nie przeszkodziło jej to jednak w próbie dotarcia do drzwi. Czołgając się, szlochała imię siostry. Widziała. Widziała, jak ją porywają. Nie zdążyła jej uratować przed brutalnymi najeźdźcami, którzy upatrzyli ją sobie na nową niewolnicę. Na jej oczach jednym ruchem skrócili jej ojca o głowę a samą Nadię przerzucili przez konia. Dopiero rozpaczliwe krzyki braci i matki uświadomiły ją, że musi uciekać.
Matka posłała jej tylko słaby uśmiech. Jej cichy szept, zapewniający, że zawsze ją będzie kochać, został powstrzymany przez stalowy oręż, nagle przebijający się między piersiami. Głośne krzyki trójki rodzeństwa, ostatnie, jakie z siebie wydali. Rozpaczliwy bieg, krzyki o pomoc. Jej fartuch był jeszcze brudny od mąki, włosy były poplątane od zboża.

- Dlaczego?! - zakrzyczała rozpaczliwie, czołem opierając się o wychodzone deski, poddając się już. Nie da rady. jest za słaba.... musi znaleźć kogoś, kto jej pomoże. Może.... może zaciągnie się do wojska. Albo poszuka jakichś najemników, ale nie ma pieniędzy, musi zapracować....

Takie rozpaczliwe myśli krążyły jej po głowie. Była jednak zbyt otępiała, by je trzeźwo analizować. Zaszlochała więc ponownie, przewracając się na plecy.
Odpłynęła. Nim ponownie rozchyliła oczy, zdążyła zapaść noc, a w karczmie ostatecznie wycichnąć wszelkie hałasy. Czuła się już lepiej, pomimo, że drzemkę ucięła sobie na twardej podłodze. Podniosła się więc powoli wpierw do siadu, a potem wstała powoli. Podeszła powolnym krokiem do drzwi. Dopiero teraz odczuła skutki rozpaczliwej ucieczki i snu na podłodze. Jej popuchnięte stopy bolały przy każdym kroku, jakby stąpała po szkle. Dzielnie wyszła jednak na korytarz i rozejrzała się. Cisza. Nikogo nie było.... zejdzie na dół, może właściciel karczmy jeszcze nie śpi, powinna mu co najmniej podziękować. Dzielnie zeszła więc po schodach.
 

Ostatnio edytowane przez Izydir : 21-03-2014 o 19:46.
Izydir jest offline