Isabell Delavega Rodrigez.
Hugo znał ją i to nie tylko ze słyszenia. Jednak nie miał najmniejszego zamiaru chwalić się swoimi znajomościami. O niektórych rzeczach kulturalni ludzie po prostu nie mówili.
- Isabelle... Zaszczyt to dla nas i przyjemność. - Hugo wstał na widok podchodzącej Isabell. - Zachciej spocząć - zaproponował.
Isabell jednak nie skorzystała z propozycji. Rozsiadła się i rzuciła na stół ozdobiony pieczęcią zwój. Towarzyszące temu gestowi słowa były całkiem ciekawe. Dobrobyt? Komu się coś takiego nie marzyło?
- My czytaty i pisaty - uśmiechnął się do Isabell. - Ale skoro Vlad tak pięknie prosi... Może spełnisz jego prośbę.
- Napijesz się czegoś? - spytał. - Co prawda nie mają tu nic z naszych rodzinnych stron... |