Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2007, 23:41   #4
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Przez chwilę szli w milczeniu w kierunku obozowiska. Lindis była mocno zaniepokojona. Wpatrywała się w plecy idącego przed nią mężczyzny, a w jej głowie kłębiła się niezliczona ilość pytań. Każde wydawało jej się ważniejsze od poprzedniego i w żaden sposób nie mogła się zdecydować, które powinna zadać jako pierwsze. Jeśli oczywiście zdecyduje się zadać jakiekolwiek... Nastrój jej nowego towarzysza był zupełnie odmienny. Jeszcze wczoraj walczył o życie (a przynajmniej takie sprawiał wrażenie), a dziś tryskał energią i kpił z odniesionych ran, które przeciętnego człowieka powinny odesłać na tamten świat w przeciągu kilku godzin. Lindis zauważyła, że po raz kolejny szukał dłonią swego miecza. "A jednak jest coś, co go niepokoi" - pomyślała.
Gdy dotarli do obozowiska, mężczyzna odwrócił się tak gwałtownie, że kobieta zamarła z przerażenia. Szybko jednak zganiła się za to w myślach i próbowała ukryć zaskoczenie pod maską uśmiechu. Nieznajomy także się uśmiechnął.
- Wybacz mi proszę ten nietakt, ale zapomniałem się przedstawić. Zwą mnie Bran. Bran Cernach. - mówiąc to skłonił głowę delikatnie, choć elegancko.
- Ja... - wciąż nie mogła opanować drżenia głosu - jestem Lindis.
- Ładnie... Posłuchaj Lindis, czy nie widziałaś gdzieś przypadkiem mojego miecza? Jest dość... niezwykły.
Już miała odpowiedzieć, że nie, a jednak zamiast tego zaczęła się rozglądać i po chwili dostrzegłszy jakiś przedmiot pomiędzy drzewami ruszyła w jego kierunku. Nie miała pojęcia dlaczego to robi. Co prawda wydało jej się to dziwne, jednak pomyślała, że ostatnio przytrafia jej się tyle osobliwych sytuacji, że powinna zacząć się do nich przyzwyczajać.
Zauważony przez Lindis obiekt istotnie okazał się mieczem. Broń wyglądała imponująco. Kobieta wpatrywała się w nią przez chwilę i przyszło jej do głowy, że z pewnością była robiona na specjalne zamówienie. Ostrze było długie i raczej wąskie, a przy tym sprawiało wrażenie, że jest dużo ciemniejsze od innych, jakie do tej pory widziała. Jej uwagę najbardziej jednak przykuwała rękojeść. Była zeledwie delikatnie zdobiona, jednak z jej kształtu można było wnioskować, że bardzo dobrze pasuje do dłoni. A materiał z którego była wykonana przypominał coś pomiędzy czarnym marmurem a masą perłową. Po chwili pochyliła się by podnieść znalezisko. Chwyciła je i szarpnęła, jednak mimo użytej siły nie poczuła, aby oderwało się od ziemi. Zamiast tego przeszyło ją uczucie przeszywającego zimna, w mgnieniu oka promieniującego od dłoni na całe ciało. Zupełnie jakby miecz wykonany był z czegoś stokroć zimniejszego od lodu... W tej samej chwili usłyszała głośny krzyk Bran'a - NIEE - i puściła broń. Gdy Lindis stała zszokowana pocierając zmarzniętą dłonią o drugą, mężczyzna pojawił się przy niej i podniósł swą własność. Jego twarz wyglądała teraz śmiertelnie poważnie. Przez chwilę przyjrzał się ostrzu z jednej i z drugiej strony, po czym ukrył je w przytroczonej do pasa pochwie. Lindis zauważyła, że klinga w ogóle nie odbijała promieni słonecznych, pomimo tego. że znajdowali się w dobrze oświetlonym miejscu. Nie potrafiła sobie tego nijak wytłumaczyć, więc uznała, że refleks umknął po prostu jej uwadze. Tymczasem Bran spojrzał na nią, a na jego twarzy znów zagościł promienny uśmiech.
- Po raz kolejny muszę prosić cię o wybaczenie, ale... Jak już mówiłem jest to dość niezwykły przedmiot.
Kobieta nie odzywała się patrząc jedynie na niego wzrokiem, który zdawał się pytać: "Kim ty jesteś do diabła?". Cernach nie pozwolił jednak zbyt długo trwać tej ciszy, jak gdyby nigdy nic zmieniając temat.
- Mieliśmy chyba coś zjeść, nieprawdaż?
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline