Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2014, 23:09   #1
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
[WFRP 2 ed.] Tajemnica Starej Kopalni

Przez wiele lat Behemsdorf, wioska leżąca we włościach hrabiego von Stupnitz, mała i zapomniana, zażywał spokoju i braku zainteresowania ze strony wielkiego świata. Życie toczyło się swoim rytmem. Co rano wstawano, zanoszono modły do Sigmara, Taala i Rhyi, po czym zabierano się do codziennych obowiązków. Jedni szli na wyręb do lasu, inni zajmowali się oporządzaniem gospodarstw, jeszcze inni szykowali wyroby, które raz w miesiącu zawożono na targ w Stupnitz, stolicy klucza. Wieśniacy nie byli niepokojeni przez hrabiego, który był panem dobrym i sprawiedliwym. Zobowiązani byli do uiszczenia opłaty w wysokości szóstej części ich dochodów, której wyliczaniem i zbieraniem zajmował się zarządca hrabiego, Joachim Kloditz. Behemsdorf miał obowiązek, na wypadek wojny lub innego zagrożenia wystawić czterech mężczyzn, wyekwipowanych w broń ręczną, skórzane zbroje i tarcze. Myślano, że owi czterej wybrańcy nigdy nie zostaną powołani...

Ale nadeszła wielka, okrutna i brzemienna w skutki ekskursja Chaosu na ziemie Imperium, zwana potocznie Burzą Chaosu. Tybald Wenzl, Mikael od Freitagów, Knud zwany Wołkiem i Fritz Gorlange pożegnali swoje rodziny, zabrali broń i ruszyli w obce strony narażać swoje życie za nieznanego im Cesarza, władcę całego kraju, rezydującego w jakimś potężnym mieście. Żaden z nich nie wrócił do domu.

Żony, matki i oblubienice wypłakały co miały do wypłakania, ale po Burzy Chaosu świat nie wrócił na stare tory. Zaczęło się coś dziać.

Najpierw do Behemsdorfu zjechali uciekinierzy z dolin. Opowiadali o okropnościach jakie przyniósł ze sobą najazd chaotycznych hord. Siły Chaosu zostały pokonane pod Middenheim przez wojska Imperium, a sam Archaon mieniacy siebie Panem Krańca Czasów, przywódca hordy zbiegł pokonany z pola bitwy. Mimo zakończenia działań wojennych uciekinierzy pozostali we wsi, gdyż nie mieli dokąd wrócić. Północne połacie Imperium zostały spustoszone i splugawione przez Chaos. Nie mieli gdzie wracać.

Potem pojawił się tajemniczy mężczyzna, przedstawiający się jako Bruno Kohler. Ludzie gadali, że był jednym z budzących trwogę magistrów, parających się magią. Ów człowiek, w towarzystwie swojego posługacza, spędzili długie godziny rozmawiając z naczelnikiem wioski Jostem Bruge i trzema kapłanami: sigmarytą Ottonem Kulmbachem, ulrykaninem Ulfnarem i taalitą Hildredem. Tematem tych rozmów była stara, krasnoludzka kopalnia położona w górze doliny. Po uzyskaniu informacji, których jednak nie było zbyt wiele, a wśród których dominowało słowo „przeklęta”, mag i jego posługacz spakowali manatki i ruszyli zarośniętym traktem w góry. Jak do tej pory Szary Magister nie powrócił, co kwitowane było twierdzeniami w stylu „a nie mówiłem?”, „kopalnia jest przeklęta”, czy „z tamtąd się nie wraca”.

Pojawili się też we wsi osobnicy podejrzanej proweniencji, zwani wagabundami, łazikami czy też poszukiwaczami przygód. Ci długie godziny spędzali w swoim towarzystwie, opróżniając całkiem spore zapasy piwa, jakie miał w swojej karczmie Helmut Knuidert i przechwalali się swoimi dokonaniami na gruncie militarnym, zasługami w łożnicy, czy zdolnościami do pochłaniania alkoholu. Szwendali się po okolicy, jak do tej pory zupełnie nieszkodliwie, wypytując i rozglądając się za czymś, czym można by było zająć czas. Oczywistym było, że wcześniej czy później zdecydują się na wyprawę do kopalni, śladami maga...
 
xeper jest offline