WÄ…tek: [sesja] Star Wars
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2007, 23:09   #5
Corran
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Odkładając broń na stojak, już po raz dwudziesty obejrzał ją dokładnie przyglądając się konstrukcji miecza, delikatna linia obudowy skrywała w sobie tylko kilka elementów elektroniczny, które w takim miejscu jak to były łatwo dostępne, gdy tylko mistrz wyszedł Kyp, wymontował z miecza po przez zdejmowanie soczewki i dwóch półprzewodników wiedział że kryształ się nada bo to tylko moc i uregulowania baterii i mocy plazmy powodowały że miecz był tak słaby, po przez ten jeden dzień który tutaj spędził siedział większość czasu w świątynnej bibliotece studiując budowy różnych mieczów świetlnych a także ich zastosowania i moce które sprawiały że broń tak egzotyczna w tym uniwersum potrafił wyciąć batalion wojska bez szkody dla Jedi władającego nim, dlatego właśnie tak fascynowały Kypa, który jako dzieciak niewiele widział a wiele czytał Holocronów które mówiły o rycerzach Jedi i ich dokonaniach, pieśni o rycerzach były wspaniałe szczególnie czytane w tajemnicy przed strażnikami w kopalni, dlatego tak zakazana wiedza zawsze go pociągała zawsze będzie pociągać dlatego właśnie teraz kradł kryształ i nie można było tego nazwać pożyczeniem tylko kradzieżą po to by spełnić swoje marzenia o byciu kimś więcej niż tylko człowiekiem z kopalni i właśnie to maleństwo miało z niego uczynić najzdolniejszego Padawana w świątyni, pierwszego który zrobił swój własny miecz w przeciągu tygodnia nauki, był poświęcić dużo dla tego celu i właśnie tak miało być....

Zignorował polecenia mistrza by udać się do skrzydła szpitalnego gdzie ci Medycy Jedi zaczęli by go sycić mocą w celu zagojenia jego lekkich ran, które równie dobrze mogły zagoić się same, nigdy na nikim nie polegał teraz także nie zamierzał, myślał że nauka w świątyni to tak jak w zwykłej akademii, wyścig szczurów by dorwać się na jak najwyższe miejsce w hierarchii struktury którą teraz była społeczność rycerzy, strażników mocy, którzy byli odmieńcami takimi jak oni tak jak on także chcieli być najlepsi w tym co robią, skąd młody Kyp mógł wiedzieć że oni robią to z innych pobudek niż on.....

Szedł wielkimi korytarzami, minął skrzydło Medstaru i poszedł dalej, zdążał do swojej celi której z nikim nie dzielił bo miał dzisiaj poznać swojego współlokatora miał nadzieję że będzie to kobieta, skoro inni padawani mieszkali z kobietami w pokojach to czemu on nie miałby, mieszkać z jedną z tych uroczych stworzeń, które w większości uważał za anioły, sądził że rodzą się one gdzieś na księżycach Iego, gdzie piloci gwiezdni mogli zobaczyć ich popisy w tańcu na wietrze kosmicznym, gdy nagle wszedł do swojego pokoju uzmysłowił sobie że to co wziął za drugie łóżko było po prostu materacem na stelaż jaki stał w jego pokoju i uśmiechnął się ze swojej głupoty, było jeszcze lepiej niż podejrzewał nikt mu nie będzie przeszkadzał w konstrukcji miecza. Wsunął kryształ pod łóżko i zakrył kawałkiem ścierki nałożył materac na łóżko poskakał chwile po nim i kiedy doszedł do wniosku że zachowuje się dziecinnie przestał momentalnie i poprawił tunikę która go gryzła jak mówili mistrzowie, ta tunika trenuje uwagę i skupienie pozwala zajrzeć w głąb siebie i nie patrzeć na to przez pryzmat doznań zewnętrznych które powodowały ból i cierpienie, Kyp jednak doszedł do wniosku że to bujda i po prostu oszczędzają na ubraniach normalnych ale przyjął to i sądził że może kiedy mu się to przyda w walce i uratuje życie tylko nie wiedział jeszcze w jaki sposób i ciągle zadawał sobie pytanie w jaki sposób kawałek szmatki uratuje mu tyłek. Wyszedł z pokoju kierując się w stronę stołówki, w brzuchu mu burczało a w kopalni że nie karmili zbyt dużo teraz to nadrabiał różnymi smakołykami serwowanymi w stołówce, chodził tam tylko kiedy miał trochę czasu lub był naprawdę głodny można było usłyszeć tam ciekawe plotki, nawet Jedi plotkowali cóż to tylko istoty boskie, usłyszał nawet o jakiś dwudziestu upadłych o których później się dowiedział że to po prostu Jedi którzy wystąpili z zakonu i teraz działają na własną rękę z przyczyn niezgody z zasadami zakonu, Kyp nie dowiedział się jakie to były zasady, już niedługo miał się dowiedzieć...

Wszedł do stołówki w której jak zwykle było gwarno i głośno, niektórzy siedzieli i jedli a niektórzy rozmawiali wymieniając poglądy o ostatnich wydarzeniach, o politykach i o tym jak nieudolnie działa senat w dzisiejszych czasach, i jak bardzo jest skorumpowany, jednym słowem najbardziej oberwało się Kanclerzowi Valorum i jemu podległym.
W kącie stał Yoda z dwójką młodych padawanów, ten mały zielony człowieczek był najważniejszą istotą w tej świątyni, tym który najbardziej pojmował moc i jej aspekty, a także był bardzo miły dla każdego kto go szanował. Więc Kyp także szanował choć jeszcze nie wiedział za co, młodzieniec rozkoszował się smakiem świeżego mięsa jakiegoś ptaka, nie ważne jakiego ważne że smakowało, gdy podszedł do niego Yoda na co Durron momentalnie się zerwał i chwile po tym jak Mistrz wyjął mu z ręki obiad, Kyp słuchał poleceń małego Jedi, spojrzał po pozostałych, Zabrakanin, Twilek, i nad wyraz Urodziwa Kobieta która od razu wpadła w oko Durronowi to ona pierwsza się odezwała. Po jej monologu Kyp dochodził do siebie chwilkę i pomyślał że komuś puszczą nerwy, nic jednak takiego się nie stało, był prawie zawiedziony.

Wykonał skrzętnie, polecenia i idąc z nową kompanią po kolei oprowadzał ich po pomieszczeniach świątyni która nigdy nie przestawała go zachwycać, wysokie sklepienia wszędzie wszechobecna moc i to poczucie majestatu i prestiżu które wnikało w jego duszę gdy kroczył tymi korytarzami.

Pokazał im salę treningową, Medstar, i skrzydło mieszkalne, wskazał im drogę do pomieszczeń sanitarnych a także wyjaśnił gdzie mogą znaleźć mistrzów gdy będą potrzebować ich rady czy pomocy.....

Dopiero po tym wszystkim gdy oni ciągle szli za nim odwrócił się do nich i powiedział
-Jestem Kyp Durron, miÅ‚o mi was poznać – powiedziaÅ‚ to tak jakby z niechÄ™ciÄ… w gÅ‚osie, co byÅ‚o rzeczywistym stanem, kolejna konkurencja w tym wyÅ›cigu pomyÅ›laÅ‚. Tylko do dziewczyny odniósÅ‚ siÄ™ milej i nawet pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… rÄ™kÄ™ gdy podaÅ‚a mu na powitanie. - A wy ?....
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline