Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2014, 21:27   #4
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Ani Wojownik, ani Rekus nie ulegli paranoicznemu nastrojowi, jaki próbował zasiać Westerweld. Chłodny umysł Rekusa przyczynę dziwnego zachowania swego pracodawcy widział w jego wieku. Jak mawiano starość nie radość, a Westerweld już dawno miał zakreślił piąty krzyżyk na kalendarzu. Nie można było jednak zapominać, że nikt tak jak Albert Westerweld nie znał Pomroki i terenów wokół Thuleport. To dzięki niemu wszak ludzie w tej części świata zaczynali odzyskiwać nadzieję i wiarę, że Wielki Świt nadejdzie.

Teraz jednak gdy wokół panował mrok, a opary Pomroki niebezpiecznie się podnosiły nawet największy optymista i czciciel Alistar nie odważyłby się pleść o powrocie dawno utraconej chwalebnej przeszłości.

Rekus i Wojownik co jakiś czas okrążali obozowisko, aby sprawdzić, czy nic nie czai się w pobliżu i czy aby Pomroka nie podchodzi pod nich. Przez kilka godzin, tak jak twierdził Jon, nie działo się kompletnie nic.
W pewnym jednak momencie w powietrzu zaszła subtelna, ale wyczuwalna przez obu wojowników zmiana. Wiatr stał się, jakby mocniejszy i niósł ze sobą trudny do zidentyfikowania zapach. Był to delikatny i o dziwo miły aromat, który przywodził na myśl zapach damskich perfum.
Instynktownie obaj mężczyźni spięli mięśnie i bez słowa wyruszyli na kolejny patrol. Cały obóz spowity był w zielonej poświacie, którą dawała lampa sferyczna umieszczona na szczycie wieży. O dziwo mimo, że minęło już kilka ładnych godzin od kiedy Westerweld ją uruchomił, nadal było cicho. Z lampy nie wydobył się jeszcze ani jeden przeraźliwy dźwięk, ani jedno wycie, czy zawodzenie.
Fakt często mówiono, że "gwiazdy przewodniczki" są mniej kapryśne i rzadziej wydają okropne dźwięki, ale to było już wręcz nienormalne, aby przez tyle godzin nie usłyszeli, ani jednego upiornego jęku.

Mężczyźni obeszli obóz i spotkali się u stóp wieży. Spojrzeli po sobie, a ich zacięte miny mówiły jedno. Obaj czuli, że coś jest nie w porządku.
Lampa na szczycie wieży przygasła na chwilę. Dosłownie na mgnienie oka. To jednak wystarczyło, aby obaj mężczyźni zauważyli gdzieś na horyzoncie blask lampy sferycznej. Wycie jakie po chwili przyniósł do nich wiatr tylko potwierdziło ich obserwację. Wyglądało na to, że ktoś szedł w ich stronę.
Czy to jednak było możliwe, aby ktoś o tej porze zdecydował się na wędrówkę przez Pomrokę?
 
Python jest offline