Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2014, 14:00   #1
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed.] Zoja


Prolog: Pytania

Słoneczny promień grubości drzewca włóczni padł jej na twarz. Słońce, które ospale wznosiło się nad horyzont wpuściło swoją złocistą żółć do posępnej komnaty przez kilka malutkich dziur w dachówce okrągłego dachu. Otwarła oczy, lecz tak szybko jak to zrobiła, musiała je zamknąć, gdyż słońce w swym niesamowitym, życiodajnym blasku miało to do siebie, że nie można było na nie wszak patrzeć. Przysłoniła dłonią skroń, chroniąc oczy przed oślepieniem. Świadomość zaczęła wracać do jej umysłu. Po krótkiej chwili poczuła chłód twardej, kamiennej posadzki, na której leżała. Z trudem uniosła głowę by rozejrzeć się dookoła. Całe ciało piekło ją i bolało, lecz nie miała pojęcia co było tego powodem. Gdzieś tam w swym umyśle próbowała sobie przypomnieć, gdzie jest, co tu robi a nawet jak ma na imię, lecz pustka w jej głowie sprawiała, że te dziwne uczucie niewiedzy w momencie ją ocuciło. Usiadła czując jak łamią ją plecy. Bolały ją nadgarstki, a także kark.

Świat wokół nagle zawirował. Zakręciło jej się w głowie i o mało co nie padła z powrotem na plecy, lecz w ostatniej chwili zaparła się rękami. Znów poczuła ból, lecz dość znośny. Chwilę łapała oddech po czym rozejrzała się dokładniej. Komnata w której się znajdowała była w kształcie koła, co za tym idzie musiała znajdować się w jakiegoś rodzaju wieżyczce. Stare, zbutwiałe meble zostały porzucone lata temu. Bogowie jedni wiedzieli, kto i kiedy zamieszkiwał te miejsce. Minęło kilka chwil nim zebrała się w sobie aby wstać. Pustka w pamięci przyprawiała ją o solidny ból głowy. Kobieta chwiejnym krokiem zbliżyła się do strzelistego okna, które skierowane było na południe. Ze zdumieniem i zapartym tchem spojrzała na obraz, który roztaczał się dookoła. Piękna, porośnięta gęstym lasem dolina u podnóża niewielkiej góry, oraz błękitna niby niebiosa woda, której szum dobiegał aż tutaj.


Chwilę tak przyglądała się temu wszystkiemu, lecz dalej nie mogła nic skojarzyć, nic sobie przypomnieć. Drewniana klapa prowadząca piętro niżej była na oścież otwarta. Nie było innej drogi wyjścia, to też nie zastanawiając się długo, powolnie i ostrożnie poczęła schodzić po drewnianej drabince, która skrzypiała irytująco za każdym razem, gdy niewiasta stawiała nogę na niższym szczeblu. Gdy dostrzegła sine i pokryte kurzem zwłoki leżące twarzą do ziemi u podnóża drabinki doznała lekkiego szoku. Serce zabiło jej mocniej a nogi zadrżały w kolanach. W głowie pojawiła się kolejna setka pytań bez odpowiedzi. Człek miał na sobie skórzaną zbroję, zaś z między łopatek wystawał mu wbity po rękojeść sztylet z zaschniętą dookoła krwią. Dopiero teraz poczuła jak zimny wiatr wlatujący gdzieś niżej smaga ją bezlitośnie po szyi. Zrozumiała, że jest zimno, a ona zdecydowanie za lekko ubrana.

Okrągłe schody dały jej jednoznaczny dowód na to, że znajduje się na szczycie jakiejś wieży. Powoli ruszyła w dół zerkając przez drewnianą poręcz w dół. W budowli panowała totalna cisza a uderzenia jej serca były tak głośne, że mogła przysiądź, iż straszą okoliczną faunę. Główna izba wieży była dość schludnie urządzona a przynajmniej za czasów swej świetności. Pognity już fotel musiał być kiedyś bardzo wygodny. Stał przy kominku, gdzie nikt od dawien dawna nie rozpalał ognia. Solidny dębowy stół z pewnością miał posłużyć jeszcze długie lata, wystarczyło go tylko doprowadzić do porządku. Ból głowy powoli ustępował, lecz w zamian czuła jak robi jej się coraz to chłodniej. Nagle poczuła dziwne uczucie, jakby wieża zdawała jej się dość znajoma, jakby już kiedyś tu była.

"Ruszaj że się żwawiej Zoja..." usłyszała w głowie męski, niski i gardłowy głos.
-Zoja...- teraz już sobie przypomniała, że tak właśnie miała na imię. Czy zatem męski głos należał do trupa u podnóża szczytu wieży? Tego nie wiedziała. W głowie miała tylko dziwne uczucie ulgi, gdy pierwszy raz weszła do tej właśnie wieży. Tego była pewna. Grube drewniane drzwi nie były zamknięte zasuwą. Wystarczyło lekko je pchnąć by otwarły się do zewnątrz i wpuściły do środka powiew świeżego powietrza, w towarzystwie jeszcze większego chłodu. Wieża znajdowała się na porośniętym bujnie drzewami wzgórzu, z którego widać było całą dolinę na południe...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline