Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2014, 01:27   #213
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Wspomnienie bólu i bezradności gdy śmierć tuliła ich w lesie wróciło już na sam widok upiornego maga i Borys jako jedyny nie potrzebował nawet słyszeć jego słów. Ciało zapiekło go jak gdyby ognie objęły je przed jednym westchnięciem a nie kilkoma dniami, jak gdyby wszystko co zadziało się po dramatycznej scenie porzucenia Niedźwiedzia nigdy nie miało dość czasu by nastąpić. Tkwił nieruchomy, niezdolny do najmniejszego choć ruchu...

- Wiem, że tu jesteście. Czuję wasz strach, którym ociekacie niczym świnie błotem! Pokażcie swoją twarz! - władczy ton dorównujący temu jakim zwracał się do nich Walbrecht nie pozostawiał wątpliwości, że wypowiadający je mężczyzna nie zamierza przebierać w półśrodkach. - Mamy niechcianych gości. Znajdźcie ich i nie miejcie żadnej litości!

Borys wciąż przygnieciony potęgą czarnej magii kulił się za potężną nagrobną płytą, czuł jak posłuszne rozkazom swojego pana upiory rzuciły się w stronę najbliższych nagrobków bo dokończyć to co nie udało im się w lesie...

Spokojna twarz Fanatyka, jego dłonie pewnie dzierżące broń i tarczę, usta bezdźwięcznie wymawiające imię jego boga... ICH BOGA!

Poderwał się w tej samej chwili gdy jeden z trupich wojowników mijał bazaltową płytę, do której jeszcze przed chwilą tulił twarz starając się stopić z kamieniem. Uczucie które paraliżowało go, wstrzymując niemal serce mężczyzny było już jednak tak odległe jak wszystkie popełnione przez kłusownika grzechy. W jednej chwili zrozumiał, że przeżył tak długo dzięki woli bogów i przeżył dla tej właśnie chwili. Iskra gorliwego żaru tak skrzętnie pielęgnowanego przez Biczownika w jedno uderzenie serca wystrzeliła w stronę Borysa wypełniając wypaloną już niemal skorupę, odganiając lęki i pompując w jego żyły gorącą krew.

Borys nie wahał się ani chwili wiedząc, że reszta pójdzie za moment w ich ślady. Prawa dłoń powędrowała prostopadle w bok, dokładnie na wysokości szyi rozpędzonego potwora. Chrzęst łamanych kości wydawał się melodią dla uszu kłusownika. W jednej chwili potęgujący się i niknący zaraz po tym napór, gdy obdarty z mięsa szkielet gwałtownie zatrzymany runął na ziemię, spowodował delikatny uśmiech tryumfu na twarzy mężczyzny.
Drugi ze stworów zmierzający jeszcze przed chwilą w stronę nagrobka Kastnerów skręcił niemal w miejscu, odbijając się i nacierając z impetem na jedynego ujawnionego przeciwnika.

Borys, który zdążył już przykucnąć nad ciałem powalonego stwora nie liczył na nic innego.

Szarpnięcie za rękojeść długiego miecza spoczywającego wciąż w prawicy stwora wyhamowało delikatnie jego ruch, lecz tylko do momentu gdy chrupnięcie odrywanych od reszty korpusu dzierżących stal kości po raz wtóry popieściło jego uszy. Miecz zatoczył w powietrzu koło pozwalając by kości przedramienia odpadły od niego jedna po drugiej. Nim przeciwnik zmniejszył dzielący ich dystans o połowę, kłusownik parł już w na spotkanie starając się wymanewrować połamane płyty kolejnych nagrobków...


Nauczka jaką poniósł w lesie choć kosztowna, nie została zapomniana. Fritz był jedynym liczącym się przeciwnikiem, a jego szanse rosły gdy oni tkwili na nieruchomych pozycjach. Musiał się ruszać zmuszając czarnoksiężnika do kontrolowania celów z wielu stron. Nie bał się śmierci, wiedząc, że oszukał ją raz, a to i tak więcej niż udawało się innym. Teraz spłacał dług wobec Sigmara...
 
Akwus jest offline