Jugram siedział najbliżej drzwi, odzywać nie odzywał się za wiele, bo do zbyt wygadanych typów nigdy nie należał. W sumie była to chyba cecha wspólna większości magusów, którzy zamiast młodości mieli szkolenia i lekcje jak przy pomocy Orgio nie zabić siebie i otoczenia przy okazji. Z racji, że cały oddział dostał stanowczy szlaban na mundury i stroje służbowe (w zasadzie cokolwiek niosącego znamiona SS), mężczyzna postawił na swój standardowy strój wyjściowy: dość dopasowane, ciężkie jeansy z nabitym ćwiekami paskiem i biały, lekko brudny bezrękawnik. Na wszystkim spoczywał płaszcz z wysokim kołnierzem, w którego kieszeniach Jugram chomikował dwa pudełka z amunicją, dokładnie 24 naboje i ostatnie dwa nabite w strzelbie uwieszonej u paska. Generalnie to na oficera SS nie wyglądał, głównie przez kolczyki w uszach i tatuażach zdobiących jego ramiona, kark i klatkę piersiową (z których obecnie widać było tylko te na dekolcie koszulki), prędzej przypominał młodego buntownika, których od zatrzęsienia było w biedniejszych dzielnicach.
Rzecz jasna plan, jak większość swoich rówieśników, rzadko miał w zwyczaju iść po myśli samego planującego, więc Guano, czy jak tam było brudasowi będącemu ich celem wyszedł z klubu Cotton samotnie. Jugram nie rozumiał toku myślenia podobnych mu hindusów, bo przecież oczywiste było że jak Rzesza czegoś chce to i tak to sobie weźmie. Zdecydowanie lepiej oddać informacje po dobroci i coś za to wziąć, niż narażać się na "po złości". Ale w zasadzie co mu tam było do myślenia, rozkaz to rozkaz i magik nie miał zbytniej ochoty na przemyślenia moralne z jego powodu. Furgonetka ruszyła, Jugram zaś na prędce sprawdził czy pasek od strzelby jest wystarczająco luźny by móc wyjąć tę ostatnią i czy nóż jest tam, gdzie być powinien.
Po chwili pościgu okazało się, że nie tylko Rzesza interesuje się tajemniczym hindusem. Z furgonetki po drugiej stronie uliczki również wylazło czterech gości mających (wedle domysłów Jugrama) podobne zamiary wobec brudasa, co oni sami. - Proponuję się rozdzielić, niech jeden idzie za brudasem i spróbuje go przycisnąć, pozostali powinni zadbać o ogon - powiedział wskazując głową na granatową furgonetkę. - Jakieś propozycje? Myślę że jesteśmy zgodni w tym, że nie chcemy spłoszyć celu strzałami na dzień dobry. Pójdę za nim do hotelu i spróbuję z nim "porozmawiać", w międzyczasie zajmijcie się tymi czterema. Postaram się przytargać go żywego - rzucił na odchodne otwierając drzwi furtonetki.
Styl i możliwości działania Jugrama raczej nie należały do cichych, więc miał nadzieję nie zdemontować połowy hotelu ścigając hindusa.
__________________ - Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3! |