Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2014, 12:33   #4
zabawowy sigmund
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość


Droga do dzielnicy industrialnej nie minęła w ciszy, którą każdy by sobie wymarzył. Dziwny, zagraniczny arystokrata na tylnim siedzeniu nucił cały czas jakąś obcą piosenkę. Był on też jednym z głównych powodów, dla których cała szoferka była zadymiona jak pieprzone okopy, po bombardowaniu chemicznym.

Antoinne siedział, rozwalony na tylnim siedzeniu tak wygodnie, jak mógł sobie na to pozwolić. papierosa za papierosem - manierą kogoś, kto wiedział, że jakiekolwiek paskudne choróbska kryły się w tytoniowej bletce, jego rodzinę stać było na pozbycie się ich.

Nikt nie przerywał mu ani nucenia, ani palenia.
Powód był prosty - gdy tego nie robił, jego obecność stawała się znacznie bardziej nieprzyjemna. Każdy, kto przeczytał akta Antoinne'a mógł się dowiedzieć, że był synem Vendańskiego arystokraty - późno odkrytym geniuszem magicznym, a jego zaklęcia były iście paskudne.

Markiz Antoinne Lavell

Antoinne co chwila rzucał swoje spojrzenie badawczo to pomiędzy członkami grupy, to po krajobrazie. Ludzie unikali instynktownie jego oczu, więc skupił się raczej na otoczeniu. Przyglądał się mu z mieszanką obrzydzenia i fascynacji. O ile arystokracja była kosmopolityczna i wszystkie te parki, pałace i modne kluby były niemalże takie same na całym świecie, to dzielnice biedy zawsze stanowiły manifest unikalnego charakteru miasta. Ta była brudna, ciasna i industrialna. W sumie widywał ciekawsze.

Wysiadł z samochodu. Trochę martwił go fakt, że arabski mag nie był ich jedynym zmartwieniem. Antoinne miał co prawda na swoim koncie nie takie akcje i potrafił być całkiem subtelny, ale obecność trzech mało mu znanych osobników w jego drużynie i kolejnych czterech zupełnie nieznanych, dodawała bardzo duży element niepewności. Dopalił papierosa i zgasił kiepa skórzanym mokasynem.

Wysłuchawszy towarzyszy zwrócił się do Jurgrama.
-Panie Shroeder. Ze wszystkich mych talentów, szturm frontalny nie jest największym. Pozwolicie, że pójdę za tymi dwoma tylnim wejściem. Powinienem być w stanie ich odrobinę spowolnić.

Na słowo "spowolnić", uśmiechnął się do siebie.

Nie czekając szczególnie na odzew zdjął swój długi czarny płaszcz i zaczął na klęczkach, metodycznie obtaczać go w ulicznym brudzie. Następnie usmrowawszy w ściennej smole swoje skórzane rękawice roztarł ją po swojej twarzy i białej koszuli.

Robił to wręcz z rytualną dbałością.

Z kieszeni wyjął wełniane rękawice bez palców i wstążkę do włosów.
Związał długie włosy w niedbały kucyk. Trzeba przyznać, że nagle zaczął całkiem dobrze komponować się z otoczeniem. Wyglądał jak jakiś osobliwy rodzaj podmiejskiej szumowiny. Teraz została jeszcze twarz. Najpierw spróbował bezmyślnego wyrazu twarzy pośledniego czlowieka. Nie pasowało to jednak do jego prostej jak strzała postawy. Zamiast tego spróbował uśmiechu ulicznego kieszonkowca. Ten wyszedł mu dobrze. Z nową tożsamością Antoinne skierował się ku tylnemu wyjściu.
Jego ciałem wstrząsnął spazm, a oczy wywróciły się na chwile, tylko po to, by wrócić do normalności.
Pozostałe asy wywiadu poczuły zawroty głowy, które znikły chwilę po tym, jak sylwetka arystokraty przepadła w bocznej alejce.

Afekt: Delirium.
 

Ostatnio edytowane przez zabawowy sigmund : 13-05-2014 o 12:47.
zabawowy sigmund jest offline